Ślimaki, które zjadają rolnikom rzepak i buraki, parzący barszcz Sosnowskiego czy wreszcie szrotówek kasztanowcowiaczek - to gatunki obce w naszym środowisku. Nie mają wrogów, szybko się rozmnażają i zaczynają zagrażać naszemu środowisku. Ewa Szkurłat i Danuta Bielańska, która ma doświadczenia z obcymi gatunkami:
Danuta Bielańska: - Brązowe ślimaki, które pochodzą z Hiszpanii, są zagrożeniem, bo rozmnażają się w wilgotnych miejscach bez żadnych wrogów. Wyrokuję, że za 2 lata będziemy mieć plagę ślimaków, na które już nie będzie lekarstwa.
Dr Katarzyna Zając z Instytutu Ochrony Przyrody: - Ślimak luzytański, który szczególnie daje się we znaki polskim rolnikom i działkowcom, został przywieziony z jakimiś sadzonkami do stacji doświadczalnej na Rzeszowszczyźnie i tak się rozprzestrzenia. Ludzie kupują sadzonki, a tam są albo małe ślimaczki, które urosną, albo jaja.
Danuta Bielańska: - Koleżanka mi mówi, że wszystkie ogórki i kwiatki zostały zjedzone przez te ślimaki. Nie ma na nie lekarstwa, to jest problem Niemiec, Austrii. To są setki, tysiące ślimaków, które łażą wszędzie.
Wojciech Solarz z Instytutu Ochrony Przyrody: - Ocenia się, że od 5 do 10% globalnego produktu brutto jest tracone wskutek wpływu obcych gatunków. To są chwasty, pasożyty zwierząt czy roślin hodowlanych. Jest to drugie co do wielkości zagrożenie dla przyrody w skali światowej. To może być zabieranie przestrzeni życiowej, konkurencja i wypieranie gatunków rodzimych czy ich zjadanie, jak np. jenot czy piżmak. Może to być krzyżowanie gatunków spokrewnionych, obcego z rodzimym, na skutek czego powstaje hybryda, która już nie jest czystym gatunkiem.
W samej Europie roczne straty gospodarcze wskutek obecności obcych gatunków wynoszą co najmniej 12 mld euro, a strat dla przyrody nie da się ocenić.
18.10.10 r./ 16:50 / 3'10