Kultura

32 lata od premiery "Umarłej klasy"

Ostatnia aktualizacja: 15.11.2007 15:56
Dokładnie 32 lata temu w Krakowie w Galerii Krzysztofory miała miejsce premiera teatru polskiego i światowego – "Umarłej klasy", seansu Tadeusza Kantora i Teatru Cricot 2.

Dokładnie 32 lata temu w Krakowie w Galerii Krzysztofory miała miejsce premiera jednego z najważniejszych wystąpień teatru polskiego i światowego – Umarłej klasy, seansu Tadeusza Kantora i jego Teatru Cricot 2. To wtedy – 15 listopada 1975 roku – po raz pierwszy wielki dwudziestowieczny artysta odprawił swoje Zaduszki.

W 2005 roku w warszawskiej Zachęcie odbyła się ważna wystawa – Tadeusz Kantor. Interior Imaginacji. Jej organizatorzy w sposób przekrojowy zaprezentowali kolejne etapy drogi twórczej Tadeusza Kantora, przypominając go jako artystę interdyscyplinarnego, przypominając jego nowatorstwo, międzynarodową sławę, prowokując do pytań o naszą pamięć, wiedzę na temat ogromu i złożoności dzieła, jakie po sobie pozostawił. Doskonale pamiętam tę wystawę i czas jej trwania, bo wtedy właśnie, m.in. w ramach towarzyszącego jej programu, udało mi się obejrzeć zapisy filmowe wszystkich spektakli jego Teatru Miłości i Śmierci, inaczej zwanego Teatrem Wspomnienia, Teatrem Pamięci czy Teatrem Śmierci. Wtedy także po raz pierwszy przeczytałam, z otrzymanej od kogoś przypadkiem kserokopii maszynopisu Kantora z 1982 roku, poruszający tekst o tym, jak i z czego ten teatr się zrodził. Kantor pisał:

„Rok 1971 lub 72. Nad morzem. W małej mieścinie. Prawie wieś. Jedna ulica. Małe biedne parterowe domki. I jeden chyba najbiedniejszy: szkoła. Było lato i wakacje. Szkoła była pusta i opuszczona. Miała tylko jedną klasę. Można ją było oglądać przez zakurzone szyby dwu małych nędznych okien, umieszczonych nisko tuż nad trotuarem. Robiło to wrażenie, że szkoła zapadła się poniżej poziomu ulicy. Przylepiłem twarz do szyb. Bardzo długo zaglądałem w głąb ciemną i zmąconą mojej pamięci.

Byłem znowu małym chłopcem, siedziałem w biednej wiejskiej klasie, w ławce pokaleczonej kozikami, poplamionymi atramentem palcami śliniąc kartki elementarza, deski podłogi miały od ciągłego szorowania głęboko wytarte słoje, bose nogi wiejskich chłopaków jakoś z tą podłogą dobrze korespondowały. Bielone ściany, tynk odpadający dołem, na ścianie czarny krzyż”.

Ten sugestywny opis i Klasę szkolną – dzieło zamknięte (z lat 1983-1985), ustawioną w rozpoczynającej wystawę sali Zachęty, mam najpierw pod powiekami, gdy myślę o Kantorze i jego teatrze. Tak, na początku był właśnie ten „biedny pokoik wyobraźni” – rozumiany materialnie jako rzeczywiste miejsce, które opisał, które pobudziło pamięć, przywróciło wspomnienia i rozumiany przenośnie jako miejsce, w którym wtedy (ale także zawsze wcześniej i potem) wszystko się zaczęło, miejsce iluminacji, miejsce, do którego nie można przestać powracać. Biedna klasa szkolna, i ta opisana w słowach, i ta w formie instalacji, to klisza pamięci, pierwsza z wielu, które pojawiać się będą w Umarłej klasie i kolejnych po niej spektaklach, stanowiąc ich podstawową materię. W samej Umarłej klasie ta biedna klasa to także rodzaj maszyny pamięci, która „puściła w ruch” gorączkowe, mieszające się ze sobą, tworzące się i rozpadające, groteskowo-komicznie wspomnienia, czyli kolejne klisze, takie jak na przykład szereg szkolnych sytuacji: podnoszenie ręki, odpytywanie, wyliczanki, wygłupy na miny, ćwiczenie łacińskiej odmiany, podpowiadanie, śmiechy i żarty z tego, co „głupi, nic nie umie”, a wszystko w duchu Gombrowicza i Schulza (także skądinąd uczestnika seansu).

Wspomnienia miały wymiar autobiograficzny i poprzez nie Kantor obecny był w swych przedstawieniach w sposób wewnętrzny (obok oczywiście obecności zewnętrznej, czyli totalnego nadzorowania wszystkich etapów pracy). Co ważne jednak, obecność ta była także fizyczna, bezpośrednia w czasie spektakli. W Umarłej klasie nie został wymieniony ani wśród uczestników seansu, ani wśród aktorów, lecz bez jego niecierpliwych trzepnięć palców, wskazywania, dyrygowania, obserwowania raz w zamyśleniu, kiedy indziej z rozbawieniem, niemożliwe byłoby wręcz wyobrażenie sobie tego i innych spektakli Teatru Cricot 2. Kim więc był? Jako kto się pojawiał? Kantor mówił o swojej obecności, że jest nielegalna, że w ten sposób dba o rozbijanie iluzji. Ironicznie dopowiadał także: „Nie jestem znawcą teatru, jestem specjalistą od samego siebie”. Jan Kott widział z kolei Kantora jako Charona, który łączy świat żywych i świat zmarłych, przeprawia umarłych na tamtą stronę, ale także ich sprowadza: „Kantor/Charon w czarnym ubraniu i filcowym kapeluszu jest pamięcią, pamięcią dzieciństwa i pamięcią rodzinną”. Była to pamięć obsesyjna, natrętna jak senny koszmar – w Umarłej klasie uczniowie powracali, aby zasiąść w ławkach. Ale oni przecież już nie żyli. To był niepokojący korowód umarłych.

„Biedny pokoik wyobraźni” został okaleczony, naznaczony śmiercią, bo tylko poprzez „fakt pomarcia” klasa mogła napełnić się wspomnieniami. „Staruszkowie ze swym dzieciństwem”, czyli aktorzy ucharakteryzowani na starców z manekinami uosabiającymi utracone dzieciństwo znów byli w szkole. Pilnowała ich Śmierć-sprzątaczka, uwijająca się, aby zatrzeć ślady, aby przyszło zapomnienie. Klisze pamięci natarczywie jednak powracały – ruch, gesty, muzyka, słowa – zapadając z kolei głęboko w pamięć widzów. Pamięć nie ustała. Kantor ocalił dla nas swe intymne wspomnienia, które są przecież także jednym z najważniejszych świadectw wydarzeń XX wieku, wojny, biedy, upodlenia. Dzieło Tadeusza Kantora nie powinno zostać zapomniane.

Katarzyna Piętka

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Rzeźba i wideoarty

Ostatnia aktualizacja: 20.07.2008 04:49
„Zabawka”, „Sobowtór”, „Ofelia”, „Straż pożarna”, to tylko wybrane wideoarty Lecha Majewskiego, które obecnie prezentuje stołeczna Zachęta. Prace zebrane specjalnie na tę ekspozycję po raz pierwszy pokazane są w konfiguracji z rzeźbami.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Skandal na zamówienie

Ostatnia aktualizacja: 09.09.2009 06:00
O wystawie, którą można oglądać w stołecznej Zachęcie, głośno zrobiło się jeszcze przed wernisażem. Żywe reakcje wzbudził sam tytuł – „Siusiu w torcik”.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Stworzenia duże i małe

Ostatnia aktualizacja: 02.01.2010 07:54
"Wszystkie stworzenia duże i małe" to tytuł wystawy, którą prezentuje stołeczna Zachęta.
rozwiń zwiń