Nagrodę przyznano za prace teoretyczne dotyczące mechanizmu, który wyjaśnia pochodzenie masy cząstek subatomowych oraz wprowadza nową, masywną cząstkę zwaną bozonem Higgsa. - Englert i Higgs byli naturalnymi kandydatami do nagrody - powiedziała prof. Zalewska z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie, przewodnicząca Rady CERN. - Bylibyśmy zdziwieni, gdyby tegoroczna Nagroda Nobla nie została im przyznana. Od chwili, kiedy bozon Higgsa został zaobserwowany w eksperymentach ATLAS i CMS w CERN, stało się jasne, że te blisko 50-letnie prace to jedno z największych dokonań w fizyce cząstek.
Chociaż prace Francoisa Englerta i Petera Higgsa dotyczyły teorii, Nagroda Nobla została im przyznana dopiero teraz, kiedy eksperymenty ATLAS i CMS w CERN pokazały, że bozon Higgsa naprawdę istnieje. - Tej nagrody by nie było, gdyby nie odkrycie w CERN. Eksperymenty przeprowadzone pod Genewą miały tu zasadnicze znaczenie - uważa prof. Zalewska.
4 lipca 2012 roku ogłoszono, że w doświadczeniach rzeczywiście mieliśmy do czynienia z bozonem Higgsa. Do końca ubiegłego roku zbierano w CERN dalsze dane, które dodatkowo potwierdziły tę interpretację odkrycia. - Mogę powiedzieć, że wszystkie pomiary są dostatecznie precyzyjne, żeby móc potwierdzić, że znaleziona została cząstka Higgsa z Modelu Standardowego - powiedziała prof. Zalewska.
(ew/PAP-Nauka w Polsce)