Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Andrzej Gralewski 28.01.2014

Po kierunkach zamawianych nie ma kłopotów z pracą

Dla rozwoju innowacyjnej i konkurencyjnej gospodarki niezbędna jest dobra kadra inżynieryjno-techniczna, której - niestety - w Polsce wciąż brakuje. Czy rządowy program "Kierunki zamawiane" zmienił tę sytuację?
Po kierunkach zamawianych nie ma kłopotów z pracąGlow Images

Już kilka lat temu zaobserwowano w Polsce zachwianie proporcji między liczbą absolwentów uczelni technicznych a liczbą studentów kończących kierunki humanistyczne. Rynek pracy został nasycony humanistami. Żeby zwiększyć liczbę specjalistów technicznych w 2008 roku powstała lista "Kierunków zamawianych". Absolwenci tych kierunków mają zniwelować deficyt w niektórych zawodach i specjalnościach pożądanych w gospodarce.
Paulina Gąsiorkiewicz-Płonka, kierownik Działu Rozwoju Kadry Naukowej Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które jest agencją wykonawczą Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, wyjaśnia, że na ministerialnej liście znalazło się 14 kierunków z grupy kierunków technicznych, matematycznych i przyrodniczych. Są na niej też kierunki unikatowe, makrokierunki i studia międzykierunkowe.

Aby zwiększyć liczbę osób studiujących na tych kierunkach, opracowano program stypendialny. Połowa uczących się dostaje miesięcznie tysiąc złotych. Co semestr lista stypendystów jest weryfikowana i otrzymują je ci, którzy mają najlepsze oceny. Wprowadzono także zajęcia wyrównawcze i uatrakcyjniono studia poprzez unowocześnienie programów i nawiązanie relacji z pracodawcami. Organizowano ponadto staże dla studentów i doposażono laboratoria. Pieniądze na te cele pochodzą ze środków Unii Europejskiej (85 proc.) i budżetu państwa (15 proc.). Do konkursu na prowadzenie kierunków zamawianych mogła stanąć każda uczelnia, która prowadziła wcześniej daną specjalizację. Zapotrzebowanie było zdecydowanie większe niż przeznaczone środki, choć rocznie rezerwowano na ten cel 200 milionów złotych.

Przedsiębiorczość akademicka >>> Pozostałe audycje z cyklu
Profesor Adam Wierzbicki, prorektor Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych podkreśla, że jego uczelnia uczestniczyła w programie w 2009 i 2010 roku. Dzięki temu na kierunek informatyczny przyjęto o 20 procent więcej studentów. Mogliby przyjąć jeszcze więcej, ale ogranicza ich liczba absolwentów szkoł średnich, którzy decydują się na podjęcie studiów technicznych. Profesor nie ukrywa, że dla części studentów przy wyborze kierunku miało znaczenie to, że otrzymywali stypendium. Zwłaszcza, że nauka w jego szkole jest płatna i nie należy do najtańszych.
Przemysław Pańczyk, absolwent studiów inżynierskich Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych przyznaje, że szansa na otrzymanie stypendium miała duży wpływ na wybór przez niego kierunku. Stypendium w praktyce pozwoliło mu opłacić studia, więc mógł się skupić na nauce, a nie na poszukiwaniu pracy. Ceni też zajęcia wyrównawcze i staże organizowane w korporacjach. Od trzeciego roku jest zatrudniony na umowę o pracę i jednocześnie uczy się na studiach dziennych
Studia na kierunkach zamawianych miały gwarantować pracę i stanowić atrakcyjną ofertę edukacyjną dla młodych ludzi. Czy tak jest w rzeczywistości? Niestety absolwenci niektórych kierunków mają spore problemy ze znalezieniem zatrudnienia. W lepszej sytuacji są nawet absolwenci zarządzania, ekonomii i prawa. Gdzie popełniono błąd?

Według raportu "Bilans Kapitału Ludzkiego", który przygotowany został przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości oraz Uniwersytet Jagielloński, absolwenci niektórych kierunków zamawianych mogą czuć się oszukani! Zapewniano ich, że ukończenie tych studiów zapewni im wykształcenie wysoko cenione przez przyszłych pracodawców. Stało się jednak inaczej... W najgorszej sytuacji są obecnie absolwenci chemii (10,3% bezrobotnych po zakończeniu studiów), inżynierii środowiska (9,3%) oraz ochrony środowiska (8,9%). W lepszej sytuacji są nawet absolwenci obleganego zarządzania, wśród których bezrobocie wynosi 7,7%.
Paulina Gąsiorkiewicz-Płonka prostuje, że raport dotyczył ostatnich 10 roczników absolwentów, a pierwsi ze studentów objętych programem pojawili się na rynku pracy w 2012 roku. I raczej nie mają problemów z uzyskaniem zatrudnienia
Profesor Adam Wierzbicki podkreśla natomiast, że absolwenci jego szkoły nie mają żadnych trudności ze znalezieniem zatrudnienia. Zdarza się nawet, że studenci podejmują pracę przed ukończeniem studiów... ze szkodą dla nauki.
Rozmowę prowadziła Katarzyna Kobylecka.
(ag/mm)