Już wiadomo, co fizycy cząstek postanowili na wielkim zjeździe w Krakowie. Pod Wawelem podjęto decyzje w sprawie następcy LHC.
Budowa LHC zajęła 20 lat. Cząstki być może pędzą z prędkością światła, ale fizyka rozwija się w tempie biurokracji. Właśnie dlatego regularne spotkania fizyków mają nadać tempa procedurom badawczym.
Konferencja CERN European Strategy Preparatory Group miała na celu wytyczenie niwych celów. Wniosek był jeden: LHC dopiero pokazuje swoje możliwości, ale już wkrótce będziemy potrzebowali większego i jeszcze potężniejszego urządzenia. - LHC będzie działał i na pewno będzie nadal ważnym urządzeniem badawczym jeszcze przez 15 do 20 lat - mówi Terry Wyatt z University of Manchester, który był w Krakowie. - Jednym z głównych postanowień sympozjum było rozbudowanie LHC do czegoś, co będzie się nazywało „High Luminosity LHC” (HL LHC), z którym wkroczymy w dekadę po 2030 roku. HL LHC będzie w stanie wyprodukować 10 razy więcej danych niż LHC - a LHC nie osiągnął jeszcze pełni swoich możliwości.
Rozbudowa ma polegać na wymianie magnesów na nowsze i silniejsze, która nastąpi ok. 2022 roku. Wtedy w miejscu LHC pojawi się dużo silniejszy akcelerator. To pozwoli na kontynuację badań na pograniczu szwajcarsko-francuskim przez kolejną dekadę.
Jeśli jednak fizycy chcą mieć w zanadrzu jakieś urządzenie, które po 2030 roku zastąpi LHC, już teraz muszą postanowić, co to będzie. Do pracy trzeba zabrać się naprawdę bardzo poważnie.
Wyatt pracował przy zderzacu Tevatron, a obecnie wchodzi w skład zespołu ATLAS. W Krakowie przedstawił wystąpienie zatytułowane Next Step Facilities (Następne urządzenia). Zaproponował w nim np budowę ok. 80-kilometrowego urządzenia, w którym będzie można zderzać z 3 razy większą energią niż LHC. Gdzie? Za co? Jeszcze nie wiadomo.
Na pewno stanie się to jasne, kiedy LHC zacznie osiągać coraz więcej precyzyjnych wyników naukowych. A zatem obecna sytuacja to istna kwadratura koła: trzeba planować, ale nie ma za co. Najpierw wynikami musi wykazać się to urządzenie, które chcemy zastąpić.
Budowa LHC zajęła 20 lat. Cząstki być może pędzą z prędkością światła, ale fizyka rozwija się w tempie biurokracji. Właśnie dlatego regularne spotkania fizyków mają nadać tempa procedurom badawczym.
Konferencja CERN European Strategy Preparatory Group miała na celu wytyczenie niwych celów. Wniosek był jeden: LHC dopiero pokazuje swoje możliwości, ale już wkrótce będziemy potrzebowali większego i jeszcze potężniejszego urządzenia. - LHC będzie działał i na pewno będzie nadal ważnym urządzeniem badawczym jeszcze przez 15 do 20 lat - mówi Terry Wyatt z University of Manchester, który był w Krakowie. - Jednym z głównych postanowień sympozjum było rozbudowanie LHC do czegoś, co będzie się nazywało „High Luminosity LHC” (HL LHC), z którym wkroczymy w dekadę po 2030 roku.
HL LHC będzie w stanie wyprodukować 10 razy więcej danych niż LHC - a LHC nie osiągnął jeszcze pełni swoich możliwości. Rozbudowa akceleratora ma polegać na wymianie magnesów na nowsze i silniejsze, która nastąpi ok. 2022 roku. Wtedy w miejscu LHC pojawi się dużo silniejszy akcelerator. To pozwoli na kontynuację badań na pograniczu szwajcarsko-francuskim przez kolejną dekadę.
Jeśli jednak fizycy chcą mieć w zanadrzu jakieś urządzenie, które po 2030 roku zastąpi LHC, już teraz muszą postanowić, co to będzie. Do pracy trzeba zabrać się naprawdę bardzo poważnie.
Wyatt pracował przy zderzacu Tevatron, a obecnie wchodzi w skład zespołu ATLAS. W Krakowie przedstawił wystąpienie zatytułowane Next Step Facilities (Następne urządzenia). Zaproponował w nim np budowę ok. 80-kilometrowego urządzenia, w którym będzie można zderzać z 3 razy większą energią niż LHC. Gdzie? Za co? Jeszcze nie wiadomo.
Na pewno stanie się to jasne, kiedy LHC zacznie osiągać coraz więcej precyzyjnych wyników naukowych. A zatem obecna sytuacja fizyki cząstek to istna kwadratura koła: trzeba planować kolejne kroki, ale nie ma za co. Najpierw wynikami musi wykazać się to urządzenie, które chcemy zastąpić.
(ew/Popsci)