- Kamery montujemy na podstawie mapy bezpieczeństwa policji. W miejscach gdzie najczęściej dochodzi do zdarzeń i zagrożenia zarówno ludzi, jak i niszczenia mienia - mówi Jacek Gniadek, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego i dodaje: - Nieraz ludzie błędnie myślą, że operator kamery zaobserwuje zdarzenie i w ciągu kilku sekund nastąpi interwencja odpowiednich służb. Niestety to tak krótko nie trwa, ponieważ osoba obserwująca monitoring musi najpierw przekazać informację do oficera dużyrnego. Ten z kolei ocenia sytuację, czy potrzebna jest interwencja. Następnie zawiadamiany o wydarzeniu jest najbliższy patrol, który pojawia się na miejscu.
Czytaj także: Warszawiaków podglądają dziesiątki tysięcy kamer<<<
Kamery nie są w stanie zarejestrować wszystkigo, co się wokół nich dzieje. Bywa, że są odwrócone w przeciwną stronę do miejsca, gdzie akurat dochodzi do przestepstwa. Również nie za wszystkimi kamerami siedzą operatorzy, którzy obserwują nagrania. - Moim zdaniem poczucie, że dzięki kamerze nie dojdzie do przestępstwa, jest iluzją i mitem związanym z funkcjonowaniem monitoringu - mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.
Okazuje się, że monitoring nie nagrywa tylko obrazu, ale również i dźwięk. Czemu ma to służyć, dowiesz się słuchając całej rozmowy z audycji "4 do 4".
bc, ac