"Dziewczynka w zielonym sweterku" to wspomnienie Krystyni Chiger, która jako mała Żydówka przeżyła ponad rok ukrywając się w lwowskich kanałach. Po latach wróciła do wspomnień z dzieciństwa i postanowiła je spisać. Powstała "Dziewczynka w zielonym sweterku", książka, którą Polskie Radio objęło patronatem medialnym.
- To, że przeżyła, potraktowała jako swój obowiązek wobec tych wszystkich osób, które z nią przetrwały oraz wobec tych, którzy ją uratowali. To było trzech Polaków - Leopold Socha, Stefan Wróblewski i Jerzy Kowalow - opowiada tłumaczka Beata Dżon.
Dżon mocno przeżyła tłumaczenie tej książki. Nagrała także, wraz z Tomaszem Drozdowiczem, wspomnienia Krystyny Chiger, które przeplecione są archiwaliami ze Lwowa i familijnymi fotografiami (zobacz fragment dokumentu po prawej stronie artykułu).
Z tłumaczką specjalnie dla Portalu polskieradio.pl rozmawiał Mariusz Majeran z Radia Opole (zapis audio rozmowy także po prawej stronie artykułu)
Mariusz Majeran: Co spowodowało, że Krystyna Chiger właśnie teraz, tyle lat po wojnie wraca pamięcią do koszmaru dzieciństwa?
Beata Dżon: Trudne pytanie. Myślę, że Krystynę Chigier zainspirowały do powrotu do dzieciństwa, do okresu wojny wielokrotne prośby i pytania jej wnuków. Nastolatkowie wiedzieli o tym, że babcia niemal siedemdziesiąt lat temu spędziła ponad rok w kanałach Lwowa. Oni zadawali jej pytania: A jak wyście chodzili po tych rurach? Babciu, a jak to było ze szczurami? A jak tam było, w tych kanałach? Krysia pamięta te wydarzenia bardzo dobrze. Jej Ojciec zresztą zawsze podkreślał, że ona ma taką pamięć jak pułapka, jak gąbka i jeśli ktokolwiek może coś pamiętać, to na pewno ona. Przede wszystkim potraktowała to, że żyje, jako swój obowiązek wobec tych wszystkich osób, które z nią przetrwały, wobec tych, którzy ją uratowali. To było trzech Polaków - Leopold Socha, Stefan Wróblewski i Jerzy Kowalow. To, co Krysia przeżyła to nie był tylko koszmar, bo ona nie opowiada tylko o strasznych stronach tej gehenny w kanałach czy w getcie. Krysia pamięta również zabawne historie, na przykład obserwowanie szczurów w kanałach, które dla dwójki dzieci stały się niemal zwierzętami domowymi. To jest opowieść dziecka ze strasznych czasów, ale opowieść wielowymiarowa.
MM: Czy to jest historia widziana oczami dziecka, czy jest to historia widziana już przez dorosłego człowieka?
BD: Jest to na pewno historia opowiedziana z perspektywy dziecka, dla którego nie wszystko jest jasne. Przejmuje pewne sądy, pewne obserwacje, podsłuchuje dorosłych. Krysia nauczyła się języka jidysz po to, żeby podsłuchiwać rodziców, którzy mówili między sobą w tym języku, kiedy nie chcieli, żeby dzieci ich słyszały. Zwykle były to trudne i przykre tematy. Jest to książka napisana z perspektywy dziecka przedwcześnie dojrzałego.
MM: Czy wniknięcie w codzienność ukrywających się uciekinierów, było dla Pani, tłumaczki trudnym doświadczeniem?
BD: Tłumacząc czułam się jakby siedziałam dobrych kilka miesięcy z moimi bohaterami w tych kanałach. To było bardzo trudne doświadczenie także dlatego, że poznałam autorkę i tym bardziej mogłam tę historię odczuć na własnej skórze. Myślę, że do tej pory odchorowuje to wewnętrznie.
MM: Co skłoniło Panią do tego, by wyjść z roli tłumacza i stworzyć filmy dokumentalny o tej historii?
BD: Powiedziałabym odwrotnie, ja weszłam w rolę tłumacza zupełnie nową dla mnie, no i mam nadzieję, że nie ostatni raz. Tak naprawdę zajmuję się losami ludzi, rozmowami z nimi jako dziennikarz, od czasu do czasu zajmuję się też materią filmową. Zdołałam namówić reżysera, realizatora Tomasza Drozdowicza, żeby przyjechał i zarejestrował rozmowę z Krysią. Nie wiedziałam wtedy, co dalej się z tym nagraniem stanie. Kilka dni bardzo ciężko, wspólnie pracowaliśmy.
MM: Pani dokument jest trochę inny, niż film Agnieszki Holland, który powstaje na podstawie "Dziewczynki w zielonym sweterku".
BD: Nagrane przez nas wspomnienia Krysi to tylko jeden z elementów planowanego filmu dokumentalnego. Opowieść Krysi jest ilustrowana archiwaliami ze Lwowa i familijnymi fotografiami. Film Agnieszki Holland "W ciemności" jest też oparty na historii Krysi, jej rodziny, ale skupia się przede wszystkim na osobie ratującego tych Żydów w kanałach, na Leopoldzie Sosze i na jego przemianie. Na początku był osobą, która chciała się tylko skupić na zarabianiu pieniędzy poprzez pomoc, potem to działanie stało się dla niego czymś zupełnie innym - misją, życiem, wyzwoleniem od przeszłości. Już wiem, dzięki relacji Krysi i paru innych osób, że będzie to film bardzo piękny, bardzo dotkliwy, bardzo prawdziwy i bardzo skromny.
jp/usc