O trudnych swoich początkach w dwudziestoleciu międzywojennym, podczas okupacji oraz w latach stalinowskich kompozytor opowiadał wielokrotnie na antenie Polskiego Radia.
Materiały do radiowej autobiografii Witolda Lutosławskiego zebrała i opracowala Joanna Grotkowska. Jej drugiej części posłuchać można tutaj >>>
We recommend English transcription of a broadcast: Witold Lutosławski - Self-Portrait, Part 1
You can find second part of the broadcast here.
- Od kiedy pamiętam, chciałem zostać kompozytorem - deklarował mistrz polskiej awangardy muzycznej. Choć sam tego nie pamięta, podobno już jako kilkulatek uwielbiał słuchać fortepianowej gry ojca. Być może talent odziedziczył właśnie po Józefie Lutosławskim, straconym z bliżej nieokreślonych powodów przez bolszewików w 1918 roku.
Młody Witold na własne życzenie rozpoczął naukę gry na instrumencie i już jako 6-latek podjął próby kompozytorskie, a pierwszy poważny, poprawnie zapisany utwór ukończył, mając lat zaledwie 11. Jego nauczycielem został rozchwytywany wówczas Witold Maliszewski. Gdy młodemu adeptowi sztuki muzycznej zabrakło pieniędzy na edukację, jego profesor postanowił kontynuować lekcje nieodpłatnie, przyjmując od Lutosławskiego obietnicę, że ten kiedyś pomoże w podobny sposób jakiemuś młodemu kompozytorowi. Ten słowa dotrzymał, fundując po latach Stypendium swojego imienia, które niejednemu polskiemu twórcy otworzyło potem drogę na najlepsze europejskie uczelnie muzyczne.
Choć Witold Lutosławski nigdy nie zamierzał zostać zawodowym pianistą, umiejętności wykonawcze zdobyte na lekcjach u Maliszewskiego bardzo przydały mu się podczas wojny. Grywając w duecie z innym wybitnym kompozytorem, Andrzejem Panufnikiem, zarabiał na utrzymanie swoje i swojej matki przez cały okres okupacji.
Do komponowana powrócił na poważnie po zakończeniu wojny, choć najpierw skoncentrował się na muzyce użytkowej: utworach dla amatorów, uczniów szkół muzycznych i dzieci. - Wobec dewastacji polskiej kultury, taka działalność wydawała mi się bardzo istotna i przynosiła mi ogromną satysfakcję wyjaśniał po latach. - Wbrew obiegowym opiniom nigdy nie skomponowałem niczego pod naciskiem reżimu.
Jak większość kompozytorów, Lutosławski z przerażeniem przyjął proklamowanie socrealizmu na niesławnym zjeździe w Łagowie w 1949 roku. - Myślałem, że to prawdziwy pogrzeb muzyki polskiej i że do końca życia będę musiał komponować do szuflady, a publicznie będę prezentował tylko utwory użytkowe - zdradził po latach. Na szczęście już 9 lat później mógł pokazać światu swoją przełomową "Muzykę żałobną":
Więcej o życiu kompozytora w "ciekawych czasach" w załączonym nagraniu audycji.