Prokuratura Rejonowa w Kutnie wyjaśnia sprawę śmierci 23-letniej kobiety, która zmarła w miejscowym szpitalu. Wcześniej placówka dwa razy polecała jej leczyć się samej w domu.
Według mediów, które opisały tę sprawę, kobieta po raz pierwszy pojawiła się w kutnowskim szpitalu 19 grudnia. Miała wysoką gorączkę, źle się czuła. Zbadał ją lekarz z tzw. nocnej pomocy medycznej i rozpoznał zapalenie gardła. Lekarz wypisał antybiotyk i odesłał pacjentkę do domu.
Dzień później kobieta ponownie pojawiła się w szpitalu. Tym razem, lekarze zostawili ją na obserwacji. Zrobiono zdjęcie płuc, które jednak nic nie wykazało. Po kilkunastu godzinach kobietę wypisano. Po czterech dniach 23-latka po raz trzeci pojawiła się w szpitalu. Miała 40-stopniową gorączkę i jak wykazało zdjęcie, zmiany w płucach. Nie udało się jej uratować. Zmarła w drugi dzień świąt.
Jak powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, "treść publikacji dała prokuraturze podstawy do podjęcia działań w celu wyjaśnienia sprawy".
Dodał, że prokuratura będzie sprawdzać, czy postępowanie szpitala było prawidłowe i czy można mówić o zaniedbaniach, nieprawidłowościach ze strony lekarzy.
O tej sprawie napisała we wtorek "Gazeta Wyborcza" w Łodzi.
ag, PAP