W Warszawie liderzy partii konserwatywnych i prawicowych z całej Europy dyskutowali o kształcie UE i potencjalnej współpracy w Europarlamencie. Wśród gości byli między innymi: premier Węgier i lider Fideszu Viktor Orban, szef hiszpańskiej partii Vox Santiago Abascal, liderka francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen, a także przedstawiciele prawicowych partii między innymi z Austrii, Belgii, Finlandii, Holandii, Rumunii czy Estonii. Gospodarzami spotkania byli prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki.
Jak powiedziała "Rzeczpospolitej", Zjednoczenie Narodowe i PiS łączy "idea, że narody za wszelką cenę muszą pozostać suwerenne i wolne".
Współpraca PiS i Zgromadzenia Narodowego w PE? "Gdy jesteśmy podzieleni, KE strzela do każdego osobno"
- Nie możemy się pogodzić z tym, że bez zgody narodów czy wręcz wbrew nim próbuje się szantażem i groźbami narzucić politykę przeciwną ich interesom - stwierdziła francuska polityk. Dodała, że krajom odbiera się "zdolność do ochrony własnych granic, zachowania tożsamości, własnych wartości, kodów kulturowych, obyczajów".
- Gdy jesteśmy podzieleni, Komisja Europejska jak snajper strzela osobno do każdego z nas. Polski, Węgier. Ale kiedy się zjednoczymy, będzie to dla niej o wiele trudniejsze - stwierdziła odnosząc się do ewentualnej współpracy w Europarlamencie.
Le Pen: Francja zapłaci kary za Polskę
Marine Le Pen zadeklarowała, że wygra wybory prezydenckie we Francji (zaplanowane na kwiecień przyszłego roku), to będzie naciskać na Komisję Europejską, aby odblokowała Polsce środki z unijnego Funduszu Odbudowy. - I nie tylko to. TSUE nałożył na Polskę milion euro dziennych kar za łamanie zasad praworządności. Otóż Francja za Polskę tę karę zapłaci! - oświadczyła.
Jak dodała, Francja, która jest płatnikiem netto w UE, miałaby odjąć sobie te kwoty od unijnej nadpłaty.
- Francja jest krajem założycielskim Unii, jej sercem. Jakąż siłę będzie miała koalicja krajów walczących o ochronę własnej tożsamości, jeśli dołączy do nich Francja! - stwierdziła konserwatywna polityk. Wyraziła przekonanie, że jej wygrana w wyborach miałaby "tak duże znaczenie dla przyszłości całej Wspólnoty".
Atak Rosji na Ukrainę? "Nie sądzę, aby Putin popełnił ten błąd"
Liderka Zgromadzenia Narodowego została zapytana o sytuację przy granicy ukraińskiej, gdzie Rosja koncentruje znaczne ilości wojsk. W jej opinii Władimir Putin nie zamierza wkroczyć na terytorium sąsiedniego kraju. - Nie sądzę, aby Putin zrobił taki błąd. Ale uważam też, że w tej sprawie Unia odegrała rolę strażaka-piromana. Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji. Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami. A powinniśmy wszyscy razem walczyć z realnym zagrożeniem, jakie wisi nad Europą: islamizmem - oceniła.
Le Pen, zapytana o ew. dołączenie Ukrainy do NATO odparła, że z Sojuszu "najpierw trzeba wyprowadzić Turcję". Dodała, że nie uważa, aby w obecnym stanie NATO mogło przyjąć nowego członka.
Czytaj także:
ms