Potrzebuję pomagać
Jej wielką pasją jest pomoc choremu człowiekowi, którą realizuje w codziennej pracy w szpitalu, ale i w czasie wakacji, gdzie jako wolontariuszka dociera do najodleglejszych zakątków trzeciego świata.
- Wyjeżdżam na misje, bo potrzebuję pomagać - mówi dr Alicja Orkiszewska, gość "Wieczoru Naukowego".
Są to misje chirurgiczne, na których lekarze-wolontariusze wykonują operacje na pacjentach przygotowanych przez miejscowych lekarzy.
- Uwielbiam poróżować i łączę to z misjami medycznymi. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak wiele osób na świecie potrzebuje pomocy – mówi dr Orkiszewska.
Podróżuje do Wietnamu, Filipin, Chin, Peru i Afryki. Warunki są ubogie. Często na 30 metrach kwadratowych stoją trzy stanowiska zabiegowe i trzy operacje toczą się jednocześnie. Nie ma nawet łóżek operacyjnych spełniających normy europejskie.
- Wszędzie, gdzie jadę zabieram taśmę klejącą, bo wszystko da się skleić i jeszcze wykorzystać w pracy – mówi Alicja Orkiszewska.
Najcięższym doświadczeniem zawodowym był dla niej wyjazd na Filipiny po zamachu bombowym na wyspie Luzon, gdzie w ciągu 9 dni zrobiła z kolegą 90 operacji. – Pracowałam bez przerwy po 12 godzin – opowiada Orkiszewska.
Podobnie ciężko było w Peru w miejscowości powyżej trzech tysięcy metrów, gdzie cierpi się na silne bóle głowy.
- Odpoczywam bardzo rzadko, bo nie mam takiego temperamentu, ale zazdroszczę tym, którzy potrafią położyć się, choćby na jeden dzień, i nic nie robić. Bardzo by mi się to też przydało - mówi dr Orkiszewska.
Dr Alicja Orkiszewska od 20 lat mieszka w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. W Polsce pracowała jako chirurg - transplantolog. Zawód ten wykonuje niewiele kobiet, ponieważ jest to praca ciężka fizycznie i, jak mówi gość Jedynki, jest zbyt dużym obciążeniem dla rodziny.W USA dr Orkiszewska zrobiła specjalizację z anestezologii. Pracuje m.in. dla Uniwersytetu Stanforda, najbardziej prestiżowej uczelni na świecie.
W audycji również o innych niezwykłych podróżach, marzeniach i pasjach dr Orkiszewskiej oraz o różnicy traktowania zawodu lekarza w Polsce i w Stanach Zjednoczonych.
Nietoperz pomoże nietoperzowi
- Jest mnóstwo powodów, dla których zwierzęta mogą pomagać innym, nawet ze szkodą dla siebie – mówi gość "Wieczoru Naukowego" prof. Ewa Joanna Godzińska, etolog. – Pomagają swoim krewnym i to bezinteresownie.
Jako przykład służą badania nad nietoperzami-wampirami. Nietoperze te żywią się krwią ssaków – koni, bydła, kur, mogą nawet zaatakować człowieka. Muszą tę krew otrzymywać regularnie, bo jeżeli nie uda im się polowanie, to bardzo szybko mogą zginąć z głodu.
Kiedy już są bliskie śmierci głodowej, może je poratować inny nietoperz, który wykrztusza z żołądka trochę swojego posiłku.
- Taka metoda usta-usta pozwala nietoperzowi przeżyć kolejnych kilka godzin, kiedy ma czas na samodzielne zdobycie pożywienia – mówi prof. Ewa Godzińska. – Trzeba jednak podkreślić, że taki dar krwi udzielany jest jedynie bliskim krewnym albo znajomym nietoperza, od których może oczekiwać wzajemności - wyjaśnia.
Inną formą altruizmu u zwierząt badacze zaobserwowali u ptaków - tymali arabskich, które testują przyszłych członków rodziny. –Aby wejść do grupy tymal musi wykazać się odwagą, poświęceniem, rycerskością i dopiero wtedy będzie traktowany jako ten, z którym można na przykład założyć rodzinę – opowiada prof. Godzińska.
O altruizmie i wzajemności wśród zwierząt, chęci pomagania i mermerkofilach w mrowisku oraz o tym, jak mrówki pomagają swoim towarzyszkom opowiada w audycji "Wieczór naukowy" prof. Ewa Godzińska, etnolog.
Audycje przygotował Artur Wolski