W środę leśnicy protestowali przed Sejmem przeciw zamiarom rządu. Ich zdaniem dotychczasowy system się sprawdził, a nowe rozwiązanie sprawi, że zostanie zatracona misja instytucji.
Państwo robi skok na kasę
- Jesteśmy do tej pory na własnym garnuszku - podatnik nie musiał nam dotychczas dokładać. W momencie, gdy nasze wolne środki będą musiały być oddane w zarządzanie lub depozyt ministrowi finansów, boimy się, że problemem będzie powrót tych pieniędzy na wszelkie cele związane bezpośrednio z gospodarką leśną, nagłymi interwencjami w katastrofach naturalnych, jak gradacja owadów, wiatrołomy czy klęski żywiołowe - mówi Mateusz Stupiński, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
Uważa, że lasy musiałyby wtedy zaciągać kredyty w bankach komercyjnych i straciłyby płynność finansową. To w konsekwencji miałoby doprowadzić do prywatyzacji lub zupełnej komercjalizacji lasów państwowych.
Prywatne lasy, to złe lasy?
Według leśników taki ruch wyrządziłby wiele szkód. Jako przykład podają lasy skandynawskie. W większości są prywatne lub należą do dużych koncernów. Tam świerki po 45 latach idą pod topór. W Polsce zaś tzw. wiek rębności tych drzew wynosi 80-100 lat.
- Zatem lasy nad Wisłą żyją dłużej i pełnią wiele różnorodnych funkcji przyrodniczych, wzbogacają bioróżnorodność ekosystemów leśnych. Walory przyrodnicze, turystyczne i rekreacyjne lasów mogą zostać zagrożone - ostrzega Mateusz Stupiński.
Lasy dla obcokrajowców, a leśnicy bez pracy
Za kolejny mankament nowelizacji ustawy leśnicy uznają możliwość wykupu lasów przez obcokrajowców. Nowe prawo samo w sobie tego nie przewiduje, ale przeciwnicy przekonują, że może do tego doprowadzić.
- Za dwa lata przestaje obowiązywać moratorium na zakup ziemi przez obcokrajowców. Po prywatyzacji, będą mogli wziąć udział w zakupach lasów - zapowiada Robert Paciorek, przewodniczący Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ "Solidarność".
Ostrzega także, że prywatyzacja oznacza brak zatrudnienia dla części leśników i brak ochrony lasów.
- Przy prywatyzacji kładzie się nacisk tylko na sferę ekonomiczną - ocenia Robert Paciorek.
Uważa, że cele obecnie gwarantowane przez ustawę o lasach zostaną po prywatyzacji ograniczone do minimum albo zupełnie wyeliminowane. Wieszczy, że dla ludzi może się to skończyć brakiem wstępu do lasów, ponieważ prywatny właściciel ma prawo postawić odpowiednią tablicę zabraniającą tego. Funkcje rekreacyjne, które lasy teraz spełniają, także miałyby zostać zatracone.
tk