Do zdarzenia doszło w Australii, w stanie Nowa Południowa Walia. Ratownicy testowali właśnie drona, którego dostali, by pomagał im w codziennej pracy, gdy otrzymali sygnał o dwóch mężczyznach, których wielka fala porwała na burzliwe wody.
Jai Sheridan, szef zespołu ratowników, wysłał bezzałogowy statek powietrzny w rejon, gdzie mieli znajdować się pływacy. Dzięki kamerze zamontowanej na dronie udało się namierzyć potrzebujących pomocy. Następnie dron wypuścił koło ratunkowe, które natychmiast napełniło się powietrzem. Pływacy bezpiecznie dotarli do brzegu.
Akcja ratunkowa przeprowadzona przez bezzałogowy statek powietrzny Little Ripper trwała zaledwie 70 sekund. - Naszym ratownikom podobne działanie zajęłoby kilka minut dłużej - przyznał Sheridan.
Pod koniec ubiegłego roku władze stanu Nowa Południowa Walia ogłosiły, że chcą przeznaczyć 430 tys. dolarów australijskich na zakup dronów dla ratowników.
Na wyposażeniu każdego statku typu Little Ripper znajduje się koło ratunkowe, które automatycznie napełnia się powietrzem natychmiast po zetknięciu z wodą, gwizdek i kotwica oraz SharkShield - elektromagnetyczny środek odstraszający rekiny. Skuteczność tego ostatniego australijscy ratownicy mają testować jeszcze w styczniu.
nytimes.com/RT/kk