Prof. Wolszczan: życie pozaziemskie ulepszy ludzkość
Spotkanie z życiem pozaziemskim pozwoli ludzkości ulepszyć się, a coraz nowsze elektroniczne gadżety mogą przyspieszyć ewolucję człowieka, uaktywniając nieznane nam geny - twierdzi światowej sławy astronom, prof. Aleksander Wolszczan.
Swoją wizję przyszłości astronom przedstawił we wtorek na II Kongresie Innowacyjnej Gospodarki. W wystąpieniu zatytułowanym: "Czy człowiek wie, dokąd zmierza?", mówił o możliwych scenariuszach przyszłości ludzkości, odnosząc się do fundamentalnego pytania: skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy.
- Jesteśmy dziećmi wszechświata w sensie ogromnie intymnym. Tak samo intymnym, jak jesteśmy dziećmi swoich rodziców, ponieważ wodór, który znajduje się w naszych komórkach jest wspomnieniem z początków wszechświata 15 mld lat temu. Węgiel, azot i tlen, które są niezbędnymi składnikami chemicznymi naszej biologii to są wspomnienia narodzin, ewolucji i śmierci gwiazd, które są naszymi bezpośrednimi rodzicami. Tak więc mamy całkowite prawo identyfikować się z wszechświatem – mówił prof. Wolszczan. I właśnie z potrzebą poznania naszych związków z wszechświatem oraz samego wszechświata wiążą się, jak przypomniał, rozwijające się od kilku dziesięcioleci badania astronomiczne oraz podróże kosmiczne.
Jesteśmy coraz bliżej odnalezienia obcych form życia. Prof. Wolszczan: - W skali kosmicznej życie z całą pewnością może istnieć. Jesteśmy już stosunkowo bliscy stwierdzenia czy tak jest, czy tak nie jest. Jeszcze parę lat temu, pytany o to kiedy znajdziemy życie poza Ziemią powiedziałbym, że może za ćwierć wieku. Jednak wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich latach, powodują, że nie jestem już pewny. To się może zdarzyć znacznie prędzej.
Dlaczego? Jak wyjaśnia astronom, coraz częściej znajdujemy planety. Ok. 600 ma je na pewno. - Jesteśmy z całą pewnością o krok od znalezienia pierwszej planety nadającej się do zamieszkania, czyli podobnej do Ziemi. To się może zdarzyć w ciągu najbliższych kilku lat – podkreślił prof. Wolszczan.
Atronomom ocenia, że ewentualne odkrycie żywych istot poza Ziemią wyjdzie ludzkości na dobre: - Po raz pierwszy będziemy mogli się z kimś, czy z czymś porównać. Ja jestem optymistą i mam nadzieję, że jeśli do takiego czegoś dojdzie, to spowoduje to coś w rodzaju naprawy naszej cywilizacji, poprawy człowieka, zmiany jego sposobu myślenia o wszystkim i o sobie samym w sposób pozytywny.
- Jest sporo oznak tego, że sobie nie radzimy, w tym sensie, że ewolucja technologiczna wyprzedza ewolucję biologiczną, która posuwa się niesłychanie powoli w porównaniu z tym, do czego zdolna jest nasza inteligencja i nasza inwencja – mówił. - Istnieją teorie, że drzemią w nas geny, które nie są w tej chwili w użytku, ale mogą się uaktywnić pod wpływem jakichś zewnętrznych bodźców. Nazywa się to ewolucją skokową. Być może w odpowiedzi na ten nacisk technologiczny na nasze biedne mózgi, coś takiego się kiedyś wydarzy. Nagle zaczną powstawać ludzie, którzy będą wyposażeni we właściwości, których w tej chwili nie mamy, które wydawałyby nam się zupełnie egzotyczne.
Wolszczan napomniał również słuchaczy: jakkolwiek nie przebiegałby dalszy rozwój ludzkiej cywilizacji, nastąpi to tylko wtedy, jeśli zdoła ona przetrwać wystarczająco długo. Dlatego musimy walczyć z zagrożeniami, jakie sami na siebie sprowadzamy, m.in. zatruciem wody, gleby i powietrza. Tylko wtedy przyszłe pokolenia będą mogły sprawdzić, który ze scenariuszy okaże się prawdziwy.
Swoją wizję przyszłości Aleksander Wolszczan przedstawił we wtorek na II Kongresie Innowacyjnej Gospodarki. W wystąpieniu zatytułowanym: "Czy człowiek wie, dokąd zmierza?" mówił o możliwych scenariuszach rozwoju ludzkości, odnosząc się do fundamentalnego pytania: skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy.
- Jesteśmy dziećmi wszechświata w sensie ogromnie intymnym, ponieważ wodór w naszych komórkach jest wspomnieniem sprzed 15 miliardów lat. Węgiel, azot i tlen, które są niezbędnymi składnikami chemicznymi naszej biologii, to wspomnienia narodzin, ewolucji i śmierci gwiazd, naszych bezpośrednich rodziców. Mamy więc prawo identyfikować się z wszechświatem – mówił prof. Wolszczan. I właśnie z tą potrzebą wiążą się rozwijane od kilku dziesięcioleci badania astronomiczne oraz podróże kosmiczne.
Jesteśmy coraz bliżej odnalezienia obcych form życia. Prof. Wolszczan: - W skali kosmicznej życie z całą pewnością może istnieć. Jesteśmy już stosunkowo blisko zweryfikowania tej kwestii. Jeszcze parę lat temu pytany, kiedy znajdziemy życie poza Ziemią, odpowiedziałbym, że może za ćwierć wieku. Jednak wydarzenia ostatnich lat sprawiły, że nie jestem już pewien. Równie dobrze to może się zdarzyć znacznie prędzej.
Dlaczego? Bo coraz częściej znajdujemy planety. - Jesteśmy z całą pewnością o krok od znalezienia pierwszej planety nadającej się do zamieszkania, czyli podobnej do Ziemi. To może być kwestia najbliższych kilku lat – podkreślił prof. Wolszczan.
Astronom ocenia, że ewentualne odkrycie żywych istot poza Ziemią wyjdzie ludzkości na dobre: - Po raz pierwszy będziemy mogli się z kimś lub z czymś porównać. Ja jestem optymistą i mam nadzieję, że wywoła to rodzaj naprawę naszej cywilizacji, poprawę człowieka, zmianę jego sposobu myślenia o wszystkim i o sobie samym.
- Sporo wskazujen to, że obecnie sobie nie radzimy. W tym sensie, że ewolucja technologiczna wyprzedza ewolucję biologiczną, która posuwa się niesłychanie powoli w porównaniu do naszej inteligencji oraz inwencji – mówił. - Istnieją teorie, że drzemią w nas geny, które nie są w tej chwili używane, ale mogą się uaktywnić pod wpływem jakichś zewnętrznych bodźców. Nazywamy to ewolucją skokową. Być może coś takiego się kiedyś wydarzy w reakcji naszych biednych mózgów na nacisk technologiczny. Nagle zaczną powstawać ludzie wyposażeni we właściwości, których w tej chwili nie mamy, a które wydadzą nam się całkowicie "egzotyczne".
Wolszczan napomniał również słuchaczy: jakkolwiek nie przebiegałby dalszy rozwój ludzkiej cywilizacji, nastąpi on tylko wtedy, jeśli zdołamy przetrwać wystarczająco długo. Dlatego musimy walczyć z zagrożeniami, jakie sami na siebie sprowadzamy, m.in. zatruwając wodę, glebę i powietrze. Tylko wtedy przyszłe pokolenia będą mogły sprawdzić, który ze scenariuszy okaże się prawdziwy.
(ew/pap)