Mariusz Syta: Tomasz Poręba, eurodeputowany, szef sztabu Prawa i Sprawiedliwości. Witamy, dzień dobry.
Tomasz Poręba: Witam panów, witam państwa.
M.S.: Pan jest miłośnikiem sportu, piłki nożnej, prawda?
T.P.: Bardzo, bardzo lubię piłkę nożną i szczególnie jak gra Barcelona to jest coś, co, nie ukrywam, bardzo mnie relaksuje.
M.S.: No to pan bardziej chyba wie, to dobrze, że w drugiej połowie przed gwizdkiem końcowym trzeba dać z siebie tym bardziej wszystko.
T.P.: Trzeba docisnąć, trzeba docisnąć, pełna zgoda, zgadzam się, że w tej drugiej połowie jesteśmy na ostatniej prostej tak naprawdę...
M.S.: Teraz już nie o piłce nożnej, tylko o kampanii wyborczej, żeby nie było wątpliwości.
T.P.: Tak. Nie, ja się domyślam, że pan nie rozmawia o ostatnim meczu Barcelona–Walencja.
M.S.: Nie widziałem.
Wiesław Molak: No, był remis.
T.P.: Był remis. Oczywiście, że o kampanii wyborczej. To jest ostatnia prosta, konieczne jest właśnie przyspieszenie, dociśnięcie jeszcze różnych tematów. I Prawo i Sprawiedliwość będzie to robić, zrobi i jestem pewien, że 9 października wygra te wybory.
M.S.: Będą faule w takim razie?
T.P.: Jak pan zwróci uwagę, w tej kampanii Prawo i Sprawiedliwość nie fauluje, raczej jest faulowane, obrażane, prowokowane, ale konsekwentnie staramy się raczej prezentować nasz program wyborczy krok po kroku, prezentujemy nasze programowe założenia na te wybory i na przyszłe rządy, pokazujemy ustawy, mówimy o podatkach, chcemy dotrzeć do Polaków, do wyborców właśnie z takim przekazem merytorycznym, programowym i będziemy chcieli wytrwać w tej koncepcji i w tej strategii, aczkolwiek nie ukrywam, zaatakowani, mocno sfaulowani na pewno nie będziemy stać bezczynnie i stać nas na to, żeby mocno odpowiedzieć.
W.M.: A kto obraża, kto fauluje?
W.M.: Jak pan, panie redaktorze, posłucha czołowych polityków Platformy od pana ministra Nowaka poprzez innych, no to na pewno nie usłyszy pan parlamentarnego, dyplomatycznego języka, tylko raczej język, który ma nas sprowokować i który jest w wielu sprawach...
M.S.: No ale to Prawo i Sprawiedliwość zostawia...
T.P.: W wielu sprawach niesprawiedliwie oceniający partię Prawo i Sprawiedliwość. Ale tak jak mówię, dla nas liczy się w tych wyborach przekaz programowy i konsekwentnie go realizujemy.
M.S.: Premier Donald nic-nie-mogę-Tusk – tak wczoraj premiera nazwał Jarosław Kaczyński – premier Donald Tusk jest ostro krytykowany przez PiS za objazdy tak zwanym Tuskobusem, za wizyty w różnych częściach kraju, tylko ja się tak zastanawiam, obserwując chociażby wczorajsze wydarzenia dotyczące kampanii wyborczej, jaka jest różnica pomiędzy wczorajszym obiadem premiera w Życinie a obiadem Jarosława Kaczyńskiego w domu Stanisława Kowalczyka znanego też jako „Paprykarz”? Jaka jest różnica?
T.P.: Różnica jest...
M.S.: Dlaczego tamto jest złe, a to jest dobre?
T.P.: Panie redaktorze, różnica jest diametralna, jeżeli chodzi o same wyjazdy, bo pan prezes Jarosław Kaczyński i posłowie, senatorowie do Parlamentu Europejskiego Prawa i Sprawiedliwości jeździmy, spotykamy się z ludźmi od wielu miesięcy, konsekwentnie Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce, spotyka się z ludźmi i nie tylko na czas wyborów, ale wcześniej. Wielokrotnie dochodzi czy dochodziło do wielu spotkań. I to po pierwsze.
Po drugie wczorajsza wizyta pana Jarosława Kaczyńskiego u tego właśnie słynnego „Pana Paprykarza”, Stanisława Kowalczyka, i to było takie pokazanie, że podzielamy poglądy człowieka, który miał odwagę zapytać premiera Donalda Tuska: „Panie premierze, jak żyć?”. W momencie, kiedy polski rząd, polski premier odwiedzał tereny nawiedzone przez wichurę pod Radomiem, obiecywał różne rzeczy i do dzisiaj wielu tych obietnic nie zrealizował. My wczoraj, nasz samorządowiec, wójt jednej z małopolskich gmin potrafił przywieźć kilkaset kilogramów folii i przekazać tym właśnie poszkodowanym, a polski rząd, polski premier, polski cały aparat państwowy nie jest w stanie im w sposób wymierny pomóc. I to jest ta zasadnicza różnica. My mówimy o konkretnych...
M.S.: Ale...
T.P.: Potrzebne są... Naprawdę, potrzebny jest rząd, potrzebny jest premier, który będzie realnie działał, a nie tylko mówił, obiecywał i jeździł klimatyzowanym autobusem po Polsce i mówił, że chce zobaczyć, jak wyglądają w Polsce korki.
M.S.: Ale pan mówi, że... Rozumiem...
T.P.: A nic-nie-mogę-Tusk po prostu, no... wydaje mi się, że stracił zaufanie, stracił wiarygodność.
M.S.: Ale pan mówi, że premier tylko i wyłącznie w czasie kampanii jedzie w Polskę, ale to właśnie wczoraj w czasie kampanii, kiedy prezes Kaczyński jest na obiedzie u Stanisława Kowalczyka, to właśnie w tym momencie w czasie kampanii, jak pan powiedział, wójt Prawa i Sprawiedliwości właśnie z państwa ugrupowania...
T.P.: Tak, ale to...
M.S.: ...tę folię przywozi, więc nie ma różnicy tak naprawdę.
T.P.: Panie redaktorze, to jest takie symboliczne pokazanie niemocy państwa, niemocy rządu, niemocy Donalda Tuska. Nic-nie-mogę-Tusk po raz kolejny udowodnił, że w Polsce ludzie muszą sobie pomagać sami, bo rząd nie jest im w stanie pomóc, to Polacy muszą się sami organizować, żeby sobie wzajemnie pomóc. I w ten sposób tym gestem tego właśnie wójta Obajtka, który przywiózł te kilkaset kilogramów folii, chcieliśmy pokazać, że Polacy potrafią sobie sami pomóc, ale bez wsparcia rządu na dłuższą metę to będzie bardzo trudne.
M.S.: A może tak zwany Tuskobus jednak robi to, co powinien i odnosi sukces, skoro w przyszłym tygodniu podobno mają także w Polsce wyruszyć tak zwane ministrobusy i posłobusy Platformy Obywatelskiej.
T.P.: Panie redaktorze, ja bym chciał, żeby patrzeć na te cztery lata rządów Platformy Obywatelskiej właśnie w kontekście ich dbania o Polskę i Polaków. Dlaczego przez cztery lata nie było tych spotkań? Dlaczego Donald Tusk nie jeździł po Polsce przez 4 lata, tylko przypomniał sobie o Polsce, o Polakach na ostatnim etapie kampanii wyborczej? Dla mnie jest to coś nie fair, to jest coś takiego, co na pewno nie jest wiarygodne. I zresztą Donald Tusk spotyka się podczas tych podróży z tysiącami problemów osób, które płaczą, które wylewają żale, które mówią, że są zawiedzone, że są rozczarowane rządami Platformy Obywatelskiej. I to jest cała ta zapłata za te 4 lata, tak patrząc na to w sposób uczciwy, rządów Platformy Obywatelskiej.
W.M.: Panie pośle, Prawo i Sprawiedliwość chce podwyższyć świadczenia dla najuboższych, przyznać dodatki emerytom i rencistom, upowszechnić dostęp do Internetu, współfinansować budowę ścieżek rowerowych. No i dzisiejsza Rzeczpospolita policzyła, że wyniosłoby to 40 miliardów złotych z budżetu. Skąd wziąć te pieniądze?
M.S.: (...) bardzo bogate gruszki na wierzbie.
W.M.: Bo partie obiecują, ale nie mówią dokładnie, skąd wziąć.
T.P.: Ja się nie zgodzę, bo właśnie my, Prawo i Sprawiedliwość w tej kampanii właśnie mówi, skąd wziąć te pieniądze...
W.M.: To słuchamy.
T.P.: Zaprezentowaliśmy ustawy podatkowe, konkretne ustawy podatkowe, które mają uszczelnić i przynieść bardzo poważne oszczędności do budżetu, jeżeliby zostały uchwalone i wcielone w życie. Mówimy o podatku bankowym, mówimy o pewnych opłatach od supermarketów, mówimy o uszczelnieniu systemu, mówimy o likwidacji gabinetów politycznych, a więc mówimy o tych wszystkich obszarach, działaniach, które na pewno w sposób konsekwentny prowadzone przyniosłyby wymierne środki, konkretne pieniądze właśnie również na to, aby przeznaczyć je na pomoc najuboższym czy na budowę ścieżek rowerowych. Ale też mówimy o tym, żeby przyspieszyć implementację środków unijnych, ponieważ z tym wciąż nie jest najlepiej. I zapewniam panów, zapewniam państwa, że Prawo i Sprawiedliwość, jeżeli wygra te wybory, jeżeli premierem będzie Jarosław Kaczyński, to te pieniądze znajdziemy. Naprawdę one są, tylko trzeba je w sposób umiejętny znaleźć i w sposób umiejętny wykorzystać.
M.S.: A co państwo mówią w sprawie abonamentu? No bo to jest temat nam wyjątkowo bliski.
T.P.: Nasze zdanie jest jedno i nigdy się nie zmieniło – misja radia publicznego, telewizji publicznej powinna być oparta również na tym, że Polacy płacą abonament. To, co proponowała Platforma, to było tylko pi-arowe, takie bardzo propagandowe zagranie, żeby zlikwidować abonament, a siła polskiej demokracji będzie wtedy, kiedy będą silne media. Silne media to również silne media publiczne, a więc media, które są zasilane z abonamentu. I Prawo i Sprawiedliwość w tym temacie na pewno będzie konsekwentne.
M.S.: Ale też przypominam, że w nowej kadencji sejmu ma się pojawić nowa ustawa medialna według zapowiedzi przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, od początku ma być konsultowana z siłami najważniejszymi politycznymi ...
T.P.: Ja bardzo bym chciał, żeby...
M.S.: ...pojawia się sprawa właśnie abonamentu. Bazą ma być projekt twórców, czyli opłata audiowizualna ściągana przez podatek PIT przez urzędy skarbowe. To jest dobry pomysł?
T.P.: Panie redaktorze, jeżeli ten pomysł trafi pod obrady sejmu i trafi pod obrady komisji, na pewno się nad nim poważnie pochylimy. Natomiast generalnie uważamy, że chcąc, żeby polska demokracja była silna, muszą być silne media, w tym media publiczne, a nie będą silne, jeżeli nie będą mieć pieniędzy, nie będą mieć środków i nie będą mieć możliwości działania. Prawo i Sprawiedliwość będzie zawsze za takim radiem, za taką telewizją, która będzie pluralistyczna i silna i będzie wzmacniać demokrację.
W.M.: Będą jakieś asy wyjęte z rękawa na tej ostatniej prostej, w tej drugiej połowie, pod koniec meczu wyborczego?
T.P.: Panie redaktorze, mamy kilka niespodzianek, ale nie mogę jeszcze teraz powiedzieć, co, z oczywistych względów, ale na pewno Prawo i Sprawiedliwość jeszcze w tej kampanii zaskoczy.
M.S.: Ale to może nie asy? Jeżeli to jest metafora piłkarska, to raczej żółte i czerwone kartki.
T.P.: Nie, nie, nie, właśnie nie. Mamy, używając metafory piłkarskiej, mamy jeszcze na podorędziu jeszcze taką ostatnią, decydującą akcję, ale myślę, że będzie ona zaskakująca.
M.S.: Bardzo dziękujemy. Bardzo tajemniczy Tomasz Poręba, eurodeputowany...
T.P.: Nie do końca tajemniczy.
M.S.: ...szef sztabu Prawa i Sprawiedliwości.
T.P.: Dużo powiedziałem. Dziękuję panom, dziękuję państwu.
M.S.: Dziękujemy bardzo.
(J.M.)