Gdzie się obecnie znajdujesz?
Jedną nogą w pracowni na terenie Stoczni, a drugą w u mojej mamy w domu, blisko morza.
Jak wyglądasz?
Jestem długonogą blondynką o intensywnie niebieskich oczach.
Co czytasz?
"Zrób sobie raj" Mariusza Szczygła, "Listy na wyczerpanym papierze" Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory ze wstępem Magdy Umer.
Czego słuchasz?
Nieodmiennie Trójeczki.
Co pochłania najwięcej Twojego czasu?
Moje projekty. W większości z nich jestem menadżerką, koordynatorką, nauczycielką, uczestniczką i niezłym "piarowcem".
Skąd w Twoim życiu sztuka?
Od dziecka lubiłam malować i rysować. Do dzisiaj zachowałam obrazek z napisem PLASTYK. Namalowałam go pod wpływem pytania kim chcę zostać jak dorosnę.
Czy od razu wiedziałaś, że chcesz robić to co robisz?
Bardzo lubiłam malować, rysować i robić kolaże, ale w wieku lat 15 podjęłam świadomą decyzję, że nie idę do Liceum Plastycznego, bo jestem na to jeszcze za młoda. Interesowałam się też teatrem, tańcem, historią, literaturą, filmem i muzyką. Oprócz "Sztuki" kupowałam "Film", "Kino", "Scenę", "Magazyn Muzyczny", "Non Stop" i jeszcze parę innych czasopism, których nazw nie pamiętam. Nie mam pojęcia skąd miałam na to wszystko pieniądze.
Czy innym łatwo zrozumieć to co chcesz im przekazać?
Zrobiłam kiedyś wystawę "Moja sztuka jest prosta i naiwna", bo staram się opowiadać o tym, co mnie porusza w normalnym ludzkim wymiarze. Opowiadam o człowieku, rodzinie o emocjach. Ale chętnie odpowiadam na pytania i uwielbiam interpretacje moich prac.
Jakie wyzwania wiążą się z Twoją pracą?
Nieustanna konfrontacja i brak wakacji…
Czy jest ktoś kogo nazywasz wzorem, mistrzem lub coś co można nazwać punktem odniesienia?
Nikt i nic nie przychodzi mi teraz do głowy.
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Z tego, że przy całym moim pozornym chaosie jestem konsekwentna w tym, co robię i bardzo poukładana w dążeniu do realizacji swoich marzeń.
Czy wracasz do swoich początków i rozumiesz własne, dawne, wybory?
Cha, cha. Tak, a nawet bardzo tak. Od grudnia pracuję nad projektem "Gazwonia moja miłość". Wracam do miejsca, w którym malowałam swój dyplom pod tytułem "Prawda", który opowiadał o Gazwoni – mojej pierwszej pracowni - za nim przeniosłam się do Stoczni. Nike ze skrzydłami ze stoczniowych dźwigów to mój akt z Gazwoni. W lipcu będę przez miesiąc po raz ostatni rezydentką tego miejsca. To dla mnie magiczny powrót do przeszłości.
Czy wsłuchujesz się w opinie innych o Twojej pracy?
Nieustannie. By usłyszeć ten głos zaczęłam swoje bardzo osobiste obrazy malować na murach.
Czy zdarzyło Ci się mocno przeżyć jakąś wystawę, film, książkę, pracę innego artysty?
Niejednokrotnie.
Czy w sztuce magia i rzemiosło wykluczają się?
Nie. Chociaż widziałam magiczne obrazy bez odrobiny rzemiosła.
Czy sztuka może żyć w internecie?
Może. Internet jest świetnym narzędziem do promocji sztuki.
Czy można żyć bez sztuki?
Ja nie mogę. Myślę, że sztuka uratowała mi życie.
www.iwona-zajac.com
Odpytywała (przez internet) Agnieszka Szydłowska (Trójka).
Iwona Zając, mural