Nauka

Stephen Hawking: czarne dziury nie istnieją

Ostatnia aktualizacja: 27.01.2014 00:01
- Teoria czarnych dziur to moja największa gafa - twierdzi fizyk. Co proponuje w zamian?
Stephen Hawking: czarne dziury nie istnieją
Foto: sxc.hu/public domain

Dodajmy, że to jego teoria czarnych dziur spowodowała, że Stephen Hawking stał się międzynarodową sławą. Brytyjski fizyk twierdził, że z czarnych dziur ucieka promieniowanie. Gdyby bowiem dziury nie oddawały niczego, ostatecznie wchłonęłyby cały Wszechświat. Uciekające promieniowanie uzyskało nawet nazwę "promieniowania Hawkinga".

Czy zatem fizyk zmienił zdanie? Na szczęście nie. Jedynie postanowił doprecyzować swoją teorię. Chodzi o fundamentalny konflikt pomiędzy teorią względności Einsteina i dynamiką kwantową. Ekstremalne warunki panujące w okolicy czarnych dziur to doskonałe "pole walki" pomiędzy tymi dwiema teoriami.

Palącą kwestią jest to, co dzieje się na horyzoncie zdarzeń - czyli tam, skąd już nic nie może uciec, nawet światło. Dlatego właśnie dziury te zwane są czarnymi - bo nie emitują żadnego światła. We wszechświecie działającym w zgodzie z teorią Einsteina, astronauta nie zauważyłby niczego niezwykłego w grawitacji aż do chwili, kiedy przekroczyłby horyzont zdarzeń. Wówczas potężne siły panujące wewnątrz dziury rozerwałyby go na strzępy.

Inne zdanie na ten temat ma jednak fizyka kwantowa. W 2012 roku grupa naukowców pod kierunkiem Josepha Polchinskiego z University of California opublikowała teorię, według której czarne dziury nie niszczą informacji niesionej przez cząstki oraz że ta informacja może umknąć z dziury za pomocą promieniowania Hawkinga. Horyzont zdarzeń to zaś ogniste piekło (stąd nazwa paradoksu" firewall) - a zatem astronauta po prostu zostałby spalony żywcem, pokonując go.

Hawking, który stał raczej po stronie Einsteina, ma teraz pomysł na pogodzenie tych dwóch teorii: nie istnieje horyzont zdarzeń. Co zatem istnieje? Fizyk sądzi, że granica dziury jest całą strefą "szarości", która zmienia się w zależności od fluktuacji pola kwantowego wewnątrz dziury i gdzie działają - chaotycznie na siebie oddziałując - obie klasyczne teorie fizyczne. Czarne dziury nie byłyby zatem czarne, ale… szare?

- To jak z przepowiadaniem pogody na Ziemi. Część informacji byłaby stracona - mówi Hawking. Informacja mogłaby zatem uciec z dziury, ale chaotyczna natura strefy granicznej spowodowałaby, że ta informacja stałaby się nieczytelna.

- To tak, jakby Hawking zastępował ścianę ognia (firewall) ścianą chaosu - ripostuje Polchinski, który, oczywiście, nie jest przekonany do nowego rozwiązania.

Paradoks wydaje się nadal nierozwiązany. Mało wiemy nadal także na temat samych czarnych dziur, które pozostają jedną z największych zagadek astrofizyki.

(ew/Discovery/New Scientist)