W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie budżetu na 2013 roku. Opozycja krytykuje projekt, oceniając, że jest nierealny i powiela stare błędy. Rząd prognozuje, że PKB wzrośnie w przyszłym roku o 2,2 procent, inflacja wyniesie 2,7 proc. Minister finansów Jacek Rostowski powiedział, że po trudnym roku 2013 europejska gospodarka się ustabilizuje, a polska gospodarka przyspieszy.
Sytuacja nie jest do śmiechu – ocenia jednak Zbigniew Kuźmiuk (PiS). Uważa, że projekt budżetu ministra Rostowskiego zaprasza do Polski spowolnienie i recesję. Polityk uważa, że tłumaczenie trudności kryzysem nie jest do końca zasadne. Zaznacza, że na polskie PKB wpływają trzy czynniki: popyt krajowy, inwestycje i wskaźnik eksportu netto. Popyt krajowy odpowiada w 70 procentach za wzrost PKB, dwa inne czynniki - po kilkanaście procent. Popyt krajowy i inwestycje zależą od możliwości budżetowych. Kuźmiuk zauważa, że we wrześniu spadły prace realne, zmniejszają się inwestycje. Stąd spodziewa się recesji.
Zbigniew Kuźmiuk uważa również, że projekt budżetu jest luźno związany z rzeczywistością. Za nierealne uznaje plany ministra, by przy wzroście PKB 2,2 proc., uzyskać 16-procentowy wzrost podatku CIT. I dodaje, że według ekspertów, wpływy z samego CIT są zawyżone o 6 mld złotych. Poseł PiS zaznacza też, że w budżecie jest 5 mld zł przychodów z prywatyzacji i 6 mld złotych wpływów z dywidendy, a nie ma śladu „wehikułu inwestycyjnego” zapowiedzianego przez premiera.
Marek Wójcik (PO) stwierdził, że zarzuty są nieprawdziwe, a w budżecie są zapisane programy inwestycyjne. Zaznaczył, że Bank Gospodarstwa Krajowego będzie dofinansowany akcjami. Dodał, że chcemy zachować pakiety kontrolne w najważniejszych spółkach, a akcje, które nie pracują na rzecz polskiej gospodarki, nie generują zysków, przekazać do BGK.
Tadeusz Iwiński (SLD) ocenia, że teraz sytuacja w Europie wygląda lepiej, niż kilka miesięcy temu, widać, że strefa euro przetrwa, nie opuści jej Grecja. - Jednak jeśli nadal będziemy rozwijać się w tempie 2 procent, to za dwa pokolenia dogonimy Niemcy, w sensie poziomu życia – stwierdził polityk SLD.
Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota zaznacza, że budżet europejski stoi pod znakiem zapytania, ale w sprawie polskiego budżetu wszystko jest jasne. Uważa, że minister jest niewiarygodny, zaznaczył, że polski budżet nie był wykonywany przez ostatnie dwa lata. Wytknął, że Rostowski nie zauważa najwyższego od lat bezrobocia, które zdaniem posła RP może sięgnąć 15 procent w przyszłym roku.
>>>Przeczytaj zapis całej Debaty
Poseł Ruchu Palikota uważa, że powinno się odciążyć małe i średnie przedsiębiorstwa, a obciążyć korporacje. Powinno się wprowadzić opłaty antytransferowe. Jak dodał, prezes Narodowego Banku Polskiego wskazał, że miliardy złotych są transferowane poza polski system fiskalny. Oprócz tego sądzi, że minister powinien opowiedzieć się za podatkiem od transakcji finansowych, za którym są największe państwa w Europie. W jego ocenie, minister sięga po łatwe rozwiązania: ucina ulgi na Internet, ściąga kary za mandaty. - To ruchy księgowego powiatowego, a nie ministra finansów – zaznaczył. – Chce więcej ściągnąć z akcyzy, podatku VAT, PiT-u, z mandatów i grzywien. To kierunek polityki ministra Rostowskiego. Póki co budżet się domyka, ale ja temu ministrowi nie ufam – zaznaczył polityk Ruchu Palikota.
Piotr Szeliga (Solidarna Polska) uważa, że „Platformie nie pali się grunt pod nogami, ale palą się już portki”. Według niego, jeśli Polska dostanie sporo mniej niż 300 mld zł z Unii, trzeba zawetować budżet UE. Polityk zauważa, że w Polsce wzrasta bieda, rośnie liczba osób w skrajnej biedzie, a 2013 rok ma być gorszy. - A na pomoc społeczną minister przeznacza mniej pieniędzy – zaznaczył gość Jedynki.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz
agkm