Kultura

Piękno konsekrujące życie

Ostatnia aktualizacja: 06.05.2008 10:53
"Nie mam żadnego autoportretu – wyznał Gustaw Klimt – Nie interesuje mnie własna osoba jako temat obrazu, ale raczej inni ludzie, zwłaszcza kobiety (…) Jestem przekonany, że jako osoba nie jestem specjalnie interesujący. Nie ma we mnie poza tym nic szczególnego do zobaczenia. Jestem malarzem, który dzień w dzień od rana do nocy maluje (…) Ten kto chce się czegoś dowiedzieć o mnie jako artyście, a tylko on jest godny uwagi – powinien uważnie obejrzeć moje obrazy i na tej podstawie próbować się zo

Małomówny samotnik, nieśmiały i niesamodzielny ("Ten najmniej samodzielny ze wszystkich ludzi" – mawiał o nim Carl Moll), neurasteniczny kawaler ulegający erotycznym powabom fin-de-siecle’owskich heter (Bertha Zuckerhandl: "W przedpokoju czekała zawsze jedna lub więcej modelek, aby nieprzerwanie lub na zmianę służyć mu za wzór do nieskończonych wariacji na temat kobiety"), adorator Emilii Flöge, nie potrafiący zrezygnować z dożywotniej opieki matki i sióstr, dozgonny wiedeńczyk wiodący życie rygorystyczne i pozbawione niewygód; Gustaw Klimt (1862-1918) niechętnie wypowiadał się o arkanach swojej sztuki i nie celował w epistolografii. "Nie mam wprawy zarówno w słowie mówionym, jak i pisanym, a już zwłaszcza kiedy mam coś powiedzieć o sobie lub mojej pracy – takie credo pozostawił potomnym – Kiedy mam napisać prosty list, ogarnia mnie strach i lęk, jak przed chorobą morską. Z tego względu ludzie muszą zrezygnować z mojego artystycznego lub literackiego portretu."

Jego progresja jako malarza przybrała kształt osobliwy. Po młodzieńczym sukcesie akademickich zamówień dla Burgtheater, Nicolausa Dumby, Kunsthistorisches Museum i willi Hermesa w podstołecznym Lainz, jakie przyniosły mu sławę godną spadkobiercy księcia malarzy, Hansa Makarta oraz nagrodę samego cesarza, z chwilą zerwania z historyzującym Stowarzyszeniem Artystów Sztuk Pięknych i powołaniem niepodległej Wiener Sezession (1897) nastąpiły lata walki o nową formę, znaczone niezrozumieniem i spóźnionym triumfem. "Nie możesz spodobać się wszystkimi swoimi postępkami i swoją sztuką -  cytował za Schillerem – przypadnij do gustu niewielu. Autor Judyty, pięknej żydowskiej kobiety dnia, która na każdej premierze przyciąga oczy mężczyzn" (F. Saltem), pragnący uchodzić za niewykształconego profana, dysponował obszerną biblioteką, z pasją zagłębiając się w lekturze Wagnerowskich skryptów, Fausta, zatkniętego w kieszeni surduta, Sonetów do Laury i Boskiej Komedii, recytowanej z pamięci. Pesymistyczne rostrum Schopenhauera (W nieskończonej przestrzeni miliardy kul ognistych (…) wewnątrz rozpalonych, na zewnątrz okrytych zastygłą, zimną skorupą, na której warstwą pleśni osiadły żywe, poznające istoty – oto (…) rzeczywistość), alegoryczne pandemonium Złota Renu i ateistyczno-symbolistyczne idee Zmierzchu bożyszcz Nietzschego przenikały do wrażliwego uniwersum Klimta, zapładniając je demoniczną dekadencją, żądzą rozkoszy wznoszącą się ponad ascetyczną świętość, pędem do przezwyciężenia nieugiętej Woli Świata.

''

Wiedeń Franciszka Józefa, w którym dorastał ten syn czeskich imigrantów, był konglomeratem społecznych kontrastów o wielonarodowej strukturze, ośrodkiem gett i palącego antysemityzmu, miastem kawiarni, literatów i artystów, przystanią ubogiego proletariatu pęczniejącego na ponurych przedmieściach, pompatycznym Ringiem i chorobliwym Hofburgiem, sztafażem degenerującej się dynastii, kurczowo lgnącej do przeszłości i pławiącej się w cieplarnianym klimacie marzeń i złudzeń. Gwałtowny rozwój przemysłu i niebywały postęp techniczny, eksplozja mediów podróżowania i komunikowania się, erupcja fotografii; zrewolucjonizowały literaturę, muzykę i dziedziny plastyczne, które czerpiąc z odrębnych kultur, odległych epok i religijnych archetypów, zmierzały do urzeczywistnienia duchowego marzenia o jedności wszystkich sztuk (Gesamtkunstwerk).

W procesie unifikacji wytworów ludzkiego ducha, sztuki dekoracyjne i rzemiosło artystyczne odegrały rolę niepoślednią, uzasadnioną przekonaniem o transcendentnej roli piękna konsekrującego życie we wszystkich jego przejawach i wiodącego do uzdrowienia istoty człowieczeństwa. Sztuki prowadzą nas do idealnego świata – mówił autor Pocałunku – w którym możemy znaleźć jedynie prawdziwą radość, prawdziwe szczęście, prawdziwą miłość. W koncepcji tej mieścił się homo sapiens, a w szczególności kobieta, modernistyczny alians femme fatale i świętej matki; zredukowany – zgodnie ze mizoginicznym poglądem Otto Weiningera (Geschlecht und Charakter, 1902) – do oszałamiającej dekoracji ciała i seksu. Te postacie kobiece, które podobne są mniej lub bardziej do jońsko-attyckiego typu, z wypchanymi ramionami i wąskimi biodrami, utrwalają się nam jak dzieła sztuki – oceniał wizje Klimta, Ver Sacrum, poetycka tuba wiedeńskiej Secesji, a Karl Hauer podkreślał: "W kulturze wytwornej kobieta stanowi najcenniejszy przedmiot luksusowy a jednocześnie najcenniejsze dzieło sztuki, jakie ta kultura wydała; mężczyzna stworzył w nim sobie wcielone lustrzane odbicie swoich najśmielszych snów (…) żywy obraz swojej twórczej fantazji."

Twórczość autora Nadziei – „prywatnej ikony dziewiczej brzemienności” – skrzętnie skrywanej za hermetycznym zamknięciem ramy, dojrzewała pod okiem Ferdynanda Laubergera, orędownika podporządkowania malarstwa architekturze. W atelierowym triumwiracie z przedwcześnie zmarłym bratem Ernstem oraz piewcą spóźnionego historyzmu, Franzem Matschem, parającym się zarówno urządzaniem teatrów rozległego imperium, jak i produkcją biżuterii, młody Klimt podejmuje pompierskie zamówienia, w jakich stopniowo ujawnia się oryginalność jego stylu, określonego przez Ludwiga Hevesi mianem czysto malarskiego malarstwa. Składają się nań reminiscencje antycznej rzeźby o szlachetnych proporcjach, Makartowski czar kolorów, wzorniki Alegorii i Emblematów, którego kompendium autor Panny wytrwale uzupełniał, angielska ilustracja książkowa, rozkwitająca na kartach rękopisów Morrisa i Beardsleya, linearny mistycyzm Tooropa, uduchowione conversazione włoskiego Quattrocenta, raweńskie opus tesselatum i starożytne egipskie misterium.

Fascynacja klasycyzmem Feuerbacha, ezoterycznym światem sfinksów, chimer i masek Fernanda Khnopffa, rzeźbiarską ekspresją Rodina i oniryczną perwersją von Stucka legła u źródeł hipnotyzującej Pallas Ateny (1898), o której Hevesi donosił: "Publiczność przyzwyczajona jest do Pallas, na które patrzy się jak na malowane rzeźby z marmuru. Klimt jednak przedstawił ją jako współczesną secesjonistkę. Jako boginię lub demona. Somnambuliczna patronka sztuk i nauk, antycypująca sztandarowe dzieło Freuda O marzeniu sennym jest wyrazem dążenia do opanowania niezbadanych sił drzemiących w podświadomości. Jako ikona wiedeńskiej Secesji, na której czele autor Prawodawstwa stanął w 1897 roku, patronowała jej heroicznym latom, znaczonym wzniesieniem gmachu wystawowego (Olbrich), sakralną ekspozycją ku czci Beethovena z opalizującą statuą Klingera w roli głównej i Dziewiątą Symfonią, poprowadzoną przez autora Pieśni o ziemi (1902), fundacją warsztatów rzemieślniczych Hoffmanna i Moselera (1903), nawiązujących do znamienitej szkoły Charlesa Mackintosha (Nie może nam wystarczyć kupowanie obrazów (…) dopóki nasze miasta, nasze domy, nasze pomieszczenia, nasze szafy, nasze sprzęty, nasze ubrania i nasza biżuteria (…) nie uzmysławiają w prosty, zrozumiały i piękny sposób ducha naszego własnego czasu) oraz pożegnalnym pokazem w roku 1908.

Konflikty, jakie narosły wokół projektu malowideł dla uniwersyteckiej auli, zmusiły ich autora do rezygnacji z publicznych zamówień i skierowały na ścieżkę nieskrępowanej wolności twórczej. "Nie ma dla artysty boleśniejszej sytuacji niż tworzyć dzieła dla zamawiającego, który nie stoi całym sercem i zrozumieniem po stronie artysty i brać za to pieniądze" – tłumaczył i dodawał: "Nie mogę zależeć od kogoś, kogo muszę zwalczać. W alegorycznej Filozofii, karmiącej się fatalistyczną wizją gdańskiego myśliciela ("[Człowiek] nie wie skąd się bierze ani dokąd dąży, i jest tylko jedną z nielicznych, podobnych do siebie istot, które cisną się, pędzą, dręczą, szybko powstają, szybko giną – i tak bez wytchnienia, przez wieczność, bez początku ni końca") i posągowej Medycynie, podnoszącej odwieczne zagadki bytu, coraz śmielej dochodzą do głosu dekoracyjność i martwota przedstawianych postaci, dryfujących w pustej przestrzeni i otulonych rytmicznym ornamentem. "Postać sprawia wrażenie (…) ikony – relacjonuje Werner Hofmann – Jeśli pod tą suknią oddycha jakieś ciało, to mieści się ono w wąskiej przestrzeni między spłaszczonym fotelem a gładką ścianą".

W manichejskim fryzie transponującym muzyczne idee zawarte w IX Symfonii Beethovena, „znakomicie ujętą walką duszy walczącej o radość z naciskiem wrogich sił, które stoją pomiędzy nami a szczęściem ziemskimi” (Wagner), powabne istoty unoszą się w morzu szczodrego złota, błądząc w nicości bez czasu i bez wymiaru, sprowadzone do masek, zawłaszczone przez heraldykę. Geometryczno-organiczny dywan pochłaniający temat znajdzie ekstatyczną kulminację w mozaice na ścianie brukselskiego pałacu Stocleta, o której Zuckerhandl napisze: "W przeszłości brakuje przykładu (…) dla tego rodzaju inkrustacji w marmurze, (…) nikt jeszcze nie poważył się na próbę wyczarowania na ścianie obrazu o tak niezrównanym blasku, ogniu bijącym z kolorów, za pomocą drogocennych kamieni, emalii, złotnictwa i inkrustacji z pereł". Po niej „złoty” okres Jugendstil, wstrząśnięty profetyczną sztuką Die Brücke oraz introwertyczną brzydotą Schielego, ustępuje niespokojnemu ekspresjonizmowi; rozrzucone wzorzyste elementy, chinoiserie i szerokie płaszczyzny barwne wieszczą nowy styl, którego autor Muzyki nie zdążył już był rozwinąć.

"Wizerunki kobiety, pojmowanej przez Klimta jako wielka metafora życia, ogniskująca jego aspekty i egzemplifikująca nieprzebraną tajemnicę wieczności, są – co podkreśla Peter Altenburg – jak skończone twory najdelikatniejszej romantyki samej natury. Takie, jakie sobie wymarzyli poeci, delikatne, szlachetnie zbudowane, kruche istoty dla tkliwych zachwytów, nigdy nie przebrzmiewających i od których nigdy nie można się uwolnić". Twórca Nimf zaprzęga je w wieloznaczne alegorie ludzkiego bytu, naznaczonego śmiercią i przemijaniem, popychanego odwiecznym naporem ku Bogu (Drang), zatraconego w miłosnej ekstazie niwelującej ból istnienia (Weltschmerz), spełniającego się w istocie (Wesen) samej egzystencji.

"Gustawie Klimcie – wołał Altenburg – (…) nawet w twoich prostych, szlachetnych ogródkach wiejskich ze słonecznikami i zielskiem czuje się powiew poezji Stwórcy!" Letnie miesiące spędzone nad Attersee zaowocowały kontemplacyjnymi widokami o melancholijnej tonacji. Kwadratowy format płócien, tak faworyzowany przez mistrza Safony, niepodzielnie triumfuje w tych intymnych okruchach natury, pozbawionych obecności żywych istot i emanujących "wewnętrzną ciszą przyrody trwającej poza zawieruchą czasów" (J. Dobai). Linia horyzontu przebiega w nich bardzo wysoko, a przybrzeżne drzewa odbijając swoje oblicza w wodzie, giną w oddali. "Pejzaż jest tutaj traktowany jak kobiety, wyniesiono go na swego rodzaju szczyty romantyzmu" – zauważa Altenburg. Rozedrgany klejnot elementarnych sił Wszechświata, przenikających się w niekończącym continuum, pozwala na autora Idylli spojrzeć z perspektywy drugiego artysty. Wszak – o czym był przekonany – "nazywamy tak nie tylko tworzących, ale także delektujących się, którzy są zdolni z uczuciem przeżyć i docenić to, co stworzone."

Andrzej Osiński

www.narodoweczytanie.polskieradio.pl
Cichociemni
Czytaj także

Czekając na kolejną muzę

Ostatnia aktualizacja: 12.05.2009 13:19
Nieprawdą jest, że mamy do czynienia z pauperyzacją kultury i sztuki. To samo mówiono w epokach Vivaldiego, Van Gogha i Beatlesów. A jednak to na nich powołujemy się wskazując kanony.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Świat w obiektywie kobiet

Ostatnia aktualizacja: 16.04.2008 09:14
Na tę wystawę musieliśmy się kiedyś doczekać. Po kilku latach zbierania materiałów udało się - zapomniane, polskie fotografki zostały odkryte na nowo. Wszystko to dzięki wystawie "Dokumentalistki - polskie fotografki XX wieku", którą do 18 maja oglądać można w warszawskiej Zachęcie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Artysta zbyt kontrowersyjny

Ostatnia aktualizacja: 01.12.2009 11:20
"Zbigniew Libera. Prace 1982-2008" pod takim tytułem warszawska Zachęta przygotowała pierwszą w Polsce, drugą na świecie, retrospektywną wystawę prac czołowego artysty polskiej sztuki krytycznej.
rozwiń zwiń