Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Paweł Kurek 15.11.2020

Białoruś: masowe zatrzymania podczas protestów. Milicja użyła granatów hukowych i gazu łzawiącego

Podczas niedzielnych akcji protestu na Białorusi zatrzymano dotychczas ponad 800 osób, w tym dziennikarzy - wynika z danych centrum praw człowieka Wiasna. Media poinformowały o użyciu przez milicję gazu łzawiącego, granatów hukowych i gumowych kul.

W niedzielę w kraju odbywają się akcje pod hasłem "Wychodzę". To odniesienie do ostatnich słów, jakie napisał na czacie Raman Bandarenka, 31-latek pobity później na śmierć przez milicjantów w cywilu.

shutterstock białoruś free protesty na białorusi free omon 1200.jpg
Śmierć białoruskiego opozycjonisty. UE grozi kolejnymi sankcjami

Ludzie zgromadzili się m.in. w znanej z protestów przeciw Alaksandrowi Łukaszence mikrodzielnicy Mińska, nazywanej potocznie Placem Przemian, gdzie w środę wieczorem zamaskowani mężczyźni zaczęli zdejmować wywieszone tam biało-czerwono-białe flagi, używane przez środowiska opozycyjne. Kiedy Bandarenka coś do nich powiedział, został mocno popchnięty przez jednego z nich, a potem biło go już dwóch mężczyzn. W końcu wsadzono go do mikrobusa i zawieziono na komisariat. Półtorej godziny później karetka pogotowia zabrała go do szpitala. Gdy trafił na salę operacyjną, był już nieprzytomny. Mimo kilkugodzinnej operacji jego stan się nie poprawił i wieczorem w czwartek zmarł.

Posłuchaj
00:57 Mińsk protesty Pac IAR.mp3 Kolejny dzień protestów w Mińsku. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)

Setki zatrzymanych

Kiedy ludzie zebrali się w niedzielę na placu, na miejsce przyjechali funkcjonariusze. Użyli granatów hukowych. Świadkowie twierdzili, że słyszeli cztery wybuchy - podaje Tut.by. Według portalu zgromadziło się tam około 500 osób. Ludzie skandowali: "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", "Stoimy".

Plac został otoczony, a następnie rozpoczęły się masowe zatrzymania, ludzie nie mieścili się w więźniarkach, niektórzy byli zatrzymywani przy użyciu brutalnej siły. Milicjanci usunęli z miejsca pamięci plakaty i kwiaty. Słychać było dźwięk tłuczonych zniczy. "Oczyszczenie" placu zajęło 9 minut - podaje Tut.by.

Na stale uzupełnianej liście zatrzymanych, zamieszczonej na stronie Wiasny, widnieje ponad 800 nazwisk. Znaczna większość osób została zatrzymana w Mińsku, ale zatrzymania przeprowadzono też m.in. w Bobrujsku, Nowogródku, Witebsku, Homlu, Swietłahorsku.

Czytaj również:

Władze potwierdzają użycie "środków specjalnych"

Bialorus protesty pap 1200.jpg
"Żywe łańcuchy" pamięci dla Ramana Bandarenki. Białorusini uczcili pamięć zmarłego opozycjonisty

Portal Tut.by informuje, że do Mińska rząd ściągnął specjalny sprzęt i dodatkowe siły. Według serwisu Onliner użyto granatów hukowych i gazu łzawiącego wobec demonstrujących. Reuters podał, powołując się na świadka, że użyto gumowych kul. Ustawiane są zasieki z drutu kolczastego.

Rzeczniczka mińskiej milicji Natalla Hanusiewicz potwierdziła agencji Interfax-Zapad, że dochodzi do zatrzymań. Z kolei MSW Białorusi potwierdziło tej agencji użycie środków specjalnych podczas niedzielnych akcji protestu. Rzeczniczka MSW Białorusi Wolha Czemadanawa zaznaczyła, że szczegóły zostaną podane w poniedziałek.

Odcięty internet

Serwis Nasza Niwa podaje, że już od ośmiu godzin w Mińsku są problemy z łącznością przez mobilny internet. Kilkanaście stacji metra, które były zamknięte w niedzielę "w celu zapewnienia bezpieczeństwa pasażerów", ponownie otwarto - przekazała administracja kolejki podziemnej.

Tut.by informuje, że bus, w którym byli funkcjonariusze, potrącił w Mińsku mężczyznę, następnie wsadzono go do samochodu i odjechano. 

Niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) podało, że zatrzymano 21 dziennikarzy: w Mińsku, Witebsku, Grodnie, Pińsku. Część z nich została już zwolniona. Portal Nasza Niwa przekazał, że wśród zatrzymanych są dwie dziennikarki pracujące dla Biełsatu: Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa, które prowadziły relację z tzw. Placu Przemian, gdzie w środę wieczorem zamaskowani mężczyźni pobili Bandarenkę.

Opozycyjna Rada Koordynacyjna odniosła się w Telegramie do niedzielnych wydarzeń. "Przemoc OMON-u i milicji dzisiaj sięgnęła granic. Ludzie, którzy powinni nas ochraniać, wdzierają się na klatki schodowe, do sklepów, aptek" - napisała. Próbują zakazać nam wspominać zmarłych, a przemoc to jedyna broń, która im została wobec naszych kwiatów" - dodała

To kolejna niedziela protestów po wyborach prezydenckich na Białorusi 9 sierpnia, których wyniki uczestnicy akcji uznają za sfałszowane.

pkur, jmo, fc