Jeżeli ktoś sądzi, że przed tysiącami lat pismem posługiwali się tylko Egipcjanie, mieszkańcy Mezopotamii i Krety i Grecji mykeńskiej – myli się. Archeolodzy znają również nieoczytane do dzisiaj systemy notacji, jakiej używali eneolityczni mieszkańcy dorzecza dolnego Dunaju (kultura Cucuteni-Trypolye), a także terenów Półwyspu Iberyjskiego epoki żelaza.
Nie ma chyba nic bardziej frustrującego niż pismo, którego nie da się odczytać. O ile systemy notacyjne cywilizacji ze wschodniej części Morza Śródziemnego znalazły już swoich pogromców, o tyle wciąż nieme pozostają dla nas inskrypcje z Hiszpanii i Portugalii, związane z kulturą południowo-zachodnią z wczesnej epoki żelaza. Właśnie dlatego, gdy archeolodzy odwrócili odkrytą przez siebie w wiosce Almodovar w południowej Portugalii kamienną płytę i zobaczyli stosunkowo długi napis w nieużywanym od 2500 lat alfabecie, byli oszołomieni ze szczęścia. To najdłuższy napis w piśmie południowo-zachodnim i najdłuższy znaleziony tekst pochodzący z europejskiej epoki żelaza, ponieważ inskrypcja liczy aż 86 znaków. „Znaczący” wzór zwinięty jest symetrycznie na górnej części kamiennej steli.
“To zupełnie niezwykłe wydarzenie” – komentuje Amilcar Guerra, specjalista z Uniwersytetu w Lizbonie, nadzorujący wykopaliska. Badacze próbują odczytać tajemnicze pismo od ponad dwóch stuleci. Ma ono skrywać najstarszy język, jakim mówiło się na Półwyspie Iberyjskim.
Nieme pismo?
Pierwsze próby interpretacji tajemniczych znaków podjęto już w XVIII wieku. Wzbudziły one wówczas ciekawość biskupa lokalnej diecezji, który na własną rękę zaczął poszukiwać kolejnych zachowanych przykładów. Jak dotąd, znaleziono 90 tablic z inskrypcjami, jednak w większości niekompletnych. Prawie wszystkie zostały odkryte w południowej Portugalii, a zaledwie kilka w sąsiedniej hiszpańskiej Andaluzji. W każdym przypadku inskrypcja biegnie bez przerw, przez co trudno ustalić granice poszczególnych słów. Stąd trudności w odczytaniu – nie wiadomo, jaki to dokładnie system notacji (sylabiczny? a może ideograficzny?). Największym problemem jest jednak brak pomysłu na język, który został zapisany przy pomicy pisma południowo-zachodniego. Nie wiadomo nawet, do jakiej grupy językowej należał.
Mimo odkrycia coraz większej ilości prehistorycznych tekstów, zgłębianie ich tajemnic jest utrudnione. – „O kulturze południowo-zachodniej wciąż wiemy bardzo niewiele” – wyjaśnia Pierre Swiggers, specjalista od tego pisma, pracujący na Uniwersytecie w Louvain w Belgii. Pismu można wyrwać jego tajemnicę, jeżeli istnieje jakiś materiał porównawczy w postaci pokrewnego języka lub inskrypcji tego samego pisma, którym zapisano inną mowę. Bez takich materiałów (np. kamień z Rosetty) nigdy nie odczytalibyśmy hieroglifów czy pisma klinowego. – „Tymczasem nie wiemy nic o codziennych zwyczajach mieszkańców tego rejonu w epoce żelaza, nie mamy pojęcia o ich wierzeniach” – wyjaśnia Swiggers.
Garść przypuszczeń
Większość inskrypcji datowana jest na 2800-2500 lat p.n.e. Wielu badaczy uważa, że używał go lud zwany Tartezjanami, plemię górników i kupców, poszukujące w tym rejonie złóż miedzi – wówczas, na przełomie epoki brązu i epoki żelaza, zupełnie bezcennej. Po kilku wiekach prosperity, Tartezjanie zeszli z areny dziejów. Inni naukowcy widzą z kolei w autorach inskrypcji plemiona, które później pojawiły się w historii jako Cynedzi lub Conii, a część badaczy ma ich za Celtów.
Istnieją przypuszczenia, że tajemniczy lud zaadaptował dla własnych potrzeb alfabet fenicki lub grecki – a zatem pismo byłoby alfabetyczne lub do tegoego zbliżone. Wskazują na to pewne konwencje notacyjne, zapożyczone właśnie z kręgu fenicko-greckiego. Jednak pismo posiada także cechy, które są charakterystyczne tylko dla niego. Jak dotąd, badacze zidentyfikowali 15 sylab, siedem spółgłosek i pięć samogłosek. Osiem znaków wciąż pozostaje niemych.
Naukowcy nie wiedzą, jakiego typu informacji spodziewać się na tablicach. Być może są to tablice nagrobne, a być może handlowe zapiski? – „Mamy wiele wątpliwości – mówi Guerra. – Potrafimy przeczytać część znaków, ale kiedy próbujemy zrozumieć tekst, mamy olbrzymie problemy”.
Badaczom prawdopodobnie udało się zidentyfikować dekoracyjne zawijasy, które być może nie mają żadnego znaczenia. Co do treści tekstów, wskazówką mogą być towarzyszące im przedstawienia wojowników z czymś, co przypomina włócznie. Dolna część płyt jest pusta, co z kolei sugeruje, że kamienie oryginalnie stanowiły stele i były zagłębione w ziemię. To ostatnie ustalenie uprawdopodabnia tezę, że były to nagrobki.
Znalezisko z Almodovar z pewnością dostarczy badaczom nowych danych, ale raczej nie będzie stanowiło przełomu w badaniach nad prehistorycznym alfabetem. Danych wciąż jest za mało – gdyby wszystkie transkrypcje spisać obok siebie, ich łączna objętość nie przekroczyłaby niewielkiej strony. Bez ekwiwalentu kamienia z Rosetty, dzięki której Champollion złamał szyfr hieroglifów, oscyfrowanie pisma południowo-zachodniego jest wątpliwe. – „Musimy być cierpliwi i mieć nadzieję” – podsumowuje Guerra.
Eugeniusz Wiśniewski