Mariusz Syta: Rafał Grupiński, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Dzień dobry, witamy w Sygnałach.
Rafał Grupiński: Dzień dobry, dzień dobry państwu.
M.S.: Mamy czwartek, a do soboty już wszystko przygotowane?
R.G.: Tak jest, jesteśmy gotowi, w sobotę spotykamy się na konwencji programowej Platformy Obywatelskiej, przedstawiamy nasz program na najbliższe kilka lat, czyli jak my to nazywamy roboczo: następny krok, jeśli chodzi o realizację programu Platformy Obywatelskiej, no bo trzeba to przecież... trzeba o tym pamiętać, że Platforma Obywatelska od 4 lat swój program realizuje w tym stopniu, w jakim to było możliwe, przez te 4 lata współrządząc z Polskim Stronnictwem Ludowym.
M.S.: Czyli pewnie szczegóły poznamy po prostu w sobotę. Pan zresztą jest jednym z koordynatorów pracujących czy przygotowujących właśnie ten program. Platforma rezygnuje z podatku liniowego? To można zdradzić już teraz, wiadomo?
R.G.: To jest oczywiście przypuszczenie jednej z gazet. My nie mówimy, że rezygnujemy z podatku liniowego na zawsze. Mówimy o tym, że w sytuacji, kiedy grozi druga fala kryzysu gospodarczego na świecie i finansowego, nie powinniśmy wchodzić w tego rodzaju zmiany, które mogą spowodować zbyt wielkie turbulencje w budżecie. To jest niezwykle poważna reforma, jeśli chodzi o podatek liniowy, więc trzeba ją wprowadzać wtedy, kiedy ma się stabilny wzrost i kiedy jeśli wprowadzać, to właśnie wtedy, a więc kiedy nie wywołałoby to jakichś nieprzewidzianych skutków, chociażby dla finansów państwa.
M.S.: A czy w tym dokumencie jest słowo o euro? Mamy teraz właśnie Forum Ekonomiczne w Krynicy, to właśnie tam, na Forum, swego czasu premier Donald Tusk mówił, że Polska wejdzie do strefy euro w 2011 roku.
R.G.: Tak, to prawda, ale też było to tuż przed tąpnięciem w Ameryce, przed tym, co się wydarzyło i co spowodowało szczególnie jakby trudny okres dla także naszej gospodarki, która na szczęście w tym czasie kryzysu się spisała znakomicie, patrząc na to, jak sobie radziły inne chociażby nawet gospodarki europejskie tak mocno zaawansowane. Więc co do euro, tutaj minister Rostowski, pan premier zapewne będą o konkretach mówili wtedy, kiedy będzie jasna sytuacja, co dalej z tak zwaną drugą falą kryzysu, dopiero wtedy pewnie będzie można rysować konkretną, nową konkretną datę ewentualnego wejścia Polski do strefy euro.
M.S.: Łącząc wątek ekonomiczny i wyborczy, członek Rady Polityki Pieniężnej Zyta Gilowska zapowiedziała, że nie będzie jednak uczestniczyć w kampanii wyborczej, w debatach. Spodziewał się pan tego? Bo na przykład PiS, w imieniu którego miała występować, wydaje się raczej zaskoczony.
R.G.: Uważam, że to jest oczywiście jedyna dobra decyzja, to znaczy żaden z członków Rady Polityki Pieniężnej ze względu chociażby na niezależność banku centralnego, nie powinien brać udziału w debatach stricte politycznych, a cóż dopiero w debatach w czasie kampanii wyborczej. To jest z punktu widzenia i prawnego, i pewnego uzusu, dobrego uzusu politycznego niedopuszczalne, zwyczaju politycznego. Więc dobrze, że pani Zyta Gilowska, że tak powiem, lekko schłodziła swoje podejście do sprawy, zastanowiła się trochę i wycofała z propozycji, jaką PiS jej przedłożył, bo byłoby to z ogromną szkodą dla funkcjonowania tej centralnej instytucji finansowej w Polsce.
M.S.: To kto może stanąć do pojedynku na argumenty ekonomiczne, pojedynku z Jackiem Rostowskim?
R.G.: No, to jest dobre pytanie, bo w PiS-ie niestety nie... mówię niestety, bo to jest największa partia opozycyjna, więc ona powinna mieć duże grono ekspertów ekonomicznych i finansowych. Niestety nie ma takich ekspertów, nie ma takich ludzi, nie ma takich specjalistów, jest pani Szydło.
M.S.: Pan minister liczy na Jarosława Kaczyńskiego, jemu rzuca rękawicę.
R.G.: No tak, no bo w końcu ktoś, kto jest przywódcą największej partii opozycyjnej, powinien starać się mieć wiedzę uniwersalną, prawda? Musi być człowiekiem, który ogarnia wszystkie najważniejsze kwestie w państwie, i w sytuacji, kiedy nie ma tam speca od finansów i od gospodarki, musi stanąć w szranki sam Jarosław Kaczyński prawdopodobnie.
Wiesław Molak: Panie pośle, wysokie opłaty w przedszkolach, protesty, strajki rodziców. No i to nie jest wina gmin. To kolejne rządy zmuszają samorządowców do spełniania wyśrubowanych warunków prowadzenia tych placówek. Rzuca się na samorządy to, że muszą to finansować, no a samorządy mówią, że nie mają pieniędzy, no i muszą podnosić ceny.
R.G.: Znaczy to nie jest problem nowy, to znaczy kwestie dofinansowania funkcjonowania przedszkoli w wielu gminach, w wielu miastach, też tych najbogatszych, stanowi problem od lat, bo utrzymanie przedszkoli jest drogie. Ale też utrzymanie przedszkoli jest niezwykle ważne, jest konieczne dla dobrego rozwoju dzieci, dla wspomożenia rodzinom funkcjonowania, bo rodzice muszą przecież pójść do pracy. Natomiast oczywiście stało się to głośne z powodu dwóch, trzech w tej chwili przypadków mocnego podniesienia kosztów przedszkoli przez tak zwane godziny dodatkowe pobytu dziecka w tychże... I to jest...
W.M.: Ale to jest absurd, bo tam 25 złotych płaci się za to, że dziecko spóźni się kilka minut do przedszkola.
R.G.: Tak, oczywiście, że to jest podejście, które...
W.M.: Złoty osiemnaście za siódmą do ósmej, a potem 3,65. Nie wiem, kto to wyliczał i jak to wyliczał, bo to trudno zgadnąć.
R.G.: Tak, i tutaj trzeba pamiętać, że w większości gmin te decyzje są podejmowane w sposób bardzo racjonalny i, że tak powiem, przyjazny rodzicom, to znaczy z myślą o tym, żeby te przedszkola funkcjonowały i żeby nie przerzucać tego na rodziców, tego obciążenia, tylko żeby solidarnie mieszkańcy z podatków płacili na przedszkola. Natomiast... I to jest bez wątpienia sprawiedliwe. Natomiast tam, gdzie takie opłaty zostały podwyższone w sposób nieracjonalny, nieuzasadniony, tam oczywiście wojewoda może uchylić taką uchwałę samorządu, chociaż sądzę, że tak naprawdę w jakimś konsensusie powinno się dochodzić do tego z mieszkańcami, z rodzicami, jak te opłaty wyglądają. Bo my tak – z jednej strony chcemy, żeby wychowawcy w przedszkolu dobrze zarabiali, bo wtedy wiemy, że ta opieka nad dzieckiem będzie na pewno przyzwoita, prawda? A z drugiej strony musimy te koszty ponieść wtedy większe. I to jest ta kwestia, w której...
W.M.: No tak, ale wszyscy politycy głosowali za zmianą...
R.G.: ...w której się zmieniają budżety czasami samorządów.
W.M.: ...tej ustawy, teraz Ministerstwo Edukacji Narodowej rozkłada ręce i mówi, że nic nie może w tej sprawie zrobić. Wszyscy byli za.
R.G.: To takie tak zwane wyspecyfikowanie jakby tych godzin bezpłatnych i pozostałych wynikało z wyroków sądowych wręcz. Tutaj jakby parlament nie miał wyjścia, tak? Zapadały wyroki sądowe w tej sprawie i to trzeba było zrobić. Natomiast oczywiście, że trzeba... i tu rację ma minister Michał Boni, że trzeba się tej ustawie i ewentualnym zapisom jeszcze raz spokojnie przyjrzeć, analizując owe wyroki sądowe, czy jesteśmy w stanie jakoś zracjonalizować to i ulżyć samorządom, ale wydaje mi się, że to wymagałoby wtedy jakiegoś też... jakiejś partycypacji państwa większej w tego rodzaju subwencjach, jak chociażby subwencja na przedszkola. Więc to jest pytanie na pewno trudne, ale z punktu widzenia naszej polityki prorodzinnej my musimy w tej sprawie po pierwsze wymagać od samorządów, żeby gdzie indziej szukały oszczędności, bo wiemy dobrze, że oszczędności w budżetach miast w różnych miejscach znaleźć można i nie warto ich czynić kosztem maluchów w przedszkolach i ich rodziców, dwa – że być może udałoby się tutaj inaczej także zbudować instrumenty wspomagające właśnie wychowanie przedszkolne z kolei ze strony jeszcze państwa, to kwestia przyszłości.
M.S.: To jeszcze na zakończenie także wyborczo. Dostaniemy 8% więcej niż Prawo i Sprawiedliwość. Mówię my, mam na myśli pańskie słowa, jeżeli chodzi o Platformę Obywatelską, no i koalicja z SLD wykluczona. To wszystko już wiem, jeżeli chodzi o pańskie spojrzenie na wyniki wyborów po lekturze dzisiejszych gazet. Właśnie tak to będzie wyglądało?
R.G.: Znaczy to jest oczywiście moja symulacja sprowokowana... jakby przewidywanie prognozy sprowokowane pytaniami dziennikarzy. To nie jest żadne twarde stwierdzenie, że my będziemy mieli 8 czy... To wszystko zależy od wyborców, oczywiście, i na ile zaufają nam, na ile będą wspierać PiS. Wydaje mi się, że to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz ze względu na to, że mamy 4 tygodnie do wyborów, że tak to mniej więcej się układa, patrząc na obecne sondaże. Natomiast nie ma tutaj... Nie bawię się w żadnego Wernyhorę czy jasnowidza, po prostu odpowiadam na pytanie, wypowiadając swój sąd, a jak będzie naprawdę, o tym zdecydują wyborcy, to jest ich suwerenna decyzja i my wszyscy tej decyzji będziemy podlegać.
M.S.: Bardzo dziękujemy. Rafał Grupiński, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej.
R.G.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)