Polskie Radio

Rozmowa z prof. Łukaszem Turskim

Ostatnia aktualizacja: 11.05.2012 07:35

Roman Czejarek: Prof. Łukasz Turski w naszym studiu. Dzień dobry, panie profesorze.

Prof. Łukasz Turski: Dzień dobry panom i dzień dobry wszystkim słuchaczom Pierwszego Programu Polskiego Radia i wszystkich innych, którzy nas słuchają.

Krzysztof Grzesiowski: Oczywiście będziemy rozmawiać o Pikniku Naukowym Polskiego Radia i Centrum Nauki „Kopernik”, ale zanim o Pikniku, nasi słuchacze nie mają tej świadomości, no bo akurat mikrofony nie były włączone, ale przed chwilą odbyła się interesująca dyskusja na temat tego, jak w XXI wieku, w roku 2012 zrobić radio, takie zwykłe, sprzed wielu, wielu lat. I okazuje, że, no, jest problem.

Ł.T.: Jest, jest olbrzymi problem. Państwo byli tak uprzejmi, że przeprowadziliśmy ten konkurs...

K.G.: „Zrób sobie radio”.

Ł.T.: ...„Zrób sobie radio”. Ja z tego wyciągam pewien wniosek, to jest potwierdzenie tezy, coś źleśmy zrobili z naszą cywilizacją. To, że nie ma sklepików, w których można kupić trzy tranzystory, kolbę do lutowania, kawałek cyny i zrobić sobie jakieś proste urządzenie, że dzieci w szkole tego nie robią, że rośnie kolejne pokolenie ludzi, którzy uważają, że wszystko się kupuje, prawda? No ale ktoś to robić, to, co się kupuje. Ten argument, że wszystko przyjeżdża z Chin i że tam ktoś to robi, nie jest dla mnie argumentem. Musimy zmienić polskie szkoły. To jest kolejny sygnał. Najważniejszym problemem stojącym przed nami przez najbliższe lata to jest zmiana polskiej szkoły. I to nie jest ważne, czy będzie program podzielony między liceum, gimnazjum, czy będą dwie godziny więcej, mniej. Musimy przemyśleć na nowo, jak w XXI wieku powinna działać szkoła. Ponieważ ludzie się uczą bardzo mało w szkole, a więcej poza szkołą. Siedem...

R.Cz.: Uczą się, panie profesorze. Przyszedł list w trakcie tego konkursu od jednego z uczniów gimnazjum. On napisał: po co mam robić radio, skoro za pięć złotych można sobie kupić chińskie jednorazowe. Nawet jak się zepsuje, wyrzucę, kupię nowe.

Ł.T.: Tak.

R.Cz.: Tego go nauczyli w szkole.

Ł.T.: Ale to jest... I to jest fatalne. To jest fatalne, prawda? Ja nie mówię, że trzeba być jak Cyrus Smith z Tajemniczej wyspy, że jak go tam rzuciło na tę tajemniczą wyspę, to wszystko potrafił zrobić, wiedział, jaki kawałek drzewa z czym tam spalić, żeby zrobić bawełnę strzelniczą i materiały wybuchowe, nie, ja tego nie mówię. Ale coś jest fatalnego, że nie tylko nauczyliśmy się wyłącznie konsumować, ale że w ogóle przestaliśmy myśleć o tym, że każdą rzecz, którą mamy w kieszeni, z której korzystamy, trzeba zrobić. Oduczamy się robić pewne rzeczy. A robienie pewnych rzeczy jest... Bardzo modne gotowanie w kuchni, prawda? Wszyscy gotujemy, mamy dziesiątki programów telewizyjnych, radiowych, książek o tym, jak machnąć sałatkę taką, śmaką, owaką. Cudownie. Otóż ja ogłaszam nowy ruch społeczny: róbmy sobie radia, nauczmy się robić radia, nauczmy się heblować deski, nauczmy się prawidłowo wbijać gwoździe, nauczmy się majsterkowania z powrotem. To jest coś... Bez tego się cywilizacja prędzej czy później rozsypie.

R.Cz.: Panie profesorze,  a może ci młodzi ludzie, którzy nas teraz słuchają, mam nadzieję, że tacy też są, powiedzą: ten człowiek kompletnie nie ma racji, to już nie te czasy, po co mam liczyć na piechotę, skoro od tego jest kalkulator albo komputer, po co mam robić radio, skoro mogę kupić gotowe.

Ł.T.: Proszę pana, ja... Już odpowiadam...

R.Cz.: Co pan im powie?

Ł.T.: Teraz już tego nie robię, bo już się po prostu zestarzałem i nie mam tyle czasu, ale jak się pojawiły supermarkety i pojawiły się w supermarketach takie nadczerwone czytniki: pip, pip, co tam liczą, to ja jak byłem taki sfrustrowany, to sobie odreagowywałem w ten sposób, że jak ta pani mi ten koszyk pip, pip, liczyła, to ja mówię: oj, proszę pani, jak pani to policzyła, bo mnie się wydaje, że to powinna być inna suma pieniędzy. I podawałem inną sumę. Ta pani musiała to przeliczyć i wtedy zawsze wchodziło mniej na moją korzyść.

R.Cz.: A, to muszę sprawdzić, jak będę robił zakupy.

Ł.T.: Te czytniki się łatwo pomylą, wystarczy, żeby na tym kodzie było jajko np. rozsmarowane trochę czy coś. Nie o to chodzi. Chodzi o to, że jeżeli nie będziemy umieli takich czynności, nie będziemy wiedzieli, to przestaniemy racjonalnie myśleć.  Liczenie to jest podstawa myślenia. I dlatego robimy m.in. Piknik Naukowy, dlatego że na tym Pikniku Naukowym oprócz instytutów naukowo-badawczych, firm, będą również koła studenckie i te koła studenckie to są młodzi ludzie, którzy coś robią. Zobaczycie państwo różne urządzenia – od modeli samolotów po różne inne cuda, które młodzi ludzie na studiach, na kołach zainteresowań sami robią, dlatego że... Mogę coś cichutko powiedzieć? Tak, żeby tylko część słuchaczy usłyszała, dobrze? Bo również na uczelniach wyższych źle uczymy, fatalnie uczymy i też tych studentów nie uczymy, żeby...  sami coś robią. Ale oni chcą robić, to jest możliwe.

Kilka tygodni temu miałem taką przygodę – rozmawiałem z jednym z bardzo wysokich przedstawicieli władz, który się użalał, że w ramach dyskusji na temat emerytur mieli tam taki program wizualizujący, tylko nie ma kto tego zrobić, żeby to było dobrze. Ja bezczelnie powiedziałem: Jak to, przecież to jest robota dla studentów. – No a gdzie tam! No to ja zadzwoniłem do koła studentów informatyki na moim uniwersytecie, Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego, i chłopcy w dwa dni zrobili to, co firmy nie były w stanie zrobić. Każdy może teraz zobaczyć tę wizualizację. I to jest świetna, profesjonalna robota. W związku z tym jest grupa młodych ludzi, którzy chcą to robić. I jednak się znaleźli ci, co zrobili te radia, panie redaktorze, prawda?

K.G.: O właśnie, wracając do tych radioodbiorników, które trudno teraz skonstruować, no bo części brakuje i tak dalej, może byłoby nieco łatwiej, ewentualnie chęć i ochota byłaby nieco większa, gdyby przy tej okazji zadać sobie w ogóle pytanie, podobnie jak w przypadku innych urządzeń, jak to działa? Zgoda?

Ł.T.: Oczywiście.

K.G.: Bo na owym Pikniku Naukowym też często dowiadujemy się, jak coś działa, z czego to się bierze, na jakich zasadach.

Ł.T.: Tak. Dramat polega na tym, że nie dowiadujemy się o tym w szkole. I to pewne zjawisko. W końcu w szkole jesteśmy, nie wiem, 8-9% naszego życia. Właściwie cała wiedza, którą mamy, wszystko to jest coś, co zdobywamy w procesie, który się nazywa edukacją nieformalną, to fatalna nazwa. Panów pokolenie to troszkę mniej, ale moje to pamięta, przecież w czasach tak zwanej komuny to całej historii uczyliśmy się nie w szkole. Uczyliśmy się w edukacji nieformalnej. My poznajemy tę edukację...

Szkoła powinna się dopasować do reszty życia. Szkoła to nie jest coś... to nie jest piramida Cheopsa, która ma być niezmieniona przez następne trzy tysiące lat. To się powinno dopasować do naszego życia. I my na Pikniku Naukowym Centrum Nauki „Kopernik” to pokazujemy. Z grubsza, bo tego dokładnie nikt nie wie przecież, jak ma wyglądać edukacja w przyszłości. I to, do czego apeluję i zachęcam, żeby wszyscy ludzie, którzy przyjdą na Piknik, pomyśleli: musimy pomyśleć, jak mamy zmienić szkołę, tylko ta zmiana to nie może być... To nie jest ważne, czy będą dwie godziny tego czy tamtego, to w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o to, jak my mamy rozmawiać z młodymi ludźmi. Oni są innym pokoleniem, to jest pokolenie iPodów, iPhonów, Facebooków. Oni inaczej myślą. Prof. Czapiński, też mówiliśmy o nim, nazywa to pokoleniem XY. Ja to jestem pewnie jakieś pokolenie poplątane, bo ja sobie nieskromnie myśląc...

K.G.: No nie wiem, (...) iksem pan może być...

Ł.T.: ..daję sobie z jednymi i z drugimi jakoś radę jeszcze, jeszcze te cztery moje przedwojenne komórki mózgowe jakoś sobie dają radę z tym wszystkim. To jest problem – jak my mamy to nowe społeczeństwo uczyć? Jak my mamy dla nich przygotować przyszłość? To jest znacznie ważniejsze niż to, czy czy brakuje półtora kilometra drogi, czy dwóch. Zbudujemy półtora kilometra drogi. My mamy, jak już się skończy Euro, pani minister przed chwilą tu wyszła, to ja proponuję, żebyśmy sobie stworzyli nowy cel w Polsce i ja jak gdyby przy pomocy państwa, bo to Polskie Radio mi dało pierwszy raz szansę, żebym ja mówił o tej nowej edukacji 16 lat temu, pamięta pan? Jaka malutka była i wszyscy myśleli: kompletny wariat. Teraz też pewnie myślą.

Otóż musimy wszyscy zacząć mówić o nowej edukacji. Możemy stworzyć z nowej edukacji motor cywilizacyjnego rozpędu Polski. To jest również gigantyczne miejsce pracy dla ludzi. Mówimy, że tam w Hiszpanii to jest 60% młodych ludzi bez pracy, w Polsce jest pewnie znacznie mniej, ale są ludzie bezrobotni. Otóż zróbmy miejsca pracy dla młodych ludzi. Dlaczego John Fitzgerald Kennedy stworzył Korpus Pokoju? Powiedział młodym Amerykanom, którzy też wtedy nie za bardzo mieli pracę: zamiast gadać po próżnicy, spakuj plecak i pojedź ucz angielskiego, pojedź ucz w cudzysłowie Ameryki  do Kenii, gdzieś tam. I powstał Korpus Pokoju. Otóż ja korzystam z państwa uprzejmości i mówię: stwórzmy polski korpus edukacyjny, weźmy tych młodych polskich ludzi, których fatalnie uczymy na wyższych uczelniach niepotrzebnych rzeczy, na tych wszystkich politologiach, europeistykach, czort wie na czym, nie wiadomo, co oni mają robić, przyuczmy ich i wyślijmy ich do Wąbrzeźna, do... gdzieś, niech oni uczą angielskiego, geografii, matematyki, chemii. To są miejsca pracy. Zamiast im płacić tandente te bezrobotne pieniądze, zapłaćmy im trochę więcej, żeby oni uczyli. Nie pojadą? Pewnie wszyscy nie pojadą. Ale jak pojedzie ich duży procent, to będzie gigantyczna, wielka zmiana w Polsce. I Piknik pokazuje, że potencjał do tego jest. Sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi było typowo na Pikniku, to jest więcej na tych wszystkich...

R.Cz.: Jutro też będzie.

Ł.T.: Będzie, pan notabene mówił o tej pogodzie. Nie ma znaczenia, jaka będzie pogoda.

R.Cz.: Ale oni przyjdą.

Ł.T.: I tak ludzie przyjdą. Otóż my pokazujemy na Pikniku i Centrum Nauki „Kopernik”, że można, że ludzie chcę, ludzie głosują nogami za nową przyszłością dla Polski. I my pokazujemy, jak by ona mogła wyglądać. Ja byłem wczoraj na otwarciu... Jeśli mogę jeszcze dwa zdania. Byłem wczoraj...

K.G.: Dwa tak.

Ł.T.: ...na otwarciu

Światowego Centrum Słuchu profesora Skarżyńskiego...

K.G.: Był wczoraj u nas prof. Skarżyński.

R.Cz.: Wczoraj prof. Skarżyński siedział w tym miejscu o tej samej porze.

Ł.T.: Proszę państwa, nie ma żadnego, absolutnie żadnego prawa przyrody, które by zabraniało, żeby cała Polska wyglądała tak jak instytut pana profesora Skarżyńskiego, jak Centrum Nauki „Kopernik”. Nie ma żadnego powodu, żeby każdy szpital tak nie wyglądał. To trzeba tylko chcieć. I jeszcze raz muszę wam podziękować, no bo cały Piknik, cały ten ruch odnowy edukacji w Polsce nie zacząłby się, gdyby nie Polskie Radio.

R.Cz.: Panie profesorze,  to my dziękujemy. Chciałem to podsumować i tak sobie pomyślałem, w czasie, kiedy pan to wszystko mówił, nasz ekran komputera dosłownie został zasypany esemesami popierającymi pana, nie ma ani jednego negatywnego, same pozytywne, a dwa są niebezpieczne – jeden od pani Ewy: „Kocham pana, panie profesorze” i drugi pana profesora do rządu polskiego i boję się, że...

Ł.T.: Ja, proszę państwa...

R.Cz.: ...możemy pana lepiej wykorzystać.

Ł.T.: ...niezależnie od tego, co będzie, taki wierszyk częstochowski mogę na końcu? Bo napisałem sobie. Pani Iwona Maksymowicz, która organizuje Piknik od 16 lat, ta sama osoba, praktycznie najlepsza i najlepszy organizator w Polsce, z Polskiego Radia, pani Iwona poprosiła, co zrobić, jak będzie deszcz, i ja wtedy taki częstochowski wierszyk napisałem: „Na Pikniku rozum hula, nie straszny mu deszcz ni słońca rozgrzana kula”. Nieważne, czy będzie jutro upał, czy będzie deszcz, czy będzie zmienna pogoda, czy wiatr, przyjdźcie państwo na Piknik, czekamy na państwa, dwieście namiotów, fantastyczni ludzie i będziemy mówić o energii. Będziemy mówić o energii, bez której nic z nas by nie było, a podejrzewam, że dałem przykład, że pomimo tego, że licznik mi bije już od lat i że spotykam się z państwem 16. rok, to energii mi jeszcze nie brakuje.

R.Cz.: To energia jest. Prof. Łukasz Turski.

K.G.: Panie profesorze,  dziękujemy bardzo za spotkanie, dziękujemy za rozmowę, dziękujemy za zaproszenie, dziękujemy za apel. Prof. Łukasz Turski.

(J.M.)