Okazuje się, że burze mogą powodować zamieszanie nie tylko w pogodzie. Niedawno powstała grupa meteorologów-amatorów rzuciła wyzwanie Instytutowi Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Efektem może być… połączenie sił.
Latem w pogodzie dzieje się bardzo dużo. Jest to przede wszystkim okres wyładowań atmosferycznych i burz, które, chociaż piękne, mogą być niebezpieczne. Zdaniem powstałej niedawno grupy młodych pasjonatów meteorologii, dane, które docierają do przeciętnego Polaka, są niewystarczające, przez co bardzo często dajemy się zaskoczyć pogodzie.
Winą Polscy Łowcy Burz, bo tak nazwali się hobbyści, obarczyli Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Żeby zaradzić sytuacji, zalali prasę doniesieniami o nadchodzących anomaliach pogodowych.
Tymczasem IMGW wszystkie aktualne informacje pogodowe publikuje na specjalnie stworzonym w tym celu portalu, pogodynka.pl. - Właściwie w każdej chwili 600 pracowników IMGW monitoruje, to co dzieje się na Polskim niebie – tłumaczy prof. Mieczysław Ostojski, Dyrektor Naczelny IMGW. – Mają do dyspozycji nie tylko oczy i przyrządy, które znajdują się w ogródkach, ale i dwa najlepsze na świecie systemy meteorologiczne. Mają też dostęp do satelitów – mówi. Instytut jest również prawnie zobowiązany do wysyłania informacji o wszelkich zagrożeniach do sztabów kryzysowych przy wojewodach. – To tam zapadają decyzje, co robić dalej – wyjaśnia prof. Ostojski. Szef IMGW podkreśla, że to, czy ostrzeżenie pojawi się w telewizji, zależy od konkretnego nadawcy. – Oni od nas otrzymują te informacje, ale co później z nimi zrobią, to zupełnie inna sprawa – tłumaczy.
"Jeśli Łowców jest trzystu, to znaczy, że jest trzysta par oczu więcej do obserwacji nieba"
Polscy Łowcy Burz to grupa pasjonatów, dla których patrzenie na niebo i dokumentowanie spektakularnych przesileń pogodowych stało się nie tylko hobby, ale prawdziwym sposobem na życie. Pomysł przyszedł z Zachodu: w Europie Zachodniej i USA podobnych amatorów silnych pogodowych wrażeń jest wielu. – Patrząc na klimat w Polsce, który ostatnio diametralnie się zmienia, pomyślałem, że taką grupę warto założyć także w Polsce – mówi Jarosław Turała, twórca i szef Łowców. Każdy z pasjonatów śledzi całodobowe serwisy metereologiczne w Internecie i rusza, kiedy tylko w jego sąsiedztwie zaczyna się tworzyć burza. Wyposażony w instrumenty pomiarowe, aparat fotograficzny i kamerę, dokumentuje rozszalały żywioł. – Dokumentujemy wszystko, co dzieje się przed, w trakcie i po burzy. Mierzymy na przykład temperaturę przed i po zjawisku, ilość opadów, siłę wiatru, ciśnienie, wilgotność względną – opowiada Turała. Te dane są przetwarzane i podawane do mediów.
Pasjonaci nie znaleźliby się w centrum uwagi, gdyby nie wypowiedź Turały, którą opublikował jeden z polskich dzienników. Jak powiedział Turała w rozmowie z dziennikarzem „Gazety Wyborczej”, IMGW to „skostniała struktura, nie na dzisiejsze czasy. Trzeba być pasjonatem, maniakiem, mobilnym w dzień i w nocy, a nie urzędnikiem za biurkiem. Państwowy monopol meteorologów już upadł. Na świecie kilka lat temu, w Polsce właśnie jesteśmy tego świadkami”. W rozmowie z Polskim Radiem Online prezes Łowców łagodzi swoje stanowisko: - Artykuł w „Gazecie” był niedomówieniem. Starałem się powiedzieć, że różnica pomiędzy nami a IMGW polega na tym, że, chociaż w Instytucie nie brakuje ludzi mądrych i doświadczonych, którzy analizują dane, to my jesteśmy blisko samego zjawiska – wyjaśnia. – My nie oddamy danych metereologicznych bez odpowiednich przyrządów, a IMGW nie będzie znało ilości opadów, nie będąc na miejscu. Myślę, że gdybyśmy połączyli siły, moglibyśmy dużo zdziałać.
Instytut wyciąga rękę do pasjonatów. – Więcej pokory nikomu nie zaszkodzi, i dużym, i małym – mówi prof. Mieczysław Ostojski. – Zaproponowałem Łowcom Burz spotkanie. Chciałbym pójść tropem służby amerykańskiej, która utworzyła klub łowców burz pod swoim patronatem. Ten klub ma możliwość monitorowania pogody i informowania biur prognoz. Proponuję Łowcom współpracę, bo jeśli jest ich trzystu, to znaczy, że jest trzysta par oczu więcej do obserwacji nieba – mówi. Czasami burza powstaje na tyle szybko, że z okna łatwiej dostrzec niż na systemie radarowym. IMGW chce zatem skupić pasjonatów wokół siebie i pomóc im w rozwijaniu zainteresowań. Deklaruje pomoc merytoryczną i sprzętową. - Poprawi to tylko sprawdzalność pogody – mówi dyrektor Instytutu. – Hobbyści bywają zaś wysokiej klasy specjalistami.
Domorosłych amatorów metereologii wypada jednak przestrzec przed lekkomyślnym „łowieniem” burz. – Jest to niebezpieczne hobby – mówi Jarosław Turała. – Na szczęście jeszcze nie przydarzyły nam się wypadki, ale istnieje takie ryzyko – przestrzega. O tym, że trzeba uważać, mówi także dyrektor IMGW: - Pamiętajmy o tym, że to jest żywioł i zachowanie zasad bezpieczeństwa jest tutaj absolutnie wymagane – mówi. – Jeśli jednak będziemy ostrożni, to ta pasja może dać nam dużo satysfakcji.
Marta Kwaśnicka
Obejrzyj film, pokazujący burzę nad Warszawą: