Sierpień 1980

16 sierpnia - czy dojdzie do porozumienia?

Ostatnia aktualizacja: 13.08.2015 06:25
Miał trwać dzień, trwał trzy dni. Trzy dni dramatycznych wydarzeń, które o mało nie zakończyły się wygaszeniem strajku i osiągnięciem częściowego sukcesu – podwyżkami dla stoczniowców oraz obietnicą budowy pomnika ofiar Grudnia '70 . Prezentujemy niepublikowane dotąd nagrania z negocjacji 16 sierpnia 1980.
Audio
  • Dyrektor Stoczni Gdańskiej, Klemens Gniech przedstawia strajkującym decyzję o podwyżkach.
  • Zakończyć strajk czy wesprzeć kolegów z innych zakładów? Dyskusja strajkujących robotników.
  • Wystąpienie przedstawiciela WPK – zakładów transportowych Trójmiasta o braku solidarności wśród strajkujących.
  • Spór pomiędzy delegatami wydziałów a Lechem Wałęsą o zakończenie strajku zaostrza się.
  • Przedstawiciele "Elmoru", macierzystego zakładu Andrzeja Gwiazdy i Bogdana Lisa przedstawiają swoje żądania, które staną się podstawą 21 postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego.
Brama nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, źr. ECS, Wikimedia CommonsCC BY-SA 3.0
Brama nr 2 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, źr. ECS, Wikimedia Commons/CC BY-SA 3.0 Foto: Leonard Szmaglik

Złożoność sytuacji podczas strajku w Stoczni Gdańskiej polegała na tym, że było w nią zaangażowanych kilka podmiotów: Komitet Strajkowy, delegaci wydziałów, Wolne Związki Zawodowe i Biuro Polityczne KC PZPR, które cały czas usiłowało wpływać na wydarzenia w Trójmieście.

Tadeusz Strumff, dziennikarz "Trybuny Ludu", który w stoczni był od 15 sierpnia, autor jednej z najciekawszych relacji ze strajku, zwraca uwagę na jeszcze dodatkowy czynnik. Opisał to w 1981 roku w "Meritum":

Chcę jeszcze zwrócić uwagę  na pewien aspekt sobotnich rozmów, otóż przez całe te, dłużące się sobotnie godziny trwały w stoczni równolegle jakby dwa strajki.
Jeden - to strajk reprezentowany przez delegatów wydziałowych (wybranych chyba już w czwartek) i Komitet Strajkowy - więc ci, co na sali BHP, a także tysiące, tysiące stoczniowców, przebywających u siebie, na wydziałach produkcyjnych.
Drugi - to strajk upostaciowany w młodych (przeważnie) ludziach, zgromadzonych przy bramie nr 2. Do nich zwraca się często przez mikrofon Lech Wałęsa; ich reakcje słyszalne są na odległej o 150-200 metrów sali BHP; oni też kilkakrotnie podchodzą pod tę salę, by - uspokojeni przez Wałęsę - wrócić na  plac przy bramie nr 2. Oni (tych kilkuset, może tysiąc) aktywnie słuchają rokowań, lecz równocześnie prowadzą "drugie życie", o którym zgromadzeni w sali niewiele wiedzą: tam, przy bramie wygłaszane są (przy własnym nagłośnieniu) przemówienia, tam podejmowani są delegaci z innych zakładów, tam kształtują się radykalne nastroje, które czasem dają o sobie znać "sali", i które ostatecznie zadecydują o dalszym - na dalsze dni - rozwoju wypadków.

Dyrekcja Stoczni Gdańskiej, po rozmowie z delegatami strajkujących (transmitowanej przez głośniki na cały zakład), o godzinie 9.00 częściowo zgadza się zrealizować żądania stoczniowców. Płace miały wzrosnąć o 1,5 tysiąca złotych pod warunkiem, że wszyscy strajkujący udadzą się do domu, a w poniedziałek stawią się w pracy.Faktycznie negocjujący stoczniowcy zdominowani przez delegatów wydziałów przyjęli wszystkie propozycje dyrekcji z wyjątkiem sposobu gwarancji bezpieczeństwa.

"Protokół nr 18 z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR 16 sierpnia 1980":

Tow. E. Gierek - Przedstawię teraz treść rozmowy z tow. Tadeuszem Fiszbachem. Zgłosili się przywódcy komitetu strajkowego z propozycją dania im pisemnej gwarancji, że nie będą wobec nich wyciągane wnioski, oni zaś dają gwarancję, że spowodują przystąpienie od poniedziałku do pracy. Strajkujący są zmęczeni. Zaczyna się pokazywać partia (dopiero teraz, kiedy strajk się nasila, pokazują, że są). To tyle od tow. Fiszbacha.


Tow. J. Pińkowski - Sytuacja w Gdańsku jest złożona. Nie pracują wszystkie stocznie, porty: Gdańsk, Gdynia, ok. 30 zakładów i MZK, pracuje kolej. We wszystkich zakładach strajkujących trwają rozmowy z komitetami strajkowymi oraz z członkami partii bardziej aktywnymi. Odbyły się dwa posiedzenia komitetu strajkowego z dyrekcją. Twierdzi on, że zgodziliby się przystąpić do pracy, gdyby dostali po 1,5 tys. (a nie po 2). Wokół tego toczą się rozmowy. Poprosili również o gwarancje dla komitetu strajkowego, że nie będą pociągani do odpowiedzialności za funkcjonowanie w komitecie strajkowym. Przy uzyskaniu takich gwarancji zgodziliby się podjąć pracę od poniedziałku. Trudne są rozmowy w MZK, żądają takich samych podwyżek, jakie uzyskała komunikacja w Warszawie. Są podejmowane wysiłki, aby część załogi Stoczni Lenina skłonić do podjęcia pracy.

Tow. E. Gierek odczytuje projekt list poręczającego dla strajkujących. Proponuje, aby adresatem tego listu nie była "Komisja Robotnicza", ale aby był on imienny, do określonej osoby bądź do komitetu strajkowego, oraz aby zawierał sformułowania, że "poręczenie nie obejmuje czynów sprzecznych z prawem PRL".

Tow. J. Wójcik wychodzi, aby przekazać telefonicznie tow. Fiszbachowi poprawki do listu gwarancyjnego".

W tym czasie w Sali BHP w oczekiwaniu na glejt bezpieczeństwa toczy się spór o kwestię solidarności z innymi strajkującymi zakładami.

Stoczniowcy przyjmują wszystkie postanowienia dyrekcji zakładu oprócz gwarancji bezpieczeństwa. W Sali BHP w oczekiwaniu na glejt bezpieczeństwa toczy się spór o kwestię solidarności z innymi strajkującymi zakładami.

Wreszcie negocjujący w sali BHP zostają poinformowani, że wojewoda Fiszbach podpisze list gwarantujący bezpieczeństwo. Spór pomiędzy większością delegatów wydziałów a Lechem Wałęsą o zakończenie strajku zaostrza się.

W tym czasie do Stoczni przybywają przedstawiciele kolejnych strajkujących zakładów. Obecni są również przedstawiciele "Elmoru", macierzystego zakładu Andrzeja Gwiazdy i Bogdana Lisa. Przywożą swoje żądania, które staną się podstawą 21 postulatów.

Licznie zgromadzeni w Sali BHP przedstawiciele zakładów, z którymi władza nie podjęła negocjacji żądają kontynuowania strajku. Alina Pienkowska, Anna Walentynowicz i Ewa Ossowska zatrzymują wychodzących robotników. Lech Wałęsa zmienia decyzję i ogłasza okupacyjny strajk solidarnościowy.
W nocy do Stoczni Gdańskiej przyjeżdżają przedstawiciele zakładów strajkujących w Trójmieście. Powstaje Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS).

Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy, możesz być pierwszy!
aby dodać komentarz
brak