Ocena sytuacji, w której Martin Skrtel pociągał za koszulkę i doprowadził do upadku Mario Gomeza, była praktycznie jedynym trudnym zadaniem, przed jakim stanął w niedzielę w Lille prowadzący już trzecie spotkanie w tym turnieju polski sędzia Szymon Marciniak.
Zanim Matus Kozacik odbił strzał z 11 metrów Oezila, który uderzył słabo i na najwygodniejszej dla bramkarza wysokości, mistrzowie świata prowadzili już 1:0. W ósmej minucie do wybitej z pola karnego piłki dopadł Jerome Boateng i płaskim strzałem z powietrza zdobył pierwszego gola w 63. występie w drużynie narodowej. Chwilę wcześniej słowacki bramkarz sparował na rzut rożny "główkę" Samiego Khediry.
Oezil spróbował się zrehabilitować w 24. minucie, ale minimalnie chybił z 15 metrów. Tuż przed przerwą indywidualną akcją popisał się Julian Draxler i wyłożył piłkę Gomezowi, który z bliska podwyższył na 2:0. To jego drugie trafienie we Francji.
Przed przerwą Słowacy tylko raz zagrozili bramce grupowych rywali Polaków. W 41. minucie Juraj Kucka strzałem głową zmusił Manuela Neuera do wysiłku, ale ten zdołał obronić.
W drugiej połowie nie było lepiej. Po składnej akcji w 50. minucie Kucka uderzył wprost w niemieckiego bramkarza, a w 68. z wolnego bliski szczęścia był Jan Durica. Na więcej Słowaków, tym razem w składzie bez piłkarza Legii Warszawa Ondreja Dudy, nie było stać. Zawiódł przede wszystkim ich lider Marek Hamsik, który był zupełnie niewidoczny.
Po drugiej stronie błyszczał natomiast Draxler. Dryblował, podawał, a wreszcie w 63. minucie sam posłał piłkę do siatki. Po stałym fragmencie gry skrzydłowy Wolfsburga znalazł się sam przed bramką Słowaków i strzałem pod poprzeczkę nie dał szans Kozacikowi.
Później trener Joachim Loew postanowił oszczędzić siły swoich czołowych piłkarzy, na boisku pojawili się m.in. Bastian Schweinsteiger czy Lukas Podolski, ale zwolnienie tempa przez Niemców nie zmieniło obrazu gry. Już w doliczonym przez polskiego arbitra czasie gry bliski podwyższenia wyniku był Toni Kross, ale słowacki bramkarz tym razem był górą.
W ćwierćfinale - w sobotę w Bordeaux - Niemcy zmierzą się ze zwycięzcą poniedziałkowego meczu Włochów z Hiszpanami.
Po meczu powiedzieli:
Joachim Loew (trener Niemiec): "Jak wiele innych drużyn mieliśmy problemy z właściwym wejściem w turniej. Ale nabieramy rozpędu. Dziś już zaprezentowaliśmy wysoką dyspozycję. O nasze dobre samopoczucie w dużej mierze zatroszczyła się obrona. Wciąż nie straciliśmy bramki w mistrzostwach Europy, choć nie jest to wyłącznie zasługa piłkarzy z defensywy. To jednak baza, na której możemy budować optymizm przed kolejnymi spotkaniami. Teraz dla nas tak naprawdę zacznie się turniej, bo kolejny rywal to będzie już duży kaliber. Włochy czy Hiszpania - nie trzeba żadnej z tych drużyn rekomendować. Wydaje mi się, że w ich meczu lekkim faworytem będą Hiszpanie, ale Italia na pewno wysoko zawiesi poprzeczkę".
Jan Kozak (trener Słowacji): "Niemcy zaczęli mistrzostwa spokojnie, ale już ostatni mecz w grupie z Irlandią Północną pokazał, że maszyna się rozpędza. Dziś od pierwszych minut rzucili się do ataku, a szybko zdobyty gol pozwolił im kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Ta bramka z kolei zburzyła nasz plan na to spotkanie i wyraźnie podcięła nam skrzydła. Zostawiliśmy rywalowi wiele miejsca, który to skrzętnie wykorzystał. Nie jest łatwo +ugryźć+ tak dobrze dysponowanych Niemców. Niewiele mogliśmy im zrobić. Porażka oczywiście boli, szczególnie taka, po której kończy się udział w wielkim turnieju, i to niezależnie, czy przegrywasz z mistrzem świata, czy jakąkolwiek inną drużyną".
Julian Draxler (zdobywca jednego z goli wybrany najlepszym graczem meczu): "W poprzednim meczu nie zagrałem i to nie było miłe doświadczenie. Dziś znowu dostałem szansę od trenera i starałem się udowodnić, że warto było na mnie postawić. Myślę, że zagrałem dobrze i pomogłem drużynie odnieść przekonujące zwycięstwo. Nie chcę oceniać, czy to był mój najlepszy występ w narodowych barwach, inni są od tego. Na pewno czułem się świetnie, wychodziły mi akcje +jeden na jeden+, do których namawiał mnie trener. Na pewno jednak najważniejszy był wynik zespołu".
Marek Hamsik (pomocnik reprezentacji Słowacji): "Szkoda, że to już koniec naszej przygody z Euro 2016, ale nie musimy się wstydzić swojego występu we Francji. Dziś za rywala mieliśmy nie tylko zespół mistrzów świata, ale zespół grający niemal perfekcyjnie. Niemcy dominowali, bardzo szanowali piłkę, my mogliśmy jedynie szukać szansy w kontrach. Mieliśmy jedną dobrą okazję w pierwszej połowie, ale to za mało, by nawiązać walkę ze świetnie dysponowanym przeciwnikiem".
Niemcy - Słowacja 3:0 (2:0).
Bramki: 1:0 Jerome Boateng (8), 2:0 Mario Gomez (43), 3:0 Julian Draxler (63).
Żółta kartka - Niemcy: Joshua Kimmich, Mats Hummels. Słowacja: Martin Skrtel, Juraj Kucka.
Niewykorzystany rzut karny: Mesut Oezil (Niemcy, 13)
Sędzia: Szymon Marciniak (Polska). Widzów 45 000.
Niemcy: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Jerome Boateng (71. Benedikt Hoewedes), Mats Hummels, Jonas Hector - Mesut Oezil, Sami Khedira (76. Bastian Schweinsteiger), Toni Kroos, Julian Draxler (72. Lukas Podolski) - Thomas Mueller, Mario Gomez.
Słowacja: Matus Kozacik - Peter Pekarik, Martin Skrtel, Jan Durica, Norbert Gyoember (84. Kornel Salata) - Patrik Hrosovsky, Juraj Kucka, Milan Skriniar, Marek Hamsik, Michal Duris (64. Stanislav Sestak) - Vladimir Weiss (46. Jan Gregus).
ps