Marek Nowakowski należy do grona najpłodniejszych pisarzy literatury polskiej po 1945 roku. Zadebiutował równo pięćdziesiat lat temu na łamach tygodnika „Nowa Kultura” opowiadaniem Kwadratowy. Rok później ukazała się pierwsza jego książka Ten stary złodziej. W swych opowiadaniach kreśli najczęściej ponury obraz peerelowskiej rzeczywistości, głównie nizin społecznych swego rodzinnego miasta – Warszawy. Dziś, pół wieku po debiucie literackim, na jego pisarski dorobek składają się dziesiątki zbiorów opowiadań oraz liczne scenariusze filmowe i słuchowska radiowe. Niedawno ukazało się trzecie wydanie popularnej książki Nowakowskiego Gdzie jest droga na Walne?.
Przyszedł na świat 2 kwietnia 1935 roku w Warszawie. Jego dzieciństwo i lata młodzieńcze przypadły na okres okupacji i trudnych lat powojennych. Wspomina te lata jednak jako wielką przygodę swego życia. W podwarszawskich Włochach, gdzie zamieszkał z rodzicami, napotkał Nowakowski osoby, które w istotny sposób wpłynęły na jego późniejsze pisarstwo. Zwykle byli to ludzie, którzy na skutek przemian społecznych i politycznych, jakoś się w tym wszystkim zagubili, zdziwaczeli, ukryli w niszach społecznych. Jedna z takich osób w sposób szczególny podziałała na jego wyobraźnię. Był to pewien niespełniony kompozytor, przynajmniej takim wydawał się pisarzowi wówczas. - Nam, chłopcom, uskrzydlał on w pewnym sensie życie – wspomina. - Mówił coś o tworzeniu, miał rozklekotane pianino, w domu coś bębnił, czy u kogoś grywał... już nie pamiętam. Ale to działało na naszą wyobraźnię, że jest jakaś sfera bezinteresowna, że czymś się ludzie zajmują, co nie ma przełożenia bezpośredniego na korzyści w życiu. – Nie bez wpływu na jego późniejszą twórczość pozostały też wypady do leżącej w gruzach, powojennej Warszawy. Miasto dopiero budziło się do życia. Kwitł obnośny handel, wraz ze stopniowo przybywającą ludnością powstawało coraz więcej knajp i barów, niestety towarzyszyły temu również paserstwo, doliniarstwo i prostytucja. Obraz ten utkwił mocno w pamięci i świadomości młodego Nowakowskiego.
Początek przygody z pisaniem
Doświadczenia z dzieciństwa i młodości wpłynęły w sposób znaczący na pierwsze utwory Nowakowskiego. Debiutancki zbiór opowiadań z 1958 roku Ten stary złodziej oraz wydany trzy lata później Benek Kwiaciarz, obrazują niziny społeczne odradzającej się stolicy. Nowakowski z trafnością i autentyzmem oddaje rzeczywistość powojennej Warszawy. W mistrzowski sposób opisuje środowisko, w jakim żyją jego bohaterowie, a także prawa i zasady rządzące półświatkiem przestępczym. Z wielką dokładnością oddaje także język, którym posługują się ludzie marginesu. Mamy tu do czynienia z lumpami, paserami, doliniarzami, prostytutkami – światem peryferii społecznych w całym jego bogactwie i złożoności. W opowiadaniach ukazana jest dysharmonia pomiędzy życiem tych ludzi, a rzeczywistością, w której funkcjonują. Nowakowski z olbrzymią wrażliwością uwydatnia także problemy egzystencjalne swych postaci. Nie przekreśla ich, a jedynie ukazuje dramat sytuacji, w jakiej się znaleźli. Często przyczyn tego stanu upatruje w wykorzenieniu z tradycji – jako konsekwencji zawirowań wojennych i powojennych. Znane jest powiedzenie Nowakowskiego: „Życie bezkorzenne jest jałowe”.
Wraz z powstawaniem kolejnych opowiadań (Silna gorączka (1963), Trampolina (1964), Zapis (1965), Gonitwa (1967)), Nowakowski powoli rozpoczyna przeciwstawiać swych bohaterów wszechpanującej ówcześnie władzy. Środowisko, które reprezentują, nazywa „światem poza centralą”. Przybiera ono coraz bardziej widoczne ramy peryferyjności – obszaru, który od początku tak bardzo go fascynuje.
Późny Gomułka, wczesny Gierek
Konflikt jednostki z władzą swoiste apogeum osiąga w czasach „późnego Gomułki i wczesnego Gierka”. Obrazują to powstałe wówczas zbiory opowiadań: Mizerykordia, Układ zamknięty, Świat żółwia, Gdzie jest droga na Walne?. Równocześnie Nowakowski wzbogaca swe opowiadania postaciami nowego rodzaju. Obok tradycyjnych ludzi marginesu pojawiają się teraz ludzie przeciętni: urzędnicy, właściciele sklepików, pracownicy zakładów usługowych. Są to osoby banalne, często pozbawione ambicji i perspektyw na przyszłość, bezsilne wobec twardej i ograniczonej normami rzeczywistości. Wiodą życie zredukowane do konsumpcji, poszukują autentyzmu brnąc w nijakość, abnegację i nałogi. Obszar peryferyjności ulega w twórczości Nowakowskiego znacznemu poszerzeniu.
Ten zastosowany w pisarstwie zabieg, doskonale przekładał się na rzeczywistość tamtych czasów, moralny stan społeczeństwa. – To był straszliwy oportunizm w życiu – wspomina przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Nowakowski. - Ideowość była już tylko raczej pozorem, szyldem koniecznym do „gdakania”. A rzeczywistość poza szyldem, poza dekoracją, to była cyniczna kariera za wszelką cenę. Jeden wygryzał drugiego pod szyldem haseł partyjnych, zaangażowania. To było takie już zgniłe moralnie życie. To się czuło w tamtym czasie – konstatuje Nowakowski.
Gdzie jest droga na Walne?
Jednym ze zbiorów opowiadań, dających wyraz ówczesnej ponurej rzeczywistości, jest książka Gdzie jest droga na Walne?. Ukazała się po raz pierwszy w 1976 roku. Składa się na nią pięć opowiadań, charakterystycznych dla ówczesnego okresu pisarstwa Nowakowskiego. W jednym z nich (Kiedy ranne wstają zorze...) mamy do czynienia z młodym inżynierem, pracownikiem biura projektów, przed którym zamyka się nagle możliwość kariery zawodowej. Przegrywa ostrą rywalizację z urzędującym dyrektorem, choć zwycięstwo było już w zasięgu ręki. Stary dyrektor nieoczekiwanie opiera się ciosom młodego karierowicza. Nowakowski w mistrzowski sposób przedstawia swoisty dramat tych dwóch postaci. Wprzęgnięci w tryby machiny biurokratycznej, zdobywszy pozycję dzięki wieloletniej pracy, zdolnościom i wytrwałości, dochodzą do ostatecznego momentu, gdzie wszystko można stracić lub zyskać. Starszy, zasłużony dyrektor i młody, zdolny, pełen nowych idei inżynier. Natomiast, ukrywane pod płaszczykiem uprzejmości i kurtuazji, bezwzględne metody walki inżyniera Dopierały, w doskonały sposób oddają klimat tamtych czasów.
Tytułowy bohater innego opowiadania (Jan Łuczywek), to postać w gruncie rzeczy także tragiczna. Pozornie szczęśliwy, kochający mąż i ojciec, pracownik na posadzie urzędniczej - zdawać by się mogło, złe i ciężkie chwile ma już za sobą. Obsesyjnie nęka go jednak poczucie bylejakości i bezwolności. Z nostalgią wspomina młodość, czasy partyzanckie, bohaterstwo połączone z brawurą. Tymczasem teraz odraża go własna słabość, nieumiejętność stawienia czoła problemom, otrząśnięcia się z jarzma cudzej dominacji. W domu, obok dotychczasowych, codziennych trosk, nieoczekiwanie pojawiają się kłopoty z synem. W pracy przypadkiem natrafia na dyrektora przeliczającego w ukryciu dewizy – jedyny wymierny efekt wizyty delegacji z NRF-u. W Łuczywka ze zdwojoną siłą wstępuje poczucie strachu i bezsilności. Spotkanie kolegi z czasów okupacji, budzącego podziw stanowczą, bezkompromisową postawą, pozwala mu na chwilę uwierzyć w siebie, stłumić obezwładniający strach. Na krótko zapala się niczym łuczywo, pragnie chłonąć życie pełną piersią. Miraż wielkości trwa jednak krótko. Kolejna brutalna konfrontacja z rzeczywistością sprowadza Łuczywka z powrotem na ziemię.
W książce natrafiamy także na opowiadania wiejskie. Bohaterowie jednego z nich (Gdzie jest droga na Walne?), to pogrążeni w szarzyźnie codzienności prości chłopi. Scenierę narracji stanowi uboga, brudna izba wypełniona rojem much. W niej gospodarz, żona, małe dzieci. Schodzą się regularnie także sąsiedzi. W bezsensie egzystencji jedyną rozrywką, tym, wokół czego wszystko się koncentruje, jest alkohol. Wódka i piwo ściągane są przy byle okazji (często nawet bez) z pobliskiego tartaku. Wokół codzienne sprawy i problemy: popsuty ciągnik, szwagier przyjeżdżający w interesach, pomór świń, wizyta weterynarza...
Pisarstwo zaangażowane politycznie
Kolejny etap pisarstwa Nowakowskiego znamionuje uświadomienie sobie swej pozycji i roli, jako pisarza. Staje się literackim pośrednikiem między swymi bohaterami i obszarem peryferyjności, jaki reprezentują, a „centralą”, oficjalną władzą. Każda z tych dwóch odmiennych, przeplatających się ze sobą rzeczywistości, posługiwała się wówczas własnym, typowym dla siebie językiem. Dualizm językowy charakteryzował zwłaszcza życie społeczne początku lat osiemdziesiątych. – Co innego w domu, prywatnie mówiono o przywódcach, a co innego oficjalnie – mówi Nowakowski. - Te dwa języki – prywatny, domowy, ludzki, zwyczajny i język zebrań, akademii, egzekutyw, narad, wieców itp... – Z drugiej strony spoglądać począł w sposób szerszy na przeciwstawienie obszaru peryferyjności oficjalnej władzy – mianowicie w kategorii przemian historycznych prowdzących do zmarginalizowania całego społeczeństwa przez struktury państwa totalitarnego. Problemowi temu poświęcił książki: Notatki z codzienności (1983), Dwa dni z aniołem (1984), Wilki podchodzą ze wszystkich stron (1985) i Grisza, ja tiebia skażu (1986). Niektóre z książek ukazały się w drugim obiegu lub nakładem wydawnictw emigracyjnych. Za swą zaangażowaną politycznie książkę Raport o stanie wojennym (1982-84) oskarżony został o szkalowanie, szydzenie i lżenie PRL-u i skazany na karę więzienia. Pobyt w areszcie upłynął Nowakowskiemu pod znakiem lektury książek wypożyczanych z biblioteki więziennej. Owocem tego były szkice, opublikowane później drukiem w paryskiej „Kulturze”, poświęcone twórczości Stanisława Rembeka, zwłaszcza jego książce Wyrok na Franciszka Kłosa, oraz rozprawy dotyczące opowiadań Gogola.
Obraz czasów współczesnych
Ostatnie prace Marka Nowakowskiego dotyczą polskiej rzeczywistości przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Pisarz w książkach Homo Polonicus (1992) i Grecki Bożek (1993) uzewnętrznia swe rozczarowanie nową rzeczywistością. Jest niby nowa, a pokutuje w niej duch minionych, peerelowskich czasów. W wywiadzie udzielonym Januszowi Paliwodzie, opublikowanym na łamach „Lampy” (nr 6, 2005), odnosząc się do opowiadania Świadek (w Dwa dni z Aniołem) mówi: „Może tu ciągle jakaś taka robaczywa natura ludzka dominuje. (...) Pozostałość tamtego stylu działania, sposobu myślenia, mentalności i techniki nawet. Może ta ciągłość cholerna nas prześladuje jeszcze.” Natomiast swój pesymizm dotyczący lat następnych, wyzierający z książki Stygmatycy (2005), kwituje w tym samym wywiadzie słowami: „Tutaj pretekst do tego obrazu sytuacji dała mi dosyć uniwersalna sprawa – starość. Jak to starzy ludzie czasem w zetknięciu z dynamicznym, drapieżnycm życiem, boleśnie tę starość swoją zaczynają odczuwać.”
Z perspektywy minionego czasu Nowakowski powraca także do obrazów powojennej, leżącej w gruzach Warszawy - miasta, w którym się urodził, które ukochał i uczynił niezmiennym bohaterem większości swoich opowiadań. To właśnie stolicy - jej miejscom i ludziom odeszłym na zawsze do historii, poświęcił swą najnowszą książkę Nekropolis (2005). Niebawem ukaże się jej drugi tom.
Andrzej Burgoński
Marek Nowakowski, Gdzie jest droga na Walne?, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2007.