Leszek Smosarski z Electronic Dreams tym razem wraz z Kubą Marcinowiczem testują "SBK 2011". - To bradzo trudna gra, ale nie ma poczucia prędkości. Jadę 300 na godzinę i nie czuję - ocenia ekspert. - Model jazdy jest fajny - bo można go sobie ustawić: od wersji dla laików, żeby sam hamował na przykład, do totalnie symulacyjnego, gdzie my odpowiadamy nawet za balans ciała - dodaje.
Specjalista od gier komputerowych chwali początkowo również grafikę. - Są licencje więc nie jeździmy anonimowym Iksińskim. Animacja motocyklistów - ekstra, prześliczna, ale z otoczeniem jest bieda. Jest sterylnie i ubogo. Wygląd warunków atmosferycznych też nie spełnił oczekiwań Leszka Smosarskiego.
Na temat dźwięku w czwórkowym studiu wywiązała się mała dyskusja - najlepiej rozstrzyganą ją zawodowi motocykliści. Podsumowując ani muzyką, ani dźwiękami panowie nie byli zachwyceni.
Plus to czas zabay z grą. Kariera gracza rozpisana jest aż na 8 sezonów kariery - są testy, kwalifikacje, wszystko mozemy ustawiać - wymienia Leszek Smosarski. - Minus, to to, że jest to kopia z poprzedniej części gry.
Kuba Marcinowicz i Leszek Smosarski z Electronic Dreams/ fot. Aurelia Chmiel
Wiecej o dodatkach, bajerach, plusach i minusach "SBK 2011", dowiesz się słuchając całej "zaGRYwki", bądź oglądając ją na wideo.
(pj)