Straż pożarna otrzymuje dziesiątki zgłoszeń o zaginionych. Zdaniem burmistrza Rafiny we wschodniej Attyce liczba ofiar jeszcze wzrośnie. Wciąż są przeczesywane poszczególne zabudowania w poszukiwaniu potrzebujących pomocy. To druga pod względem liczby ofiar śmiertelnych największa katastrofa naturalna w Grecji w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
Część ekspertów uważa, że akcja ratunkowa była źle zorganizowana i chaotyczna. Wskazują, że nie wykorzystano czasu, w którym można było ewakuować miejscowość Mati. W kurorcie spłonęło prawie dwa tysiące domów. Ludzie ginęli w ogarniętych ogniem budynkach czy samochodach. Pomimo apelu Aleksisa Tsiprasa o skoordynowanje akcji ratowniczej, mieszkańcy Mati twierdzą, że nie otrzymali żadnych wskazówek ani ostrzeżeń.
26 osób spłonęło podczas ucieczki, gdy okazało się że nie mogą zejść ze stromego zbocza na plażę. Nastolatka zginęła skacząc z urwiska do morza. 10 osób, w tym Polka z synem utopiło się na łodzi, którą próbowali opuścić miejsce ogarnięte przez żywioł. Wiele z poszkodowanych osób twierdzi, że spędzi noc w domach, które częściowo zostały spalone, aby pilnować swego dobytku.
Zniszczone przez ogień tereny we wschodniej Attyce to bardzo turystyczne miejsce. W chwili tragedii, oprócz mieszkańców przebywało tam wielu urlopowiczów z kraju i zza granicy.
Premier Grecji Alekis Tsipras ogłosił 3-dniową żałobę narodową.
"W związku z tragicznymi w swych skutkach pożarami pustoszącymi Attykę, które pociągnęły za sobą także ofiary śmiertelne, składam w imieniu narodu polskiego oraz własnym na ręce Pana Prezydenta najszczersze kondolencje oraz wyrazy współczucia dla rodzin ofiar" - napisał prezydent Andrzej Duda w depeszy kondolencyjnej skierowanej do prezydenta Grecji.
"Pragnę jednocześnie przekazać słowa uznania dla greckich służb ratowniczych, zwłaszcza strażaków, które niosą pomoc potrzebującym, nie zważając na zagrożenie dla własnego życia i zdrowia" - dodał prezydent.
Specjalny zespół i infolinia
W Grecji ogłoszono stan wyjątkowy, a szef rządu skrócił wizytę w Bośni i Hercegowinie. W poniedziałek rząd Grecji uruchomił europejski mechanizm obrony cywilnej, aby prosić o pomoc inne kraje UE; na apele odpowiedziało wiele europejskich państw oraz przedstawiciele instytucji unijnych.
Jako pierwsze na prośby Aten o pomoc odpowiedziały Hiszpania i Cypr - wysłannicy z tych państw pomagają w akcjach ratunkowych i gaszeniu pożarów. Wysłano również sprzęt i środki gaśnicze. Do Aten pomoc dotarła również z Francji, Szwecji, Bułgarii, Włoch, Niemiec, Polski i Izraela.
Polskie MSZ prosi naszych obywateli przebywających w Grecji o zachowanie szczególnej ostrożności oraz śledzenie informacji przekazywanych przez lokalne służby porządkowe. "W razie wystąpienia zagrożenia należy bezwzględnie stosować się do poleceń miejscowych służb porządkowych" - podało MSZ we wtorkowym komunikacie.
Resort przekazał też, że w ambasadzie RP w Atenach został powołany zespół, który ma pomagać naszym obywatelom, a pod numerem +30 6936554629 uruchomiono infolinię w tej sprawie.
Deklaracja gotowości
Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej powiedział we wtorek, że strażacy są gotowi jechać z pomocą do Grecji. Zadeklarował, że misje wyjazdowe nie osłabią potencjału gaśniczego w kraju.
Gotowość pomocy Grecji zadeklarowali wcześniej prezydent Andrzej Duda i wiceminister SWiA Jarosław Zieliński. Potwierdził ją gen. brygadier Leszek Suski, komendant główny PSP.
- Jesteśmy gotowi do użycia naszych sił. Grecja prosiła o takie wsparcie poprzez unijny mechanizm (...). W takich przypadkach w pierwszej kolejności kierowane są siły z państw w pobliżu - poinformował Suski podczas konferencji prasowej.
Powiedział także, że na wyjazd do Grecji polscy strażacy potrzebowaliby innego sprzętu niż na wcześniejszy wyjazd do Szwecji - głównie ze względu na górzysty teren, ale także ze względu na panującą tam wysoką temperaturę.
Komendant poinformował też, że udział nawet w dwóch zagranicznych akcjach ratowniczych nie osłabi potencjału straży pożarnej w kraju. "Mamy 31 tysięcy strażaków i dysponujemy pół tysiącem różnego rodzaju sprzętu i samochodami (...). Polacy mogą czuć się bezpiecznie" - powiedział.
tjak