Odkryli zaginione dzieło Leonarda
Zagionione przed wiekami dzieło Leonarda da Vinci zostało odnalezione w prywatnej kolekcji. Jeszcze w tym roku pojawi się na wystawie w National Galery w Londynie.
Informację o odkryciu podał na początku tygodnia magazyn ARTNews. Od 18 miesięcy obraz był poddawany badaniom w National Galery w Londynie przez największych światowych specjalistów w dziedzinie. - To największe odkrycie w historii sztuki od 100 lat - powiedział jeden z badaczy.
W listopadzie obraz ma pojawić się na wystawie w National Galery. To na razie nieoficjalne informacje, które uzyskał Wall Street Journal od osób związanych z brytyjskim muzeum.
Ostatni raz odnaleźliśmy ważne dzieło mistrza z Florencji w XIX wieku, a więc emocje są spore. Specjaliści uważają, że zaginęło 70 proc. obrazów geniusza, być może zatem wiele jeszcze przed nami. National Galery, które planuje wkrótce większą wystawę dzieł Leonarda (w tym pokaz polskiej "Damy z Łasiczką" - być może wystawa została zaplanowana zaledwie jako "oprawa" prezentacji odkrycia?) na razie nie komentuje sprawy.
Obraz, o którym mowa, to "Salvator Mundi" - przedstawienie Chrystusa z podniesioną w geście błogosławieństwa prawą ręką. Eksperci potwierdzili: obraz z anonimowej prywatnej kolekcji to rzeczywiście dzieło, które zniknęło nam z pola widzenia po tym, kiedy jego właścicielem byli brytyjscy Stuartowie, Karol I i Karol II. Jak dotąd znaliśmy paryską kopię obrazu, która uchodzi za dzieło szkoły Leonarda.
Praca jest w posiadaniu konsorcjum dealerów sztuki z siedzibą w Nowym Jorku. Kilka lat temu miał zostać zakupione na wyprzedaży pewnego majątku. Simon Simon, jeden ze szczęśliwych włąścicieli, nie chce komentować ani okoliczności nabycia, ani ceny, za jakie kupił obraz. Teraz może liczyć na 200 milionów dolarów. Już padła propozycja 100 milionów, ale konsorcjum nie jest zainteresowane sprzedażą z taką cenę.
- Obraz był zapomniany od lat. Kiedy coś podobnego do niego pojawiło się na aukcji Martin uznał, że gra jest warta stawki - mówi ARTNews badacz, proszący o anonimowość. Na desce było wiele warstw malatury, które świadczyły o wieku dzieła, ale i o tym, że wiele razy je przemalowywano. To działo się zresztą z wieloma pracami Leonarda, w tym z krakowską "Damą z łasiczką". Parac wyglądałą na kopię, ale Simon zaryzykował i kupił obraz. Po zakupie dzieło trafiło do konserwatora, który zdjął nadmalówki. Operacja ujawniła niezwykle delikatny rysunek. - Wszyscy zgodzili się, że to Leonardo - kometuje badacz.
Nicholas Penny, szef National Galery i Luke Syson, kurator leonardowskiej ekspozycji, która startuje w listopadzie, zaprosili do Londynu najwięlszych znawców tematu. - Mamy wam do pokazania coś naprawdę ciekawego - mówili. Wśród specjalistów była m.in. Carmen C. Bambach, kurator z Metropolitan Museum of Art, Pietro Marani, który nadzorował ostatnią konserwację "Ostatniej Wieczerzy" i Maria Teresa Fiorio, znawczyni epoki renesansu i najlepszego ucznia Leonarda, Giovanniego Antonia Boltraffia. Pojawił się także Martin Kemp, oksfordzki znawca tego okresu w malarstwie. - Wszyscy byli podekscytowani, ale ogólnie wszyscy mieli jedno zdanie - opowiada badacz. - Ubranie Chrystusa zostało namalowane z niewiarygodną miękkością.
Teraz musimy poznać historię dzieła. Habent sua fata picta. Po egzekucji Karola I obraz trafił do Karola II, ale potem zniknął aż do XIX wieku, kiedy - teraz już to wiemy - należał do kolekcji brytyjskiego znawcy Sir Francisa Cooka (1817–1901) jako dzieło ze szkoły mediolańskiej. W latach 1940. pojawił się na wystawie jako dzieło z tej szkoły z około 1500 roku.
I taka jest rzeczywiście data jego powstania - Leonardo namalował go około 1504 roku. Salvator Mundi to olej na drewnie o wymiarach 66 x 47 cm, zbliżony wielkością i kompozycją do "Jana Chrzciciela" z Luwru.
Wygląda na to, że nasza "Dama z łasiczką" pojawi się na wystawie jako dzieło towarzyszące. Jak zdradzają osoby z National Galery, muzeum zapłaciło 800 000 dolarów, aby taka oprawa mogła się pojawić. Przypomnijmy - także okrycie tego dzieła wzbudziło początkowo wiele kontrowersji i emocji.
Informację o odkryciu podał magazyn ARTnews. Od 18 miesięcy obraz był poddawany badaniom w National Gallery w Londynie przez największych światowych specjalistów. - To największe odkrycie w historii sztuki od 100 lat - powiedział jeden z badaczy.
W listopadzie obraz ma pojawić się na wystawie w National Gallery. To na razie nieoficjalne informacje, które uzyskał Wall Street Journal od osób związanych z brytyjskim muzeum.
Ostatni raz odnaleźliśmy ważne dzieło mistrza z Florencji w XIX wieku, a więc emocje są spore. Specjaliści uważają, że zaginęło około 75 proc. obrazów geniusza, być może zatem wiele jeszcze przed nami. National Gallery, które planuje wkrótce większą wystawę dzieł Leonarda (w tym pokaz polskiej "Damy z Łasiczką" - być może wystawa została zaplanowana zaledwie jako "oprawa" prezentacji odkrycia?) na razie nie komentuje sprawy.
Obraz, o którym mowa, to "Salvator Mundi" - przedstawienie Chrystusa z podniesioną w geście błogosławieństwa prawą ręką. Eksperci potwierdzili: obraz z anonimowej prywatnej kolekcji to rzeczywiście dzieło, które zniknęło nam z pola widzenia po tym, kiedy jego właścicielem byli brytyjscy Stuartowie, Karol I i Karol II. Jak dotąd znaliśmy kopie obrazu.
Praca jest w posiadaniu konsorcjum dealerów sztuki z siedzibą w Nowym Jorku. Kilka lat temu miała zostać zakupiona na wyprzedaży pewnego majątku. Robert Simon, jeden ze szczęśliwych właścicieli, nie chce komentować ani okoliczności nabycia, ani ceny, za jaką kupił obraz. Teraz może liczyć na 200 milionów dolarów. Już padła propozycja 100 milionów, ale konsorcjum nie jest zainteresowane sprzedażą za taką cenę.
- Obraz był zapomniany od lat. Kiedy coś podobnego do niego pojawiło się na aukcji Martin uznał, że gra jest warta stawki - mówi ARTnews amerykański badacz, proszący o anonimowość. Na desce było wiele warstw malatury, które świadczyły o wieku dzieła, ale i o tym, że wiele razy je przemalowywano. To działo się zresztą z wieloma pracami Leonarda, w tym z krakowską "Damą z łasiczką". Obraz wyglądał na kopię, ale Simon zaryzykował i kupił go. Po zakupie dzieło trafiło do konserwatora, który zdjął nadmalówki. Operacja ujawniła niezwykle delikatny rysunek. - Wszyscy zgodzili się, że to Leonardo - kometuje badacz.
Leonardo da Vinci, Salvator Mundi, c. 1504, źr. ARTnews.
Nicholas Penny, szef National Gallery i Luke Syson, kurator leonardowskiej ekspozycji, która startuje w listopadzie, zaprosili do Londynu najwięlszych znawców tematu. - Mamy wam do pokazania coś naprawdę ciekawego - mówili. Wśród specjalistów byli m.in. Carmen C. Bambach, kurator z Metropolitan Museum of Art, Pietro Marani, który nadzorował ostatnią konserwację mediolańskiej "Ostatniej Wieczerzy" i Maria Teresa Fiorio, znawczyni epoki renesansu i najlepszego ucznia Leonarda, Giovanniego Antonia Boltraffia. Pojawił się także Martin Kemp, oksfordzki znawca tego okresu w malarstwie. - Wszyscy byli podekscytowani, ale ogólnie wszyscy mieli jedno zdanie - opowiada badacz. - Ubranie Chrystusa zostało namalowane z niewiarygodną miękkością.
Teraz musimy poznać historię dzieła. Obrazy habent sua fata. Po egzekucji Karola I obraz trafił do Karola II, ale potem zniknął aż do XIX wieku, kiedy - teraz już to wiemy - należał do kolekcji brytyjskiego znawcy Sir Francisa Cooka (1817–1901) jako dzieło ze szkoły mediolańskiej. W latach 1940. pojawił się na wystawie jako dzieło tej szkoły z około 1500 roku.
I taka jest rzeczywiście data jego powstania - Leonardo malował go od 1506 roku, kiedy zamówił go Ludwik XII, aż do 1513 roku. Salvator Mundi to olej na drewnie o wymiarach 66 x 47 cm, zbliżony wielkością i kompozycją do "Jana Chrzciciela" z Luwru.
Wygląda na to, że nasza "Dama z łasiczką" pojawi się na wystawie jako dzieło towarzyszące, podobnie jak 13 innych dzieł. Jak zdradzają osoby z National Gallery, muzeum zapłaciło krakowskiemu odpowiednikowi 800 000 dolarów, aby taka oprawa mogła się pojawić. Przypomnijmy - także odkrycie "polskiego" dzieła wzbudziło początkowo wiele kontrowersji i emocji.
(ew/ ARTnews/Wall Street Journal)