Agata Kulesza, odtwórczyni głównej roli w głośnym filmie Wojciecha Smarzowskiego przyznaje, że rola tytułowej Róży odcisnęła się na jej psychice. - Byłam troszkę rozdygotana, bo musiałam przerobić bardzo poważne tematy sama w sobie i snuć refleksje na temat spraw niewesołych – zwierza się. – Byłam lekko rozwichrowana, ale konstrukcję mam dosyć stabilną. Więc wszystko jest dobrze – dodaje.
Podkreśla, że to nie jest tak, że wchodzi w swoją postać i nagle absolutnie traci poczucie własnej osobowości. - Ja jestem stabilną konstrukcją, wiem, że jestem aktorką, wiem jak się nazywam, wiem, gdzie jest moje prawdziwe życie, realność, rzeczywistość – zaznacza. – Natomiast, jeżeli mogę się czemuś oddać, jeżeli coś powoduje we mnie jakąś pasję, to się temu oddaję, bo pasja jest przyjemna – stwierdza Kulesza.
Aktorka potwierdza jednak, że biegnie za emocją, orgiastycznym uprawianiem zawodu, że potrafi się emocjonalnie rozharatać, tapla się w bólu, które bohaterki mogą odczuwać.
Podkreśla, że chodzi o to, aby to jej ewentualne taplanie się, przeżywanie działało na widza. – My aktorzy mamy taką cechę, że rzucamy się w swoje role i chcemy, żeby to było ważne nie tylko dla nas – tłumaczy.
Rozmawiała Karolina Rożej.
(mb)
***
Akcja filmu "Róża" rozgrywa się w latach 1945-46 na Mazurach, na terenie dawnego pogranicza polsko-pruskiego. To dramatyczna historia ludności mazurskiej po II wojnie światowej. Gwałty i okrucieństwa popełniane przez sowieckich i niemieckich żołnierzy zostały pokazane tu w sposób naturalistyczny. Jest to także obraz przymusowej i bezwzględnej polonizacji.
Film Smarzowskiego to jednocześnie opowieść o miłości, pomiędzy byłym AK-owcem Tadeuszem i Różą - kobietą Mazurką, której mąż, oficer niemiecki, zginął na wojnie. Główne role grają Marcin Dorociński i Agata Kulesza, których kreacje wzbudziły pochwały ze strony krytyków filmowych, podobnie jak sam film.