Publicznym poruszeniem tematu depresji Justyna Kowalczyk pokazała, że także powszechnie uważani za niezłomnych sportowcy doświadczają stanów depresyjnych czy zapadają na tę cywilizacyjną chorobę . Narciarka biegowa wcześniej niż planowała wróciła z urlopu do treningów, w sporcie upatrując szansy na powrót do zdrowia.
Depresja zbiera żniwo, bo słowo "psychiatra" stygmatyzuje. Wyznanie Kowalczyk coś zmieni? >>>
Również dla biegaczki Anny Pawłowskiej-Pojawy aktywność fizyczna stała się elementem, który pozwalał zachować rytm codzienności. - Cała reszta poza bieganiem leżała, treningi też były słabe, ale dawały poczucie, że cokolwiek zrobiłam, bo poza tym nie robiłam nic - mówiła w radiowej Jedynce. Własne zachowania depresyjne zauważyła dzięki książce Alberto Salazara "14 minut". Wybitny długodystansowiec, który trenuje najlepszych amerykańskich sportowców, pisze w niej o swojej depresji.
Endorfiny wyzwalające się podczas uprawiania sportu pozwalają, w łagodnych przypadkach, poradzić sobie ze stanami depresyjnymi bez wsparcia farmakologią. Jednak, jak podkreśla prof. Łukasz Święcicki z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, jeśli ktoś cierpi na umiarkowaną bądź ciężką depresję, nie jest w stanie podjąć tego wysiłku. - To sytuacja, w której dobrze wiemy, co mogłoby nam pomóc, ale i tak nie możemy tego zrobić. Wielu pacjentom leżącym w szpitalu z depresją różni "mądrzy" ludzie mówią: weź się za siebie, idź na spacer, przebiegnij się, to się lepiej poczujesz. Ale oni nie są w stanie tego zrobić, w związku z tym takie rady im szkodzą, a nie pomagają - wyjaśnił psychiatra w rozmowie z Marcinem Chłopasiem.
Zdaniem lekarza każdy przypadek jest indywidualny i nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, czy aktywność fizyczna zawsze pomaga w walce z depresją. Czy warto się zmuszać do podejmowania wysiłku? Zapraszamy do wysłuchania do całej audycji "Bieganie na fali", której na antenie Jedynki można słuchać w każdą niedzielę o godz. 10.10.
(asz/ei)