„Romulus Wielki” jest dopiero trzecią teatralną realizacją Krzysztofa Zanussiego w Polsce, i pierwszą w Warszawie. Pierwsze kroki jako reżyser teatralny stawiał w Teatrze Starym w Krakowie. Tam odbyła się premiera „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Niestety, spektakl nie odniósł takiego sukcesu, na jaki liczył reżyser. Jak mówili za kulisami aktorzy z Krakowa, mieli problemy ze znalezieniem języka, którym mówił reżyser. Pracę przy „Romulusie Wielkim” aktorzy z pewnością zapamiętają na długo. Od momentu pierwszej próby do dnia premiery minęło zaledwie półtora miesiąca. Aktorzy codziennie, nie wyłączając weekendów, spotykali się na scenie przy Marszałkowskiej, by mierzyć się z niełatwym tekstem Szwajcara. Janusz Gajos pytany o to, jak przebiega praca z Krzysztofem Zanussim, powiedział Polskiemu Radiu, że bywają momenty, kiedy jego myślenie o postaci rozmija się ze spojrzeniem Krzysztofa Zanussiego. Nie brakuje sporów, ale wszystko to służy, zbudowaniu jak najlepszego spektaklu, dodał odtwórca roli Romulusa.
Fragment spektaklu i rozmowy z twórcami
Dürrenmatt napisał „komedię w 4 aktach niehistoryczną” w latach 40. Miała stanowić rozliczenie z nazizmem i Niemcami. Jej akcja rozgrywa się w 476 r.n.e., kiedy Cesarstwo Zachodnio-Rzymskie chyli się ku upadkowi. Germanie zbliżają się z mieczami, a ostatni władca Rzymu- Romulus Wielki nie ma najmniejszej ochoty, by je ratować. Z dużym dystansem odnosi się do starań swojego otoczenia, które wkłada wszelkie siły, by uratować cesarstwo od upadku. Cesarz z wielką premedytacją, ale i inteligencją, doprowadzi do klęski cesarstwa. Na tym jednak się nie skończy. Finał będzie zaskakujący, nie tylko dla Romulusa, ale z pewnością i dla widzów.
Krzysztof Zanussi w rozmowie z Polskim Radiem podkreślił, że widz, idąc tropem Dürrenmatta, może zapytać o to, czy na naszych oczach nie dokonuje się zdrada ideałów, na których bazowała przez wieki potęga naszej Europy, czy obłuda w naszej polityce, przyzwolenie na przemoc i tortury, stawianie zysku ponad wszystkie zasady nie jest znakiem tego, że zdradziliśmy sami siebie i zasługujemy na degrengoladę, w której sami się pogrążamy, dodał reżyser.
Magdalena Walach jako Rea
Nie bez znaczenia są dla aktorów wskazówki, które w komentarzu do tekstu pozostawił Dürrenmatt . „Z każdej mojej postaci musi wydobyć aktor jej ludzką treść, inaczej nie można ich wcale grać. Dotyczy to wszystkich moich sztuk”- dodaje dramaturg. Konkretne uwagi wyznacza też Romulusowi, zaznaczając, że aktor go grający będzie musiał zmierzyć się z dodatkowymi trudnościami. Najważniejszą wytyczną jest to, by Romulus nie wydał się publiczności zbyt sympatyczny. Prawdziwy charakter cesarza powinien ujawnić się dopiero w trzecim akcie. Te z pierwszego aktu wypowiedziane przez prefekta „Rzym ma haniebnego cesarza” podobnie jak słowa Emiliana „Precz z takim cesarzem” muszą zostać wypowiedziane tak, by brzmiały oczywiście. Romulus zgodnie z wytycznymi autora ma być także dowcipny, wolny, ludzki, świadomy, a w końcu ma być człowiekiem, który działa z najwyższą surowością i bezwzględnością. Nie ma też żadnych trudności z tym, by żądać od innych rzeczy absolutnych. Czy takiego Romulusa stara się stworzyć Janusz Gajos? Jak powiedział Polskiemu Radiu, cesarz, którego będzie starał się stworzyć będzie przede wszystkim człowiekiem wiarygodnym. „Forma nie powinna przerastać treści. Staram się mu dodać czegoś, co nie powinno być akceptowane. Zgodnie z zaleceniami autora staram się, by rzeczywiście mój bohater nie wzbudzał na początku sympatii”.
Sztuka szwajcarskiego dramaturga Friedricha Dürrenmatta doczekała się już kilku interpretacji. Reżyserowali ją m.in. Krystyna Meissner, Ludwik Rene, Kazimierz Dejmek. W postać cesarza wcielali się Gustaw Holoubek, Jerzy Stuhr czy Henryk Bista. O tym jaka będzie ta w Polonii, będzie można przekonać się już 16 stycznia, kiedy odbędzie się premiera spektaklu.
Na scenie pojawią się m.in.: Ewa Wiśniewska, Magdalena walach, Janusz Gajos, Piotr Kozłowski, Wojciech Zagórski, Jerzy łapiński, Paweł Okrasa, Rafał Maćkowiak, Witold Wieliński.
Magdalena Zaliwska