Kontrowersyjny Wafaa Bilal, amerykański artysta irackiego pochodzenia, profesor fotografii, zostanie cyborgiem. W najbliższych tygodniach pozwoli zaszyć sobie z tyłu głowy małą kamerę – a ta będzie przesyłała obrazy „live” do Muzeum Sztuki Arabskiej w Katarze.
Projekt „The third I” („trzeci ja”, „trzecie oko”) ma być komentarzem do „niedostępności czasu i niemożliwości uchwycenia pamięci i doświadczenia”.
Bilal wykłada na co dzień fotografię na uniwersytecie New York University Tisch School of the Arts. Jak pisze "Wall Street Journal", projekt wywołał pewne kontrowersje wśród studentów, którzy będą filmowani np. gdy profesor będzie coś pisał na tablicy. Według dziennika doszło do ugody: artysta przystał, by na terenie kampusu zakładać na soczewkę nakładkę.
Na stronie “Third I’ jest licznik, który sugeruje, że instalacji można się spodziewać 15 grudnia. Od tego dnia będzie można oglądać, co dzieje się z tyłu głowy artysty.
Kontrowersyjne projekty
O Bilalu było wcześniej głośno z powodu innych kontrowersyjnych prac. W projekcie „Wirtualny Jihad” umieścił siebie w grze komupterowej, jako zamachowcę-samobójcę ścigającego prezydenta George’a Busha. W dodatku, jak objasnia, w tym celu zhakował grę Al-Kaidy, będącą z kolei odpowiedzią na amerykańską grę "Pościg za Saddamem”. Wystawę zamknięto po protestach.
W marcu tego roku w ramach projektu …and Counting tatuował sobie na plecach nazwy irackich miast i kropki, które miały symbolizować zabitych w Iraku. Tatuowanie trwało 24 godziny: w tym czasie odczytywane były nazwiska ofiar. Obok nazw miast tatuowano czerwonym atramentem tysiące kropek odpowiadających ofiarom wśród Amerykanów i wiele tysięcy kropek zielonym atramentem, niewidocznym przy zwykłym świetle. Te ostatnie były to kropki symbolizujące zabitych Irakijczyków. Bilal w 2004 roku stracił w Iraku brata – zabił go pocisk w pobliżu miasta Kufa. W swoim projekcie chciał pokazać ból, który odczuwa zarówno wobec zabitych Amerykanów, jak i Irakijczyków. Chciał też pokazać fakt, że śmierć Irakijczyków jest często „niewidzialna” dla amerykańskiej opinii publicznej.
agkm, Daily Mail/Washington Post/WSJ