Myśląc o kinie moralnego niepokoju nie można nie skojarzyć jego nazwiska. Krzysztof Zanussi ma na swoim koncie takie obrazy jak "Iluminacja", "Barwy ochronne", "Cwał", "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" oraz telewizyjny cykl "Opowieści weekendowych". Zanim jednak reżyser ukończył szkołę filmową w Łodzi, studiował prawa fizyki i filozoficzne doktryny.
- Z fizyką rozstałem się, bo to była jednostronna miłość. Kocham ją do dziś, a ona mnie nie - powiedział w rozmowie z reporterem Czwórki znany polski reżyser. - Co innego filozofia, która bardzo mnie cieszyła, bo wiedzę o niej zdobywałem pod okiem wybitnego profesora Romana Ingardena. Ale wiedziałem, że zawodowym filozofem nigdy nie będę.
Potem na jego drodze pojawiły się słynne schody łódzkiej filmówki i podróże bez grosza przy duszy.
- W latach studenckich, goły jak mysz kościelna wyjeżdżałem na Zachód - wspomina Krzysztof Zanussi. I dodaje: - A najciekawsza moja praca była u McDonalds'a w Londynie, gdzie musiałem podpisać zobowiązanie, że nigdy nie opowiem o tym, co tam widziałem. Działo się to ponad 50 lat temu, ale do dziś nie pisnąłem ani słowa.
Polski reżyser próbował także sił jako pilot awionetki oraz instruktor jazdy konnej. Więcej o niezwykłych pasjach i zawodach Krzysztofa Zanussiego dowiesz się z rozmowy, którą z reżyserem przeprowadził Dominik Olędzki w audycji "4 do 4".
kul