We Francji mieszka ok. 20 tys. Romów. Już trzy lata temu, za rządów prawicy zaczęto akcję likwidowania nielegalnych obozowisk Romów, a tę politykę - wbrew obietnicom - kontynuują socjaliści. Operacje były krytykowane m.in. przez francuskie organizacje pozarządowe oraz ONZ.
Miażdżące komentarze po słowach socjalisty
- To koniec powojennej Europy, która sprzeciwiała się pojęciu "rasy" - napisał dziennik "Le Monde" . Słowami Vallsa oburzona była część lewicy, krytykowali je nawet członkowie rządu. Minister ds. reindustrializacji Arnaud Montebourg ocenił, że szef resortu spraw wewnętrznych przesadził i powinien sprostować swoją wypowiedź.
W podobnym tonie wypowiedział się pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej i eurodeputowany Harlem Desir, a Francuska Partia Komunistyczna nazwała wypowiedzi Vallsa ksenofobicznymi. Słowa ministra pochwalił za to szef prawicowej UMP, Jean-Francois Cope. Dodał, że Valls ze względu na stanowisko, które zajmuje, "powinien działać, a nie wygłaszać przemówienia".
Według agencji AP, wielu Francuzów uważa, że to za sprawą Romów na ulicach jest coraz więcej żebraków, a liczba drobnych przestępstw rośnie.
Sprawa polityczna
Zdaniem unijnej komisarz sprawiedliwości Viviane Reding antyromska nagonka jest związana z wyborami samorządowymi, które czekają Francję w 2014 roku. Przypomniała, że UE przeznaczyła na integrację Romów niemałe pieniądze. - Dostępnych jest 50 mld euro, które nie są wykorzystywane. Zastanawiam się, dlaczego - zapytała unijna komisarz.
Komisja Europejska dodała, że zgodnie z unijnymi traktatami obywatele Rumunii i Bułgarii mogą swobodnie podróżować i przemieszczać się po UE. Mają też prawo do mieszkania w kraju członkowskim, o ile po trzech miesiącach udowodnią, że są w stanie się utrzymać.
PAP/MP