Meri Yulanda mieszkała w Meulaboh, w indonezyjskiej prowincji Aceh. Siedem lat temu, 26 grudnia 2004 roku, gigantyczne masy wody, które zniszczyły cały kraj, a także wiele innych, powodując śmierć ponad 230 tysięcy ludzi, rozłączyły ją z rodziną.
Dziewczynka, wówczas ośmioletnia, trafiła pod opiekę wdowy w innym rejonie kraju. Kobieta zmusiła ją, dotkliwie bijąc, do żebrania na ulicy, często po kilkanaście godzin dziennie i wyrzuciła ją z domu w ostatnich dniach, gdy nie była w stanie zarobić odpowiednich pieniędzy.
To wówczas dziewczynka postanowiła spróbować odnaleźć swoją rodzinę. Pojawiła się w kawiarni w Meulaboh, pamiętała jednak jedynie imie swojego dziadka Ibrahima. Ktoś w kawiarni znał człowieka o tym imieniu i wkrótce dziewczynka zobaczyła swoją matkę. – Gdy zobaczyłam mamę, wiedziałam że to ona. Po prostu wiedziałam – cytuje BBC słowa Meri, której 35-letnia matka zrezygnowała już z nadziei na odzyskanie dziecka.
W samym rejonie Aceh po przejściu tsunami zginęło 168 tysięcy ludzi. Dziesiątek tysięcy ciał nigdy nie odnaleziono i rodziny nie dowiedziały się co stało się z ich bliskimi. Do połączenia po latach dochodzi niezwykle rzadko.
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
sg