Według amerykańskiego pastora Harolda Campinga w sobotę 21 maja o godz. 18.00 miał nastąpić koniec świata. Jak widać, jego proroctwa okazały się nieprawdziwe. Mając jednak na uwadze, że kiedyś ten koniec może nastąpić Patryk Kuniszewicz i Kamil Jasieński zapytali słuchaczy Czwórki, jak spędziliby oni ostatnie 24 godziny istnienia świata.
– Od zawsze miałem ochotę skoczyć z najwyższego budynku na świecie i pewnie zrobiłbym to w dniu końca świata – mówi słuchacz Czwórki. – Zapewne skoczyłbym w momencie kiedy świat wokół mnie by się kończył – dodaje.
Z kolei Konrad wyruszyłby ze swoją żona w podróż na motorze, Piotr wybrałby się na winobranie do Zielonej Góry, a Magda wzięłaby kredyt, by zapłacić za lot w kosmos.
Jakie inne propozycje padły na antenie? Pewien słuchacz podkreśla, że w ciągu ostatnich 24 godzin istnienia świata zrobiłby wszystko to, co zawsze chciał zrobić, ale brakowało mu odwagi. – Zlikwidowałbym wszystkie hamulce zdrowego rozsądku i szalałbym na całego – przekonuje.
Dobrym rozwiązaniem na ostatnie 24 godziny istnienia świata wydaje się podróż. Mając do wykorzystania tak mało czasu, Krystian Cegielski z portalu fostertravel.pl proponuje, aby ostatni dzień świata spędzić na Ibizie. – Ta wyspa może skusić wiele osób. Dlaczego? Jest niedaleko, wiele się tam dzieje, odwiedzają ją ludzie z całego świata, a na północy pełno jest drzew, wśród których każdy znajdzie ciszę i spokój – zachwala.
Kamil Jasieński zauważa, że z wymienionych propozycji można skorzystać w niedalekiej i trochę dalszej przyszłości. – Najbliższy koniec świata zapowiedziany jest na 21 grudnia 2012 roku, następny na rok 2060 (przez samego Izaaka Newtona). Nikt z nas raczej nie dożyje 16 marca 2880, kiedy to ma nastąpić zderzenie Ziemi z planetoidą – mówi.
Aby wysłuchać całości audycji "W cztery oczy", wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku znajdującą sie w ramce po prawej stronie.
ap