Znaleziony gołąb o służbowym numerze 40TW194 najprawdopodobniej został wysłany z Francji 6 czerwca 1944 roku, a zatem w pierwszym dniu operacji desantowej w Normandii.
Niewykluczone, że gołąb 40TW194 znajdował się w drodze do supertajnego ośrodka Bletchley Park, gdzie w czasie wojny odczytywano tajne wiadomości niemieckie zaszyfrowane z użyciem "Enigmy". Komin, gdzie spoczęły jego szczątki, znajduje się około 120 kilometrów od niego.
- Niestety, większość informacji, zwłaszcza te fragmenty, które wskazywałyby na jej kontekst, zniknęły - czytamy w komunikacie Bletchley Park. Nie wiadomo zatem, jaki szyfr zastosować. Jak dotychczas, żadne próby złamania kodu nie przyniosły rezultatu, chociaż sprawa jest ambicjonalna i wiadomością od dłuższego czasu zajmują się najwybitniejsi kryptografowie Wielkiej Brytanii.
Miłośnicy gołębi przez wiele lat wywierali presję na zajmującą się wywiadem elektronicznym Rządową Główną Kwaterę Łączności (GCHQ) w hrabstwie Gloucestershire, by odczytała zakodowaną w pięcioliterowych blokach wiadomość. Dopiero niedawno udało im się postawić na swoim i ośrodek GCHQ zabrał sie do pracy. Na razie bez rezultatów. - Nie zdołamy rozszyfrować wiadomości, jeśli nie będziemy mieli bliższych danych o tym, kto mógł ją wysłać i do kogo była skierowana – powiedział BBC historyk GCHQ, ze względów bezpieczeństwa przedstawiony tylko jako "Tony".
Eksperci od szyfrów sądzą, że w grę wchodzi tajny kod znany tylko nadawcy i odbiorcy, najprawdopodobniej jednorazowego użytku. "Tony" nie wyklucza także, że do zaszyfrowania wiadomości mogła posłużyć księga kodowa opracowana dla jednej misji i zniszczona zaraz po tym, jak misja została zakończona. GCHQ szuka teraz kontaktu z byłymi pracownikami Bletchley Park lub byłymi wojskowymi obeznanymi z tajną łącznością, zachęcając ich do "dokończenia wojennej misji".
Gołębie z wiadomościami wysyłano z Anglii na niebezpieczne misje. W sumie "służbę" pełniło ponad 200 tys. tych ptaków. Brytyjczycy używali też gołębi jako "podwójnych agentów", zakładając im niemieckie obrączki w nadziei, że hitlerowcy dadzą się zwieść i powierzą ptakom cenne informacje.
Uskrzydlony szpieg z Surrey zgubił się, zapewne przez złą pogodę. Mógł też paść z wyczerpania, bo pokonał sporą odległość. Eksperci przypuszczają, że usiadł na kominie, aby odpocząć, ale zatruł go wydobywający się stamtąd dym.
(ew/PAP/Discovery.com)