Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Martin Ruszkiewicz 03.05.2015

Nepal: ruiny pod dachem świata

Tydzień po trzęsieniu ziemi w Nepalu wciąż rośnie liczba zabitych, rannych i zaginionych. Oficjalny bilans to ponad 7000 ofiar śmiertelnych i 15000 rannych. Pomoc wciąż nie dotarła we wszystkie zakątki Nepalu dotknięte przez kataklizm - relacjonuje specjalny wysłannik Polskiego Radia Tomasz Sajewicz.
Władze w Katmandu obawiają się, że liczba ofiar śmiertelnych kataklizmu może przekroczyć 10 tysięcyWładze w Katmandu obawiają się, że liczba ofiar śmiertelnych kataklizmu może przekroczyć 10 tysięcyPAP/EPA/HEMNATA SHRESTHA
Galeria Posłuchaj
  • Nepal: pomoc nie dotarła jeszcze do wszystkich. Relacja Tomasza Sajewicza (IAR)
Czytaj także

W ubiegłą sobotę, dokładnie o godzinie 11:54, dla wielu Nepalczyków czas stanął w miejscu. Między innymi dla Sity Adhikari ze wsi Melamchi.

- Nie mogliśmy wydostać spod gruzów nawet zbóż. Udało nam się uratować dzieci. Teraz w mieszkaniu nie ma gdzie usiąść, nie ma co jeść i nie możemy nawet nikogo poprosić o jedzenie czy pomoc, bo wszyscy są w takiej samej sytuacji. Nie wiemy co mamy mówić, kiedy głodne dzieci proszą o jedzenie - mówi mieszkanka wsi.

Pomoc do Melamchi dotarła po tygodniu. Dzięki organizacji pozarządowej "Teach for Nepal", której przewodzi Shishir Khanal

- Teraz skupiamy się na zapewnieniu ludziom podstawowych produktów. Większość osób ze wsi, w których pracujemy straciła swoje domy , a to oznacza że mieszkają pod gołym niebem, a niestety - pada deszcz. Najważniejsze jest zapewnienie mieszkańcom wsi schronienia, a w drugiej kolejności - jedzenia. Kiedy uda się zaspokoić podstawowe potrzeby, wówczas skupimy się na długoterminowej pomocy - mówi Shishir Khanal.

Źródło: TVN24/x-news

Wiele osób w tydzień po katastrofie chciałoby, aby życie powróciło do swego poprzedniego nurtu. Księgarz Anjan Sesth dopiero w piątek otworzył księgarnię. Praca rozpoczęła się od segregacji tysięcy książek, bo Szekspir na podłodze spotkał się z Dalajlamą. Teraz trzeba wszystko na nowo poukładać. Pan Anjan Sesth tydzień po trzęsieniu otwiera księgarnie jako znak, że życie wraca do normy.

- Chcę, żeby ludzie widzieli, że normalnie pracujemy. Więc może przyjdą. Nasze życie wraca do normy. Otworzyłem sklep, żeby pokazać ludziom, że nie ma już histerii - mówi księgarz.

Anjan Sesth pomaga ofiarom kataklizmu. Pomagają też jego klienci.

- Część książek sprzedajemy z 70% rabatem, żeby zachęcić ludzi. 10% od całości sprzedaży przekazujemy na pomoc dla ofiar trzęsienia - dodaje.

Wstrząsy
Wstrząsy z 25 kwietnia o sile 7,9 w skali Richtera były najtragiczniejsze w historii Nepalu od ponad 80 lat. Fot.: Tomasz Sajewicz/Polskie Radio

Księgarz zaklina trochę rzeczywistość, bo z okien jego księgarni po drugiej stronie ulicy widać zawalone budynki. To centrum Katmandu. Księgarz na odchodne przekonuje raz jeszcze, tylko już nie wiem kogo - mnie - czy siebie, że wszystko wraca do normy.

Zaledwie kilka kilometrów dalej, a wciąż jesteśmy w stolicy Nepalu, życie mieszkańców dzielnic na obrzeżach Katmandu można opisać na wiele sposobów, ale na pewno nie będzie można użyć słowa normalność.

- Protestujemy, bo chcemy schronienia. Potrzebujemy namiotów, wody i pożywienia. Mamy nadzieję na pomoc, ale nie otrzymaliśmy żadnej pomocy - w tydzień po trzęsieniu ziemi mówi Niruthapa. Mieszkańcy jednej z dzielnic w geście bezsilności zablokowali na chwilę obwodnicę Katmandu. Uważają, że tylko w ten sposób mogą zwrócić uwagę na swoje problemy.

Sytuacja w Nepalu wciąż jest dramatyczna. Pomoc bardzo powoli dociera na tereny najbardziej dotknięte przez kataklizm. Władze Nepalu apelują do świata o przekazywanie środków finansowych i pomocy humanitarnej. Dla wielu Nepalczyków już teraz jest na nią za późno.

Moment trzęsienia ziemi w Nepalu na nagraniu wideo:

Źródło: CNN Newsource/x-news

mr