Zanim Peter Kerr został farmerem i jednym z najlepiej sprzedających się szkockich autorów książek podróżniczych, skupiony był na promocji rodzimej muzyki. Miał swoją własną wytwórnię, która zajmowała się udostępnianiem muzyki szkockiej londyńskim producentom. W 1982 roku w Wielkiej Brytanii miał miejsce wielki kryzys ekonomiczny. W ciągu jednej nocy większość dużych wytwórni płytowych, dla których pracował Peter Kerr, upadła. Uznał wtedy, że to dobry czas, by spełnić swoje marzenia i wyjechać na Majorkę, by tam zająć się... uprawą pomarańczy.
Jak wspomina w rozmowie z Moniką Pilch, zaadaptowanie się w nowych warunkach, wbrew pozorom, nie było łatwe. – Kontakt z mieszkańcami był jedną z najtrudniejszych rzeczy, jaka mnie i moją rodzinę, tam spotkała. W dolinie, w której mieszkaliśmy, znajdowały się farmy sześćdziesięcio- i siedemdziesięcioletnich farmerów, którzy na początku traktowali nas jako przybyszy z zimnego kraju, którzy przybyli na wyspę, żeby pobyć w cieplejszym klimacie i oddać się rozrywce - wspomina. - Kiedy zrozumieli, że nasz pobyt na Majorce ma zupełnie inny wymiar, stopniowo zaczęli nam pomagać. Potrzebowaliśmy dużo czasu na zdobycie ich zaufania. Ostatecznie się udało. To dzięki ich pomocy mogliśmy pozostać na Majorce przez trzy lata – wspomina.
Po powrocie do Szkocji Peter Kerr postanowił swoje przeżycia spisać. Tak powstał cały cykl książek poświęconych Majorce. "Pomarańcze w śniegu. Pierwsza zima na Majorce", która została przetłumaczona na kilkanaście języków, właśnie trafiła na polski rynek wydawniczy.
Jak wyjaśnia Peter Kerr, na powieść składają się tylko prawdziwe zdarzenia. - Kiedy po latach powracam do opisywanych przeze mnie historii i ludzi, to wydają mi się dalekie od rzeczywistości i bliskie fantazji. Taki był jednak mój sposób odbierania świata, kiedy przebywałem na wyspie - wyjaśnia i dodaje, że cały pobyt na Majorce traktuje jako wielki dar.
Aby wysłuchać całej rozmowy z Peterem Kerrym, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie Posłuchaj po prawej stronie.
(mz)