"Balladyny i romanse" to najnowsza książka Ignacego Karpowicza, która zapewniła mu Paszport Polityki 2010. Książka nie porusza nowego tematu, ale przez sam sposób jego przedstawienia, warto na nią zwrócić uwagę.
Jesteśmy na Ziemi wśród przygnębionych, osamotnionych i apatycznych ludzi. Bogowie, którzy na wszystko patrzą z góry, postanawiają zadziałać. Dużą grupą zstępują wśród ludzi. Są wśród nich Nike, Afrodyta, Jezus, Ozyrys, Lucyfer i jeszcze kilku innych. Czy uda im się przywrócić właściwe hierarchie? Czy ludzkość jeszcze raz uwierzy?
Prowadząca audycję "Świat młodych" Katarzyna Nowak pytała Ignacego Karpowicza dlaczego zdecydował się sprowadzić bogów na Ziemię? – Chciałem pokazać, że jeżeli bóg będzie obok człowieka, to w żaden sposób mu to nie pomoże. Bóg nie ma mocy zmiany świata. Może na nią zejść, ewangelizować, a i tak wszystko będzie wyglądało jak wcześniej – wyjaśnił autor.
W "Balladynach i romansach" pojawia się znak rozpoznawczy twórczości Karpowicza czyli humor. – W jaki sposób się on rodzi? – pytała Katarzyna Nowak. – Kiedy piszę i chichoczę, to wiem, że ten fragment jest niedobry – wyjaśnił autor. - Nie znoszę balonów pełnych pretensjonalności i napuszenia, a takie igiełki z jadem czy złośliwością świetnie ten balon przekuwają - dodał.
Ignacy Karpowicz zdradził, że "Balladyny i romanse" pisał prawie cztery lata. – Gdy przystępowałem do pisania wiedziałem tylko, że chcę zesłać bogów na Ziemię. Był to dla mnie dobry znak. Mój system pracy właśnie na tym polega - jeśli wiem, co dany bohater zrobi na końcu, rezygnuję z takiego tematu - wyjaśnił.
- "Balladyny i romanse" były dla mnie wyzwaniem. Cały ten tekst pisałem na granicy klęski, dlatego było to dla mnie ciekawe - wyjaśnił Karpowicz.
Autor zdradził, że właśnie pracuje nad powieścią, która również balansuje na granicy klęski.
Aby dowiedzieć się więcej, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku, która znajduje się w boksie "Posłuchaj" po prawej stronie artykułu.
(mz)