Ponad trzydziestoosobowa grupa studentów z kół naukowych Wydziału Fizyki i Wydziału Chemii Uniwersytetu Warszawskiego wróciła właśnie z Ekspedycji Naukowej "Czarnobyl 2011". W 1986 roku nastąpiło rozerwanie i pożar reaktora nr 4. w Czarnobylu. Była to największa katastrofa w dziejach elektrowni jądrowych.
Studenci przeprowadzili doświadczenia w strefie zamkniętej wokół ukraińskiej elektrowni jądrowej. Spędzili w tym rejonie dwa pełne dni.
Zmierzyli poziom radioaktywności w powierzchniowej warstwie gleby oraz zawartość izotopów promieniotwórczych w powietrzu, żywności, w organizmach zwierząt i w roślinach. Studenci musieli wykazać się kreatywnością oraz samoorganizacją, aby móc przeprowadzić eksperymenty w terenie, w ekstremalnych warunkach.
Własnoręcznie przerobili domowy odkurzacz i wykorzystali go do badania zawieszonego pyłu w powietrzu.
Ekspedycja miała miejsce 25 lat po awarii. Siłownia w Czarnobylu znajduje się około 1000 km od Warszawy. Polacy wciąż mają w pamięci wydarzenie sprzed ćwierć wieku i zastanawiają się nad jego prawdziwymi i domniemanymi skutkami. Studenci uważają, że wyniki ich badań dostarczą nowych danych do już zgromadzonej wiedzy o konsekwencjach czarnobylskiej awarii.
– Zagrożenia promieniotwórcze mają to do siebie, że im są silniejsze, tym szybciej zanikają. Najbardziej promieniotwórcze rzeczy najszybciej się rozpadają. Jeżeli gdzieś jest bardzo silne promieniowanie, to wiadomo, że ono szybko zaniknie – tłumaczył Krzysztof Kosiński ze Studenckiego Koła Chemików FULLEREN.
W audycji "Letni Wieczór z Jedynką pod Gwiazdami" podkreślił, że najniebezpieczniejsze są związki, które mają średni okres rozpadu, dłuższy niż ludzkie życie. Te zaś, które są najbardziej "życiowe", są zarazem najmniej promieniotwórcze i nie sprawiają wielkiego zagrożenia. Obecnie w rejonie Czarnobyla pracują Ukraińcy przez piętnaście dni w miesiącu.
– Przeprowadziliśmy badania powietrza za pomocą filtrów, badaliśmy mech, żywność, roliliśmy ankiety, mierzyliśmy poziom promieniowania – mówił Arkadiusz Trawiński ze Studenckiego Koła Fizyki.
Mgr inż. Łukasz Adamowski, z Instytutu Problemów Jądrowych im. Sołtana w Świerku, tłumaczył, że w rejonie Czarnobyla najwięcej jest obecnie cezu, jednego z najbardziej reaktywnych pierwiastków.
– To jest ten "średniożyciowy" izotop, który dotrwał do tej pory i najbardziej promieniuje – dodał.
Arkadiusz Trawiński tłumaczył, dlaczego studenci badali mech: jest on mszakiem i nie ma dobrze rozwiniętego systemu korzennego; cała wilgoć, którą pobiera, pochodzi z warstwy przy powierzchni gleby oraz z powietrza.
– Mech pobiera wodę, która krąży w przyrodzie. Po jej odparowaniu z mchu, wewnątrz pozostają substancje radioaktywne, które możemy później zmierzyć – podsumował.
Audycję prowadziła Dorota Truszczak.
(pp)