Wciąż jednak trwa dyskusja, jaki ostatecznie kształt ma przybrać ta inwestycja, aby przede wszystkim była opłacalna. Mirosław Sochacki:
Teoretycznie jej budowa jest już przesądzona, choć dyskusje co do jej zasadności nie ustają. Żeby była opłacalna musi obejmować jak największy obszar i jak największą liczbę mieszkańców. Na razie, obejmując 37 warmińsko-mazurskich gmin, taka jest.
Ryszard Szymański – w-ce prezes Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie: - To jest projekt chyba największy w Polsce, jeśli chodzi o terytorium, to jest 550 tysięcy mieszkańców.
Dariusz Sylwestrzak – specjalista z olsztyńskiego SGOK-u: - Spalarnia to jest technologia unieszkodliwiania odpadów, ale też technologia produkcji energii elektrycznej i energii cieplnej. Z tego zakładu, z tych spalonych śmieci będziemy mogli ogrzać i oświetlić 10 tysięcy mieszkań w Olsztynie, także to jest aspekt ekonomiczny. To jest tzw. „zielona energia”. Nie tylko unieszkodliwiamy odpady, ale my je również wykorzystujemy technologicznie, ekonomicznie.
Za budowa spalarni przemawiają doświadczenia skandynawskie.
Dariusz Sylwestrzak: - W Danii, która cierpiała głód i biedę, na początku XX wieku rząd zauważył, że ci najbiedniejsi mieszkańcy palą śmieciami. Powzięto decyzję, że skoro ci mieszkańcy mogą palić, to może lepiej to robić w sposób zorganizowany. Zbudowano spalarnię, dzisiaj w Danii spala się ponad 80% odpadów. Dania ma największą koncentrację spalarni i najwyższy stopień tej technologii unieszkodliwiania odpadów, ale jednocześnie najniższy stopień składowania odpadów.
Sprawę komplikuje jednak wilgotność i skład naszych odpadów.
Dr Marek Agopsowicz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego: - Dlatego, że tak jak zakładano w projekcie, że ma być spalanie autotermiczne, a więc bez dodatkowego paliwa, czyli kaloryczność odpadów pokryje zapotrzebowanie na uzyskanie odpowiedniej temperatury. W Polsce kaloryczność odpadów jest niższa niż w Europie Zachodniej i są pewne zabiegi technologiczne, które pozwalają na oddzielenie tego co się nie pali, to co jest mokre, a spalanie tylko tego, co jest suche i wysokokaloryczne. Natomiast ja mam zarzut do tego projektu przyjętej technologii, że ta technologia nie przewiduje wstępnego przygotowania odpadów. Kaloryczność tych odpadów nie pozwoli na autotermiczne spalanie i trzeba będzie dorzucać dodatkowego paliwa.
A to podrożyłoby proces utylizacji. Potrzebna więc jest, być może jeszcze, podsuszarnia – sugerują specjaliści.
Hanna Teodorowicz z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Olsztynie: - W jakim kształcie będzie ten projekt zrealizowany, tak naprawdę dowiemy się w momencie, kiedy otrzymamy ostateczne studium wykonalności. 20 lutego mamy zapoznać się z draftem tego ostatecznego studium wykonalności, będziemy wtedy znać więcej szczegółów.
Decyzje w sprawie olsztyńskiej spalarni muszą zapaść do końca marca.