W 1921 roku Walter Morgenthaler, lekarz w klinice Waldau w Brnie, opublikował książkę "Pacjent psychiatryczny jako artysta". W pracy tej opisał szczegółowo swoje wieloletnie obserwacje, poczynione na pacjencie ze zdjagnozowaną psychozą, który - nigdy wcześniej nie mając kontaktu ze sztuką - w klinice zaczął przejawiać tendencje do rysowania. Morgenthaler, chcąc zając czymś nadpobudliwego, często agresywnego pacjenta, zaczął dostarczać mu odpowiednich przyborów, a ten malował na potęgę... Tak świat poznał jednego z pierwszych artystów, uznawanych za twórców z kręgu art brut - Adolfa Wölfli.
[Adolf Wölfli "Irren-Anstalt Band-Hain", 1910]
Książką Morgenthaltera i badaniami innych psychiatrów, którzy w podobnym okresie zaczęli zauważać u swoich pacjentów przejawy zainteresowania sztuką, wzbudziły wielkie emocje w artystach surrealistycznych. Ci szukali alternatywy dla klasycyzmu i skostniałych akademickich metod nauczania, chcieli sztuki "naturalnej", stojącej w opozycji do kultury. Taką samą ideą zafascynowany był Francuz Jean Dubuffet, najbardziej znany jako malarz i rzeźbiarz, który 1945 roku odbył podróż po szpitalach psychiatrycznych Szwajcarii i Francji, aby po powrocie stworzyć pierwszą definicję art brut - jeszcze naiwną, bo opartą na tej właśnie dychotomii.
Dzisiaj, prawie wiek później, wiemy wiele więcej o artystach samorodnych, których edukacja nie polegała na nauce w Akademii Sztuk Pięknych. Mogą to być zarówno szeroko rozumiani prymitywiści, jak i ludzie dotknięci chorobą psychiczną, dysfunkcjami, niedorozwojem intelektualnym albo zaburzeniami osobowości. Jako osoby wykluczone, spychane są na margines społeczny, ale to nie przeszkadza im wyrażać siebie poprzez twórczość. Ciągle jednak nie za bardzo wiemy, co zrobić z ich sztuką.
Art brut porusza bowiem niewygodne tematy, a ekspresja twórców z tego kręgu sztuki może wydawać się, na pierwszy rzut oka, zaskakująca, a nawet przerażająca. Na pewno jest odległa od wszystkich schematów, którymi nauczyliśmy się myśleć o sztuce. Stąd bywa po prostu niezrozumiała. Dopiero bliższe przyjrzenie się tej sztuce może sprawić, że zaczniemy ją doceniać. A może niektórych z nas nawet zafascynuje?
Mamy okazję - w Muzeum Etnograficznym w Krakowie trwa wystawa, dzięki której możemy dowiedzieć się nieco więcej o art brut.
Twórczość realizowana w oparciu o wewnątrzpsychiczne przeżycia człowieka, niezafałszowana kulturowo, nie kneblowana przez artystyczny formalizm, zdobytą wiedzę, obowiązujące mody, rynek sztuki, jest przejmującym, pełnym znaczeń komunikatem, jest informacją o autorze, o jego sposobie postrzegania i rozumienia świata. - pisze prof. Grażyna Borowik, kurator wystawy - Dzięki nim [arystom z kręgu art brut - przyp. AO] odkrywamy rzeczywistość mniej zafałszowaną, uwolnioną od estetycznych konwencji, stereotypów i schematów myślenia. [...] Oglądając malarstwo, rzeźby i rysunki artystów z kręgu sztuki art brut, nie mamy wątpliwości, że instynkt tworzenia jest równie silny jak instynkt przetrwania.
Warto przekonać się o tym, wybierając się do Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Wystawa "W kierunku autentyczności. Twórcza ekspresja i artyści z kręgu art brut" otwarta jest do 28 sierpnia.
Polecam,
Agnieszka Obszańska
agnieszka.obszanska@polskieradio.pl
Rozmowy z prof. Grażyną Borowik, która była gościem programu Teren Kultura w radiowej Trójce, można posłuchać klikając na dźwięk w ramce po prawej stronie tekstu.