Nauka

Głos Wolnej Polski

Ostatnia aktualizacja: 01.02.2008 11:40
Historia walki władz komunistycznych z Radiem Wolna Europa przedstawiona w monografii Pawła Machcewicza to jeszcze jeden przykład na totalitarny charakter PRL.

Historia walki władz komunistycznych z Radiem Wolna Europa przedstawiona w monografii Pawła Machcewicza to jeszcze jeden przykład na totalitarny charakter PRL.
 

3 maja 1952 roku zabrzmiały w eterze słynne już słowa „Mówi Radio Wolna Europa - Głos Wolnej Polski”… W ten sposób rozpoczęła oficjalną działalność instytucja, która aż do załamania się władzy komunistycznej w Polsce była dla setek tysięcy ludzi często jedynym prawdziwym źródłem informacji o świecie i własnym kraju. Łamiąc komunistyczny monopol informacji, Wolna Europa stała się dla władzy jednym z najważniejszych wrogów.

Książka Pawła Machcewicza przedstawia złożoną historię działań podejmowanych przez kolejne peerelowskie ekipy przeciwko monachijskiej rozgłośni, jej współpracownikom, a także tym, którzy jej „tylko” słuchali. Z bogatego materiału źródłowego, zgromadzonego przez autora, niezbicie wynika, że nie szczędzono sił i środków na walkę z radiem. W połowie lat 50, jak stwierdza autor, zagłuszanie zachodnich rozgłośni pochłaniało więcej energii elektrycznej i finansów, niż emisja wszystkich programów Polskiego Radia! Kwestia zagłuszania to zresztą jeszcze jeden dowód zależności PRL od ZSRS. Pierwsza decyzja o zagłuszaniu zapadła już w 1950 roku i była podjęta przez towarzyszy radzieckich bez żadnej konsultacji ze stroną polską. W czasach Gomułki zaprzestano tego procederu, ale tylko z terenu Polski, pełną mocą pracowały zagłuszarki na terytorium radzieckim i innych państw tak zwanej demokracji ludowej. Również ostateczna decyzja o zaprzestaniu zagłuszania, która miała miejsce w końcu lat 80., podjęta została po konsultacjach z Moskwą.

Działania przeciwko RWE nie ograniczały się, rzecz jasna, wyłącznie do zagłuszania. Przez cały okres PRL, aktywne działania wobec rozgłośni prowadził aparat bezpieczeństwa i wszystkie inne służby. Zaskakujące w tej sprawie są wnioski, do jakich dochodzi autor monografii. Otóż największą aktywność w tej kwestii bezpieka przejawiała w ostatnich latach rządów Gomułki i w pierwszym pięcioleciu rządów „liberalnej” ekipy Gierka. To wtedy podejmowano najwięcej „gier operacyjnych” wobec ludzi związanych z RWE. Mimo tak szeroko zakrojonych działań z przeanalizowanych przez autora źródeł wynika, że nie udało się peerelowskim służbom pozyskać do współpracy nikogo ze znaczących pracowników radia. Niestety, kulisy wielu z tych działań nie zostały do końca odkryte. Klucz do rozwiązania wielu spraw związanych z infiltracją monachijskiej rozgłośni może znajdować się w Moskwie. Szanse na udostępnienie sowieckich archiwów w tej i wielu innych sprawach są niestety niewielkie. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że współpraca z sowieckimi służbami istniała, a szczątkowe materiały, do których dotarł autor, tylko to potwierdzają.

Interesująca jest teza Machcewicza, dotycząca porównania działań prowadzonych wobec zachodnich rozgłośni przez inne kraje bloku komunistycznego. Z zebranego materiału wynika, że Polska znajdowała się w ścisłej czołówce, a w początku lat 70. wręcz przodowała w tej walce. Zarówno jeśli idzie o aktywność służb, jak i pracę całej machiny propagandowej, zaprzęgniętej do zohydzania i dyskredytowania „amerykańskich agentów z Monachium”. Prasowe enuncjacje na temat RWE, nie tylko te pochodzące z epoki Gierka, to lektura tyleż śmieszna, co smutna. Przedstawianie pracowników radia jako agentów amerykańskich, popleczników nazistów, a później neonazistów, podżegaczy wojennych, czy też zwykłych kryminalistów, należały do kanonu propagandowych zabiegów i nie wystawiają najlepszego świadectwa wielu dziennikarzom ochoczo korzystającym z „pomocy” Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

W ostatniej części książki autor opisuje lata 80. i jest to, siłą rzeczy, najsłabiej udokumentowany fragment. Niestety, „działalność” gen. Czesława Kiszczaka z lat 1989-1990 zaowocowała zniszczeniem wielu bezcennych zasobów archiwalnych, które to według członków specjalnej komisji zajmującej się tymi aktami „nie przedstawiały żadnej wartości operacyjnej lub historycznej i jako takie zostały zakwalifikowane do zniszczenia”. Taki los spotkał między innymi 4 tomy związane z rozpracowaniem obiektowym RWE o kryptonimie „Szerszeń”, a także materiały dotyczące Jana Nowaka Jeziorańskiego, Jerzego Giedrojcia czy też kwartalnika „Aneks”. Mimo wszystko należy wierzyć, że dalsze badania związane z RWE, poszerzą naszą wiedzę na te i inne tematy. Zostało jeszcze wiele nieopisanych zagadnień związanych z funkcjonowaniem tej wielce zasłużonej dla naszego kraju instytucji. Temperatura dyskusji i poziom emocji, jaki towarzyszył spotkaniu promocyjnemu tej książki niezbicie na to wskazuje. Wypowiedzi i refleksje dawnych pracowników monachijskiej rozgłośni, zwłaszcza tych z lat 80., dowodzą, że jeszcze długo będzie to żywy temat.

Piotr Dmitrowicz

Czytaj także

Mity, rytuały i polityka Inków

Ostatnia aktualizacja: 14.03.2007 13:22
Wydana przez PIW książka będzie nie lada gratką dla osób poważnie zainteresowanych tematyką Ameryki Prekolumbijskiej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wszystko o Kaplicy Zygmuntowskiej

Ostatnia aktualizacja: 27.10.2008 10:28
Prof. Stanisław Mossakowski stworzył monografię perły polskiego renesansu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Polacy i Żydzi pod sowieckim zaborem

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2008 12:58
Książka Marka Wierzbickiego to próba drobiazgowego przedstawienia relacji między Polakami, a Żydami na kresach wschodnich po 17 września 1939 roku.
rozwiń zwiń