Zapraszamy do obejrzenia materiału wideo z próby generalnej "Zagłady domu Usherów”.
Popularny amerykański minimalista ma na koncie 23 opery oraz 9 baletów, z których niemal wszystkie skomponował na przestrzeni ostatnich trzech dekad. Do niedawna podobnymi statystykami mogli poszczycić się wyłącznie historyczni mistrzowie gatunku, jak Mozart, Rossini czy Verdi. Dla porównania- Iannis Xenakis, kolejny klasyk muzyki XX wieku, którego dzieło trafiło do programu „Terytoriów”, nie napisał przez blisko 8o lat życia ani jednej opery („Oresteia”, która zagości na warszawskiej scenie w marcu, jest w zasadzie oratorium). Z kolei majowa odsłona cyklu – „Sudden Rain” Aleksandra Nowaka oraz „Between” Agaty Zubel – złożona będzie wyłącznie z debiutów.
Nie ma co ukrywać, że konserwatywna opera nie lubi muzyki współczesnej. Sukces Philipa Glassa u którego kolejne utwory zamawiają regularnie najważniejsze sceny świata (m.in. Nowojorska Metropolitan Opera, English National Opera i Opera di Roma), jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Inna sprawa, że sam kompozytor idzie im na rękę, nie próbując wywracać teatru muzycznego do góry nogami. Poza pierwszym eksperymentalnym „Einsteinem na plaży” (1976), jego opery odznaczają się uproszczonym, komunikatywnym językiem muzycznym, chwytliwymi melodiami oraz konwencjonalną formą. Partie orkiestry brzmią w nich niemal jak muzyka ilustracyjna, której nadrzędnym celem jest… nie przeszkadzać akcji scenicznej. Nic w tym dziwnego. Glass jest także jednym z najbardziej wpływowych i rozchwytywanych kompozytorów muzyki filmowej. Kto słyszał chociażby hipnotyczną, nastrojową ścieżkę dźwiękową do „Godzin” Stephena Daldry, nie będzie zaskoczony brzmieniem „Zagłady domu Usherów”. Operę opartą na słynnej (i trzynastokrotnie ekranizowanej) powieści Edgara Alana Poe wyreżyseruje w Warszawie Barbara Wysocka, która nawet w teatrze dramatycznym czerpie pełnymi garściami ze swojego solidnego wykształcenia muzycznego. Z połączenia sił bardzo „filmowego kompozytora” oraz wyjątkowo „muzycznej reżyserki” wyjść może prawdziwie syntetyczne arcydzieło.
Michał Mendyk