Dwa medale - złoty i brązowy - wywalczyły w czwartek polskie wioślarki podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Mistrzyniami olimpijskimi w dwójce podwójnej zostały Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj, a brąz w czwórce podwójnej zdobyły Maria Springwald, Joanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus i Monika Ciaciuch.
ANDRZEJ GRABOWSKI: pani zdaniem, był to najlepszy dzień w historii polskiego wioślarstwa?
JULIA MICHALSKA-PŁOTKOWIAK: mieliśmy dwa medale w Pekinie - srebrny i złoty, więc można powiedzieć, że w tym rozrachunku był to dzień lepszy. Jeśli chodzi o kobiece wioślarstwo - kto by pomyślał, że przez osiem lat jeden trener zbuduje taką potęgę. W Pekinie miał tylko jedną "młódkę", jednego zawodnika. Tam miał postawione warunki co do wyniku, żeby móc tę pracę rozpocząć. To się udało, zaufał mu związek i tak naprawdę trener w osiem lat zdobył trzy medale olimpijskie.
AG: co jest fenomenem trenera Witkowskiego? Na czym to polega?
JM-P: na tym, że on sam daje z siebie wszystko. Daje wszystkim zawodniczkom możliwości, tym które chcą poddać się bardzo ciężkiemu treningowi. Ma bardzo dobry program treningowy, szczególnie jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne i to widać chociażby po tym jak nasze zawodniczki są zbudowane. Tak naprawdę oprócz dwóch zawodniczek: Joanny Leszczyńskiej i Anny Wierzbowskiej - zawodniczki startującej w dwójce bez sterniczki - fizycznie odbiegamy bardzo mocno, nie ujmując oczywiście dziewczynom. One o tym wiedzą. W innych kadrach narodowych tylko te dwie wymienione by się zakwalifikowały, chociażby w Wielkiej Brytanii. Tutaj jest indywidualny program, który trener Marcin Witkowski stosuje do każdej zawodniczki i tak naprawdę wykorzystuje te ich wielkie serca do walki i po prostu tak odpowiednio układa program, że te dziewczyny się poprawiają. Jak się poprawiają, to coraz bardziej trenerowi ufają. Jeśli mają jakieś wątpliwości, to mówią trenerowi o nich i albo trener przekona je swoimi argumentami bądź gdzieś może zmieni zdanie. Wielkość trenera jest ogromna i mogłabym opowiadać latami o nim. Sama znam go od samego początku, jestem jego pierwszą zawodniczką i tak naprawdę był to mój jedyny trener przez całą moją przygodę z wioślarstwem. W pełni go podziwiam i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co zrobił, ale wiedziałam, że to są jego igrzyska i jeśli medale mają być, to będą tutaj i to będą złote medale. Mamy historyczne wyniki po raz kolejny, bo wszystkie zdobyte medale w różnych kategoriach wiekowych w kobiecym wioślarstwie to jest zasługa trenera Marcina Witkowskiego.
AG: na co jeszcze stać polskich wioślarzy w Brazylii?
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
Do tej pory Polacy wywalczyli w Brazylii trzy medale - złoty i dwa brązowe. Oprócz dwóch krążków zdobytych przez wioślarki, na najniższym stopniu podium stanął także kolarz Rafał Majka.
(ah)