W Volkstrauertag Niemcy wspominają ofiary obu wojen światowych i narodowego socjalizmu - przypomina telewizja ARD. Miejsca, które znajdowały się na drodze Wehrmachtu przez Polskę, kraje bałtyckie, Białoruś i Ukrainę do Rosji, dla wielu Niemców nic dziś nie znaczą, stwierdził prezydent federalny podczas centralnej godziny pamięci w Bundestagu.
Pierwsze zwycięstwo Hitlera. 31 lipca 1932 roku NSDAP wygrało wybory do Reichstagu
- Nasza pamięć wzbrania się przed przekazywaniem informacji o wojnie i zbrodniach w Europie Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Pamięć zawodzi przed wspomnieniem zbrodni na ludności cywilnej, robotnikach przymusowych i sowieckich jeńcach wojennych - powiedział Steinmeier. Przypomniał też, że "już w pierwszych miesiącach po inwazji zginęły setki tysięcy ludzi - zagłodzeni na śmierć, pobici na śmierć, zastrzeleni".
- Auschwitz stało się uosobieniem mordu na milionach europejskich Żydów - zauważył prezydent federalny. - Ale w pamięci nie ma mapy, która wymieniałaby niezliczone inne miejsca niemieckich zbrodni - dodał.
Czytaj także:
Towarzyszący niepokój
Pucz monachijski - Hitler chce władzy
- Wielu Niemców czuje się zaniepokojonych rytuałami wojskowymi - zauważył Steinmeier. - Dla kraju, którego nazwa wciąż kojarzy się z niekończącym się cierpieniem, jakie przyniosły Europie dwie wojny światowe, którego armia była winna morderczej wojny napastniczej, ten niepokój może być zrozumiały - powiedział. Ale "nie ułatwia to zadania tym, którzy ryzykują życie dla naszego kraju, weteranom misji zagranicznych, a zwłaszcza rodzinom poległych". - Przyjęcie odpowiedzialności za własną historię nie powinno oznaczać uchylania się od rozwiązywania konfliktów teraźniejszości - podkreślił prezydent.
Steinmeier wziął wcześniej udział w ceremonii składania wieńców z okazji Dnia Pamięci w Neue Wache w Berlinie, centralnym miejscu pamięci ofiar wojny i tyranii, wraz z przedstawicielami Bundestagu, Bundesratu, rządu federalnego i Federalnego Trybunału Konstytucyjnego.
jbt