Archeologiczne sensacje ostatnich miesięcy wskazują, że potencjalnym odkrywcą skarbu może być każdy, komu zechce się pospacerować po polach. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Erica Reverta, kiedy chodził z wykrywaczem metali po lasku w gminie Mathay (wschodnia Francja). Skarb, który odkrył, wprawił w zachwyt nawet zawodowych archeologów. W glinianym naczyniu znajdowało się blisko tysiąc pięćset zabytków, a wśród nich okazy ze złota, szkła i bursztynu. Brązowe bransolety, pas, naszyjniki, brązowe kółka i blaszki są datowane na podstawie wyznaczników stylistycznych na około tysiąc lat przed Chrystusem, czyli późną epokę brązu. Biżuteria należała zapewne do przedstawicielki ówczesnej elity. Niestety, póki co trudno jest określić, dlaczego tak kosztowne przedmioty znalazły się w ziemi.
Nigdy zapewne nie dowiedzielibyśmy się o tym odkryciu, gdyby nie jego autor, który zgłosił odkrycie lokalnym służbom archeologicznym. Archeolodzy mogli, dzięki temu, wyeksplorować delikatne przedmioty, nie uszkadzając ich i nie tracąc kontekstu stratygraficznego znaleziska, czyli jego położenia względem otaczających go warstw ziemi. Skarb został następnie przewieziony do muzeum Montbéliard, gdzie poddany zostanie zabiegom konserwatorskim oraz analizom chemicznym. Dzięki nim zostanie określone pochodzenie brązu, z którego są wykonane zabytki. Już teraz archeolodzy typują kilka potencjalnych źródeł surowca, między innymi Czechy lub północną Francję, wskazują także na podobieństwa do skarbu z Bladot (Burgundia).
Francuzi od dłuższego czasu rozwijają współprace między zawodowymi archeologami i miłośnikami spacerów z wykrywaczem. Dzięki temu, zabytki nie są niszczone, pozbawiane kontekstu czy sprzedawane na czarnym rynku, ale szczegółowo analizowane, a następnie wystawiane na widok publiczny.
W Polsce prawo stanowi podobne jak we Francji, że każdy zabytek jest własnością państwa, ale z jego respektowaniem bywa różnie. Dlatego dobrze się stało, że najnowszy polski skarb został znaleziony podczas powierzchniowej prospekcji terenowej kierowanej przez archeologa – Adama Kędzierskiego ze Stacji Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Srebrne denary i płacidła, pochodzące z XI wieku, zalegały na polu bardzo płytko pod powierzchnią ziemi. Większość nich to denary krzyżowe, pieniądz emitowany przez Kazimierza Odnowiciela, którego popularność spadła dopiero za panowania Bolesława Krzywoustego. W skład skarbu wchodziły również monety pochodzące z Niemiec, Czech i Węgier, nieliczne ozdoby srebrne oraz placki srebra służące w tamtym czasie jako ekwiwalent pieniądza.
To, że badania powierzchniowe przeprowadzono właśnie w tej okolicy nie było dziełem przypadku. Archeologów zaniepokoiły doniesienia okolicznych mieszkańców, że po polach kręcą się ludzie z wykrywaczami metalu. Ponieważ do przyjaźni lub chociaż porozumienia między naukowcami a amatorami jeszcze daleka droga, to zapewne nigdy nie dowiemy się jaki procent skarbu przepadł.
Iza Romanowska